minęły już może 2-3 dni nie byłam pewna, ale byłam pewna tego ze zaraz umrę z pragnienia..
blagam was gdzie wy jestescie.._________ _________ _________ _______
Amanda... Amanda! - usłyszałam wołanie kobiety z dołu.
szybkim krokiem wybiegłam z celi nie chcąc by rodzicielka na mnie czekała.
zaraz się zacznie - dodała wysoka blondynka z charakterystyczną blizną na skroni. Moja matka miała piękne blond włosy które sięgały jej do biustu, piwne oczy, które według mnie nie pasowały do jej bladej cery. Ja za to odziedziczyłam oczy po ojcu, byłam szczupłą niebioskooką blondynką z niemal identyczną blizną jak ona. Gdy miałam 6 lat wraz z mama wracałyśmy od dziadków gdy nagle wyskoczył jeleń i nieźle nas poturbował, jednak po jakimś czasie razem z mamą uznałyśmy to za jakiś rodzaj przeznaczenia przez to ze mamy prawie takie same blizny po tym incydencie.
bez żadnej odpowiedzi rzuciłam sie na swoją rodzicielkę i zamknęłam ją w uścisku, po czym odsunęłyśmy sie od siebie, musneła moje czoło swoimi miekkimi ustami na pożeganie. W mgnieniu oka znalazłam sie blisko miejsca, w którym miał czekać staruszek wraz z chłopcem w moim wieku.
niestety nie mogłam ich dostrzeć za to zauważyłam zblizające się pojazdy.
Szykowaliśmy się z grupą, do której dołączyłyśy wraz z mamą jakiś czas temu na walkę z wrogą osadą. Cieszyłam się z tego że Rick, przywódca naszej grupy wziął się za odparcie ataku wrogiej grupy, gdyż niedawno przywódca tamtej grupy zakatował moją kochaną siostrę, moją oaze spokoju, która była dla mnie jak druga matka. Kochałam ją nad życie i cały czas żyje z głosem w mojej głowie "dlaczego nie ja?". Andrea była starsza ode mnie 10 lat nasza matka urodziłą ją strzasznie młodo gdy miała zaledwie 16 lat, dlatego też bardzo dobrze się dogadywały jednak najbardziej nie mogłam pojąć tego dlaczego moja matka nawet nie uroniła łzy gdy dowiedziała sie o andrei! Ja nie mogłam z siebie wydobyć żadnego słowa przez jakiś tydzień, z jedzeniem też było trudno, czułam się jakbym miała jakiś supeł zamiast zołądka. Musiałam przeżywać to sama, nie miałam nikogo oprócz mamy i jej, z dziećmy nie dogadywałam się zbyt dobrze przez to że większość czasu spędzałam z siostrą. Wtedy nie mogłam sie nawet odezwać do mamy nieważne jak bardzo potrzebowałam kontaktu z drugą osobą, byłam na nią wściekła, jak komuś nie może być przykro gdy jego dziecko odchodzi albo chociaż bliski.
Biegłam ile w sił w nogach do miejscą gdzie byłam przydzielona, nie chciałam aby tamci ludzie mnie zauważyli. Po krótkiej chwili dotarłam do miejsca w lesie i wtedy zauważyłam Hershela i Carla? chyba Carla nie byłam pewna jak miał na imię.
-Martwiłem się że nie dotrzesz, twoja matka by mnie chyba zabiła - odparł staruszek
-Przepraszam - odpowiedziałam lekko
zdyszana drogą do tego miejsca.Dobrze skoro już jesteśmy w komplecie to zajmijcie swoje miejsca, Amanda schowaj się za tą kłodą z judith.
-wyszeptał staruszek.Podeszłam do miejsca gdzie na kocyku leżał bobas, szybko ale delikatnie ją podniosłam. Poczułam na sobie zwrok chłopca, to chyba jej brat, niezwracając wiekszej uwagi na to schowałam się wraz z małą judith za kłodą tak jak kazał mi hershel.
Mineły już chyba 2 godziny..
Wszystko ucichło..Judith zasneła, wstałam więc najwolniej jak tylko potrafie by nie obudzić małej. Hershel zerkał co chwile przez lornetkę czy jest bezpiecznie a carl wciąż mierzył spluwą gdzieś przed siebie.
-dziwny jest - pomyślałam, przyczym odwróciłam sie do niego tyłem chyba zauważył to że się na niego patrzyłam, nagle coś lub może raczej ktoś wyłonił sie z lasu stojąć przy tym za moimi plecami. Obleciał mnie strach, sparaliżowało mnie, nie mogłam sie nawet poruszyć. Nagle Carl gwałtownie podbiegł do mnie i małej Judith i mierzył w głowe osobie za mną.
-Błagam nie zabijajcie mnie! poddaje się! oddam wam bro-. - i na tym zakończyło się jego błaganie.
strzał, odgłoś upadającego ciała, i płacz małej...
Gdy odwróciłam sie zauważyłam na ziemi ciało...nastolatka? to był chłopak może troche starszy od nas i błagał o litość a on go tak poprostu zastrzelił? Może tak samo jak moja siostra trafił tam przypadkiem i go zmusili a on jak jakiś potwór go zabił...
-JAK MOGŁEŚ! błagał o litość! a ty po prostu go zabiłeś - wykrzyczałam na jednym wdechu olewając płacz dziecka
-Chciał nas zabić, zrobiłem to co trzeba - odpowiedział z widoczną pogardą w moim kierunku.
-Jesteś potworem tak jak oni, niczym się od nich nie różnisz...- ostatnie słowo powiedziałam już z łzami w oczach. Nic jednak mi juz nie odpowiedział tylko odwrócił się w drugą strone i odszedł w strone więzienia, a Hesrhel zabrał mi małą z rąk.
*Jakiś czas póżniej.*
Dużo ludzi z Woodberry przyłączyło się do nas, nawet zaprzyjaźniłam się z innymi dziećmi ale nie z nim.
Wracałam właśnie z codziennej bajki gdy nagle usłyszałam głośny hałas, jakby wybuch jakiegoś rodzaju wystrzał z działa? a później była tylko rozpacz. "Mury" upadły nic nas teraz nie chroniło przed sztywnymi, biegłam ile sił w nogach usiłująć znależć mamę. Wszędzie sztywni i nigdzie mojej rodzicielki...Poddałam się, słone łzy leciały teraz z moich oczu byłam pewna że to mój koniec. Nagle zauważyłam mężczyzne, którego bałam się wcześniej przez jego zachowanie i wygląd, najwidoczniej sprawdzał czy ktoś jeszcze przeżył, bez chwili namysłu wyłoniłam się zza gruz krzycząc coś do mężczyzny.*****
Daryl! Daryl! gdzie jesteś!
Mineły już może 2-3 dni nie byłam pewna, ale byłam pewna tego że zaraz umrę z pragnienia.
Wędrowałam z mężczyzną przez pare miesięcy może rok aż do pewnego momentu gdy chorda sztywnych nagle zagrodziła nam drogę i byliśmy zmuszeni się rozdzielić. Daryl nauczył mnie przez ten czas jak tropic, strzelać z kuszy, polować i patroszyć dlatego z jedzeniem nie było trudno w lesie roiło się od wiewiórek jednak z wodą było trudnej..
ledwo co szłam po pustej drodzę, był straszny upał jeszcze chwila i bym dostała udaru gdy nagle ujrzałam wielki mur przede mną z napisem "Alexandria". Przetarłam oczy.
-Może to fata morgana - pomyślałam.
nagle ktoś z nad bramy zaczął do mnie mierzyć więc prędko uniosłam ręce do góry gestykulując nimi że jestem bezbronna.
Drzwi chwile później zostały otwarte a u progu ujrzałam.....
CZYTASZ
Not you | Carl Grimes |
Teen Fiction-błagam tylko nie on... Amanda podczas wybuchu epidemii ma 14lat, nastolatka niezbyt jest przekonana do nowych znajomosci a szczególnie tej jednej albo raczej nie jest przekonana do „Niego" okładka by ja ;) ‼️SPOJLERY DO SEZONU 4 I POWYŻEJ‼️