CO BY BYŁO GDYBY TONY DOWIEDZIAŁ SIĘ, ŻE STELLA O MAŁO NIE ZOSTAŁA ZGWAŁCONA?
- Idź do mojego pokoju, ja zaraz przyjdę. - powiedział Peter, gdy tylko przekroczyli próg mieszkania. Wciąż trzymał dziewczynę za dłoń, którą ona ściskała mocno. Nadal się trzęsła z emocji, ale to pomału przechodziło. Pomału.
- Tylko wróć, dobrze?
Głos Stelli był wyjątkowo cichy i całkowicie do niej nie podobny. Serce wciąż waliło jej w piersi, nie mogła się uspokoić po tej całej akcji.
- O to się nie martw.
Chłopak puścił jej dłoń i podszedł do niej bliżej, łapiąc jej twarz w swoje dłonie. Spojrzał wprost w brązowe tęczówki dziewczyny, po czym pocałował w czoło, na co mimowolnie się uśmiechnęła.
Peter jest kochany.
Podczas gdy nastolatek poszedł w stroju Spidermana do łazienki, Stella poszła prosto do jego pokoju i rozejrzała się wokoło, jakby była tam po raz pierwszy. Zaraz po tym spojrzała na swoje dłonie, które trzęsły się wciąż pod wpływem wydarzeń sprzed kilkunastu minut. Jej twarz była czerwona i nieco spuchnięta od płaczu.
- Już jestem. - powiedział Peter, wchodząc do swojego pokoju i zamykając za sobą drzwi. - Potrzebujesz czegoś? Mogę ci zaraz coś przynieść. - dodał, wskazując na wyjście. Jego oczy mówiły nastolatce, że był zmartwiony jej aktualnym stanem.
- Peter? - spytała cicho, patrząc wprost na chłopaka. Podszedł do niej kilka kroków i kucnął przed nią, podpierając się o jej kolano. Złapał jedną z jej dłoni w swoją własną.
- Tak?
- Przytul mnie. - powiedziała, wywołując na jego twarzy delikatny uśmiech. Chłopak wstał prędko i usiadł koło niej, przyciągając do swojej piersi. Objął ją swoimi ramionami, a ona spokojnie wtuliła się w jego tors. Był niesamowicie ciepły.
- Już nigdy nie puszczę cię samej do domu. Nie po zmroku. - stwierdził cicho. Stella odsunęła się od niego nieznacznie i spojrzała na jego twarz.
- Możemy o tym nie rozmawiać?
- Czego tylko chcesz, Śnieżynko. - przytaknął, ponownie ją do siebie przyciągając. Zaraz po tym złożył delikatny pocałunek na jej włosach, na co uśmiechnęła się pod nosem. Uwielbiała to za to, jak troszczył się o innych, w szczególności o nią i o swoją ciocię. - Może ci coś przynieść?
- Nie idź nigdzie już. Zostań ze mną. - poprosiła Stella cicho, przymykając oczy. Parker nie ruszył się nawet z miejsca, jedynie przeciągnął ją na swoje kolana, obejmując mocniej.
Nie zostawiaj mnie już nigdy, Pajączku.
~*~
- Hej, tato. - przywitała się Stella, wchodząc wraz z Peterem do salonu, gdzie znajdował się ojciec dziewczyny.
- Stella. - powiedział cicho, dostrzegając na jej twarzy, że coś się stało. Natychmiast do niej podszedł, złapał jej twarz w swoje dłonie i przyjrzał się jej. - Wszystko w porządku? Dziwnie wyglądasz. Coś się stało? - spytał zmartwiony, po czym nagle przeniósł swój wzrok na stojącego obok chłopaka, którego zmierzył niespodziewanie. - Zrobiłeś jej coś?
- Tato, Peter nic mi nie zrobił. Uratował mnie. - wyszeptała dziewczyna, nakierowując twarz ojca w swoją stronę. Naprawdę dziękowała Peterowi, że się wtedy zjawił, bo nie chciała myśleć, jak mogło się to skończyć.
- Przed czym? Co się stało?
- Usiądź może lepiej. - poleciła Stella, ale początkowo nawet nie ruszył się z miejsca. Dziewczyna spojrzała na niego, a jej oczy błysnęły niebezpiecznie. - Proszę.
Mężczyzna, widząc proszący wzrok córki, usiadł na kanapie, a ona zaraz za nim, siadając tuż obok. Zaraz oparła głowę na jego piersi, a on machinalnie objął ją ramionami i pocałował w głowę. Zaraz po tym spojrzał na siedzącego po drugiej stronie Petera.
- To o co chodzi? Nie trzymaj mnie w niepewności. - odezwał się ponownie, czując niepewność i chęć dowiedzenia się prawdy.
- Wczoraj...
- Ktoś o mało jej nie zgwałcił wczoraj. Uratowałem ją. - wtrącił Peter, widząc, że dziewczyna nie była zdolna, by dokończyć. Sam nieustannie o tym myślał, że mogąc zapomnieć widoku przerażonej dziewczyny, która nie była w stanie się nawet bronić.
- Że co?! - zawołał Tony, unosząc się gwałtownie, przez co Stella zmuszona była się od niego odsunąć. Mężczyzna spojrzał na nią, jakby chcąc się upewnić, czy chłopak nie kłamał. - To prawda? Ktoś chciał cię skrzywdzić?
Dziewczyna nie odpowiedziała, ale samo jej spojrzenie powiedziało mu, że to była prawda. Tony zerwał się z miejsca, ale Stella od razu go zatrzymała, sprowadzając na ziemię. Mężczyzna spojrzał na nią, nie potrafiąc się jej wtedy sprzeciwić.
- Później się tym zajmiesz, ale teraz... - zaczęła, zaraz się w niego wtulając. W jej oczach pojawiły się łzy, a chęć bliskości była o wiele silniejsza, niż wcześniej. - Po prostu mnie przytul, okey? Tylko tego teraz potrzebuję.
Tony nie wiedział, co miał teraz zrobić. Ponownie objął swoją córkę ramionami, przytulając ją mocno do siebie. Nie mógł jednak udarować sobie, że jego jedyna córka mogła zostać zgwałcona.
~*~
- Musimy porozmawiać. - powiedział Tony, kiedy kilka dni później Stella weszła do kuchni, gdzie znajdował się mężczyzna. Zdezorientowana dziewczyna spojrzała w jego stronę, trochę zdziwiona tonem swojego ojca.
- Coś się stało? - spytała, marszcząc brwi. Nie domyślała się nawet, o co mogło mu chodzić.
- Ci twoi niedoszli gwałciciele siedzą w areszcie. - powiadomił, nie zamierzając owijać w bawełnę. Oczy Stelli rozszerzyły się w niedowierzaniu.
- Co?
- Nie mogłem pozwolić, by byli na wolności. Kto wie, ile osób chcieli zgwałcić. - stwierdził, jak gdyby nigdy nic, wzruszając ramionami. Cieszył się, że tamta trójka została aresztowana. - Teraz już nikogo nie skrzywdzą.
- Nie zrobiłeś tego. - wyszeptała Stella, wciąż patrząc na niego wielkimi oczami. Sama nie wiedziała, czy się już cieszyć. Z jednej strony dziękowała mu, że to zrobił, a z drugiej nie chciała już wracać do tamtych wydarzeń.
- Zrobiłem. - potwierdził, a ona zakryła usta, czując, jak łzy znów napływają jej do oczu. Nie chciała płakać, po raz kolejny z resztą. - Chodź tu do mnie, skarbie. - polecił, rozkładając ręce, by bez problemu mogła się do niego przytulić, co też zrobiła. - Już wszystko będzie dobrze. Nikt cię nie skrzywdzi.
- Dziękuję. - wyszeptała, czując się dziwnie bezpiecznie w tamtym momencie.