2.16

29 4 1
                                    

Letty

Moja przyjaciółka była w ciąży. Maddison Levis spodziewała się dzidziusia. Na trzeźwo nie mogłam tego przetrawić, a co dopiero po wypiciu kilku kolejek z przyjaciółkami. Siedziałyśmy u Madds na spotkaniu, które zaproponowałam po powrocie do Orange Beach, aby się im wygadać i doradzić, tym bardziej gdy dotarło do mnie, że Cameron znaczył dla mnie ciut więcej niż chciałam przyznawać przed samą sobą, doszła do tego rozmowa z moją mamą, którą co wieczór odtwarzałam. Musiałam usystematyzować sobie to wszystko w głowie, a było zdecydowanie tysiąc razy łatwiej, gdy obok miałam te trzy kobiety, które były dla mnie jak siostry. Maddison zrzuciła na nas bombę o ciąży bez żadnego ostrzeżenia, czym zadziwiła mocno mnie i Paolę, jedynie jak zwykle czujne oko Faith dostrzegło wszelkie objawy i ona nie była zaskoczona.

Mojej słabej głowie wiele nie trzeba było, więc już po butelce wina przyjemnie mi szumiało, a jakiekolwiek problemy zaczęły odchodzić w niepamięć. Dziewczyny zwolniły ze względu na mnie trochę tempo, ale kompletnie mi nie przeszkadzało to w upiciu się. Po kolejnych szotach z wódki świat wydawał się bardziej kolorowy, a obawy zniknęły, lokując się gdzieś z tyłu moich myśli. Nie pamiętałam o czym rozmawiałyśmy, pamiętałam tylko, że dużo się śmiałyśmy i dopiekałyśmy sobie nawzajem. Pamiętałam też ulgę i radość w oczach ciężarnej przyjaciółki, że przyjęłyśmy informację jej nowinę z takim spokojem, ale każda z nas doskonale wiedziała jak to było i na pewno ja nie czułam potrzeby dopiekania jej jeszcze bardziej w tej i tak zapewne trudnej dla niej sytuacji.

Było coś o dekorowaniu pokoju dziecięcego, a w głowie widziałam obraz stojącej na środku pomieszczenia Paoli wymachującej rękami i tłumaczącej nam, co gdzie postawimy. Maddison, jako iż nie mogła uszczknąć chociażby mililitra alkoholu, przyglądała nam się z rozbawieniem.

-Teraz będziesz wiedziała jak to jest być tą trzeźwą -rzuciłam do niej, na co ona pokiwała twierdząco i przewróciła oczami.

-Nie wiem czy to zniosę -mruknęła, a ja parsknęłam niekontrolowanym śmiechem, co zakończyło się napadem rżenia u każdej z nas.

Oczywiście, babska posiadówka z procentami w tle nie obyłaby się bez płaczliwego wyznawania miłości i przepraszania za błędy, ale to znałam już tylko z opowieści Maddison, którymi raczyła nas następnego dnia. Były tańce i śpiewanie, i trochę słuchania szumu morza, gdy na zmianę przytulałyśmy się do muszli. Jednak mieszanie wina i wódki nie było naszym najlepszym pomysłem. Na szczęście Maddison posiadała w zapasie więcej niż jedną miskę i jakoś sobie poradziłyśmy, chociaż impreza zakończyła się dosyć szybko, bo padłyśmy jedna za drugą.

Kolejną rzeczą, o której dowiedziałam się od trzeźwej przyjaciółki był pijany telefon do Camerona, co jak tylko usłyszałam to wybałuszyłam oczy i wyplułam pitą przez siebie wodę, krztusząc się przy tym. Według tego, co opowiedziała mi Madds obudziłam się w środku nocy i mamrocząc coś o przewietrzeniu się zeszłam na dół, a ona obawiając się o moje zdrowie ubrała się i zeszła razem ze mną. Oczywiście, w żaden sposób nie powstrzymała mnie przed popełnieniem głupoty i pozwoliła mi ledwo myślącej zadzwonić do Camerona. Podobno bełkotałam coś o jej ciąży i tym jaka zagubiona przez niego byłam, ale za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć czegokolwiek z tej rozmowy, a kolejne próby kończyły się falami mdłości, więc sobie odpuściłam.

-Nie wiem, czy po ciebie nie przyjedzie -rzuciła Maddison, podając mi ręczniki papierowe, aby mogła się wytrzeć, a ja spojrzałam na nią rozdziawiając usta w szoku. -Sama go o to prosiłaś, ale nie pozwoliłam cię zabrać w nocy.

-Ty z nim rozmawiałaś? -Dziewczyna kiwnęła mi głową z uśmiechem, a ja przykryłam się kocem, pod którym spałam, czując okropne zażenowanie. -Jak on chciał po mnie przyjechać, skoro jest w Union City?

DylematOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz