2.3

32 4 0
                                    

Letty

Operacja Gii przebiegła pomyślnie, wszystko odbyło się bez problemów i komplikacji. Fin podczas całego procesu był dla mnie dużym oparciem - mimo tych lat kiedy wzajemnie skakaliśmy sobie do gardeł, wypowiadając do siebie wiele godnych pożałowania słów i żyjąc w nie najlepszych stosunkach, po rozstaniu zdecydowanie zbliżyliśmy się do siebie jako przyjaciele. Spodziewałam się, że może nasze relacje zatrzymają się na kontaktach związanych z bytem naszej córki, ale pomyliłam się. Fin pisał do mnie w wolnych chwilach, upewniał się, że w tych wszystkich zmianach nadal czułam się dobrze i niczego nie potrzebowałam, sama wielokrotnie łapałam się na tym, że chciałam dzielić się z nim wydarzeniami z mojego życia i wcale się przed tym nie powstrzymywałam. Mężczyzna zabrał mnie ze sobą na zakupy do swojego nowego mieszkania, radził się mnie w kwestiach związanych z kolorami czy tapetami, wspólnie wybieraliśmy dodatki, po remoncie pomagałam mu przy przenoszeniu jego rzeczy. Jakby za dotknięciem magicznej różdżki, gdy nad naszymi głowami przestało wisieć słowo „związek" znaleźliśmy na powrót do siebie wzajemny szacunek i chęć wspólnego spędzenia czasu. Fin nie był co prawda przekonany do końca do Jacoba, ale w żaden sposób nie wtrącał się do tej relacji, chyba że zapytałam go o radę. On, podobnie jak Faith, zalecił mi dać sobie czas na ochłonięcie i popatrzenie na wszystko, co się wydarzyło z innej perspektywy.

-Faceci nie lubią gadać o swoich słabościach, a jeśli on jest bezpłodny to pewnie bał się twojej reakcji -powiedział mi, gdy któregoś wieczoru przy odprowadzaniu Gii zastał mnie płaczącą w pokoju dziennym, a ja opowiedziałam mu całą historię. -Letty, ale fakt, że chciał cię zrobić przed tym drugim z jakiś chorych pobudek. Lekko pojebane.

Miał rację, oni wszyscy mieli rację powtarzając mi, że coś było nie tak z Jacobem i nie powinnam z nim wiązać swojej przyszłości, ale tyle lat walczyłam ze swoim sercem i stawiałam na rozum, że tym razem miałem ochotę wykrzyczeć „pieprzyć to!" I iść za głosem swoich uczuć. Tylko czy jako matka mogłam sobie na to rzeczywiście pozwolić? Nie dawało mi to spokoju, a gdy zobaczyłam Camerona stojącego przede mną wszystko to wróciło do mnie z większą siłą. On też mnie przed nim ostrzegał i to nie jeden raz, a ja go nie słuchałam, a potem wyszło, że w sumie obaj nie byli ze mną szczerzy.

Potrząsnęłam głową, odrzucając kłębiące się w niej myśli na ten temat i usiadłam na krześle obok Fina, biorąc głęboki oddech.

-Wszystko dobrze? Zrobiłaś się jeszcze bardziej blada niż wcześniej -powiedział mężczyzna, przyglądając mi się z troską.

-Tak, daję radę -odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego, by zapewnić go o swoim dobrym samopoczuciu. Jego mina wskazywała na to, że mi nie uwierzył, ale nie drążył tematu. Znał mnie na tyle dobrze, że zapewne wiedział, że nie miałoby to sensu.

Do wieczora Gia była już w pełni sił, obyło się bez komplikacji po narkozie, żadnych wymiotów ani innych ekscesów, więc mogliśmy wrócić do naszej poprzedniej sali. Po kąpieli mała urządziła sobie pogawędkę na kamerkach z moimi przyjaciółkami i Finem, który późnym popołudniem zabrał się do pokoju hotelowego. Zadzwoniłyśmy także do obu par dziadków, aby opowiedzieć o przeżyciach związanych z operacją. Mała po tak wyczerpującym dniu po kąpieli nie potrzebowała zbyt wiele czasu, aby udać się do krainy snu. Opatuliłam ją kołdrą i usiadłam przy niej, a ona wplotła palce swojej zdrowej ręki w moje i podsunęła nasze złączone dłonie pod swój policzek, przytulając się do nich z uśmiechem.

Sama poczułam się strasznie zmęczona, gdy cała ta adrenalina ze mnie zeszła i po upewnieniu się, że mała spała wystarczająco twardo zabrałam się za wieczorną toaletę. Po cichu przeszłam z sali do łazienki, która oddzielona była o kilka kroków z ręcznikiem oraz resztą przyborów w rękach. Letnia woda zmywała ze mnie stres, strach i wszystkie obawy, które towarzyszyły mi tego dnia, pozostawiając tylko ulgę. Operacja się udała, Gia mimo bólu czuła się dobrze, lekarz zapewnił mnie, że nie mamy się już czym martwić. Najgorsze było za nami, a na dniach mieliśmy zostać wypuszczone do domu. Odkąd Gia wyjechała z bloku operacyjnego ani razu nie pomyślałam o niczym innym poza nią, a teraz kiedy zostałam samą ze sobą w mojej głowie zaczęły kłębić się myśli o spotkaniu z Cameronem. Jego troska w stosunku do mojej córki sprawiła, że serce zabiło mi ciut szybciej, tym bardziej, że wydawała się być tak szczera. Tylko czy rzeczywiście tak było? Niby on nie prowadził ze mną żadnych dziwnych gierek, ale ta „przyjaźń" między nim a Jacobem była dla mnie zastanawiająca. Zawsze byłam zdania, że ludzi musiało coś łączyć, aby relacja była możliwa - czy to wspólny wróg, czy wspólna trauma. Jasne, czasami wystarczył fakt współpracy w jednym miejscu, ale z opowiadań Camerona wynikało, że oni spędzali dużo czasu razem poza pracą. „(...) co prawda był skory się dzielić" - powiedział blondyn w trakcie kłótni przed warsztatem, więc oczywistym było, że zdarzało im się zabawiać wspólnie z tymi samymi kobietami, bawić się nimi. Czy to nie robiło z Cama takiego samego dupka jakim był Jacob? Nie mogłam zrozumieć samej siebie, tego dlaczego z taką łatwością przychodziła mi wiara w zapewnienia Camerona. Może chodziło o tą otwartość, której brakowało mi z Jacobem. Cameron bez problemu opowiadał mi o swojej rodzinie, o swoich studiach i wczesnych latach pracy - mówił mi o wszystkim, o co zapytałam, nawet jeśli było to dla niego trudne. Jedyne czego mi nie zdradził to tajemnice Jacoba. Jego lojalność wobec swojego szefa była dla mnie czymś imponującym, a jednocześnie miałam ochotę zrobić mu za nią krzywdę. Trzymał wszystkie sekrety Jacoba ukryte przede mną, nie zdradził mi nic, chociaż domyślał się, że mogą one wpłynąć na relację między mną a brunetem. Jacob traktował go jakby nic nie znaczył, grożąc mu z obawy przed tym, że to wszystko mogłoby wypłynąć na powierzchnie i zniszczyć „nas", a Cameron i tak trzymał to dla siebie. Był dla niego dobrym przyjacielem, ale niestety w ten sposób nie był nim dla mnie. Tylko czy mogłam mieć mu to za złe, gdy sama nie zdradzałam mu informacji z nim związanych, którymi raczył mnie Jacob?

DylematOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz