six

30 4 0
                                    

CO BY BYŁO GDYBY STELLA NIGDY NIE WRÓCIŁA DO NOWEGO JORKU?

- Ej! Patrzcie! Kujonka idzie! - zawołał ktoś, gdy młoda Stark przekroczyła próg szkoły. Skuliła się, coraz bardziej tracąc nadzieję, że to mogło się skończyć.

- Pupilka nauczycieli! - krzyknął ktoś inny, a reszta roześmiała się w głos.

- Lamuska!

- Suka!

Stella słuchała tamtych wyzwisk, a każde kolejne było jak cios prosto w serce. Mimo wszystko szła przed siebie, starając się ignorować tych wszystkich ludzi, którzy ją otaczali, co wcale nie było takie proste. Z każdą kolejną obelgą czuła, że była nikim.

Ktoś specjalnie oblał ją wodą, ale nie zwróciła na to szczególnej uwagi. Prędko poszła do łazienki i zamknęła się w kabinie. Tam od razu użyła swoich mocy, by pozbyć się wody z ubrania. Już po chwili wyciągnęła swój telefon i wystukała numer do swojego ojca.

Tony odebrał już kilka chwil później.

- Coś się stało, kochanie? - spytał łagodnie, patrzeć przed siebie na drogę, bo prowadził wtedy.

- Zabierz mnie stąd. Już dłużej nie dam rady. - wyszeptała, czując, jak łzy napływają jej do oczu. Tak bardzo nie chciała płakać, nie miała już czym płakać.

- Skarbie... - powiedział, wiedząc, że było z nią źle. Nie zamierzał jednak zabierać jej wtedy ze szkoły, liczyła się dla niego jej edukacja, a z ludźmi zawsze mogła się dogadać albo ich ignorować. - Dobrze wiesz, że teraz nie mogę cię stamtąd zabrać. Nie ma mnie z resztą w kraju.

- Ale Pepper może mnie przygarnąć. Albo wujek James. Happy też się nada. - wymieniła, w nadziei, że może mężczyzna się wtedy zgodzi. Tony westchnął ciężko, przecierając twarz dłonią. - Proszę, tato. Oni nie dają mi tu żyć.

- Jest Starkiem, Stella. Dasz sobie radę. Wierzę w ciebie. - stwierdził, a ją tak bardzo zabolało wtedy serce. On nie wiedział, co przeżywała, jakie myśli kłębiły się w jej głowie. - Muszę kończyć. Zadzwonię niedługo.

Mężczyzna zakończył połączenie, a zdesperowana Stella nie wiedziała, co robić. Ojciec ignorował sygnały, do Pepper i Rodhey'a głupio było jej pisać. Nikt w szkole nie reagował, a uczniowie dokuczali jej coraz częściej. Miała dość, tamtych ludzi, tamtej szkoły, tamtego miejsca, samego Chicago. Chciała wrócić, tak usilnie wrócić, ale była niepełnoletnia, a dodatku ojciec byłby zły. Nie miała nikogo, kto mógłby jej pomóc przez to wszystko przejść, żadnej przyjaciółki, która by pomogła.

Stella, w akcie desperacji, wyciągnęła z plecaka żyletkę, którą od jakiś czas nosiła przy sobie. Usiadła na ziemi i przyłożyła ostrze do nadgarstka. Łzy zaczęły lecieć po jej policzkach, a ona drżącą ręką trzymała żyletkę przy skórze.

Ale nie pociągnęła.

Nie pozwolono jej.

Do pomieszczenia wpadła nagle Bianca, bo widziała, jak inni obrażają Stellę. Dziewczyna czuła się odpowiedzialna za młodszą koleżankę i nie mogła pozwolić, by coś sobie zrobiła. Szczególnie, że od kilku tygodni zauważyła, że coś z dziewczyną było nie tak.

- Stella? - odezwała się cicho, pukając do odpowiednich drzwi. Zdziwiona Stella spojrzała przed siebie, ale nie zobaczyła jej. Prędko wróciła wzrokiem do swojej dłoni i żyletki.

- Odejść stąd.

- Proszę, odpuść. Oni w końcu dadzą sobie spokój. Nie przejmuj się. - ciągnęła dalej dziewczyny, słysząc desperację w jej głosie. Nie mogła pozwolić, by Stark coś sobie zrobiła. Czułaby się współwinna.

- Ale to nie ciebie obrażają na każdym kroku. Nie wiesz, jak to jest. - wyłkała Stella, gotowa, by przeciągnąć ostrzem po skórze. Najlepiej po żyłach, mocno, szybko.

- To mi powiedz. Powiedz mi wszystko, ale najpierw musisz wyjść. - powiedziała Bianca błagalnie, trzymając się już ostatniej deski ratunku. - Proszę. - wyszeptała.

Stella sama nie wiedziała, co w nią wstąpiło. Podniosła się na równe nogi i otworzyła drzwi. Bianca impulsywnie podeszła do dziewczyny i odebrała od niej żyletkę. Rzuciła ją gdzieś w kąt i, jak gdyby nigdy nic, przytuliła do siebie Stellę. Zdezorientowana dziewczyna na początku nie wiedziała, co się działo, ale zaraz wtuliła się w ciało nastolatki i zaczęła płakać w jej ramię.

To był chyba pierwszy raz, kiedy poczuła, że miała w kimś wsparcie.

Co by było gdyby... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz