two

88 4 2
                                    

CO BY BYŁO, GDYBY LARA NIE MIAŁA WYPADKU TAMTEGO DNIA?

Misja Lary szła zgodnie z planem, co bardzo ją cieszyło. Wykonała już większość roboty i pozostało jej jedynie ostatnie piętro, gdzie musiała załatwić coś ważnego. Prawie kończyła, gdy usłyszała głośny huk gdzieś nad sobą. Przeklnęła pod nosem, prędko załatwiła wszystko i zabrała ze sobą pendrive'a.

Kobieta podeszła już po chwili do drzwi z zamiarem wyjścia, jednak spojrzała jeszcze w górę, słysząc niepokojący dźwięk. Nie zwlekała i ruszyła biegiem na schody, by wydostać się z budynku czym prędzej. Nie zamierzała ginąć tamtego dnia, nawet jeśli wiedziała, że to mogło się zdarzyć.

- Słyszysz mnie, Lara?

Jasnowłosa nie odpowiedziała od razu, tylko biegła dalej. Zatrzymała się gwałtownie, gdy budynkiem znów wstrząsnęło. Serce waliło jej w piersi, aczkolwiek musiała dać znak, że żyła, chociażby dlatego, by ją stamtąd zabrali.

- Zabierzcie mnie stąd. - nakazała, znów ruszając w górę. Słyszała niepokojące dźwięki, widziała pył i wiedziała, że zaledwie sekundy dzieliły ją od tragedii. - Czwarte piętro, Maria. Wypatruj okien, jasne?

Maria przytaknęła, więc Lara chwyciła mocniej swój łuk i ścisnęła go w dłoni, wiedząc, że w tamtej chwili bardzo się jej przyda. Znalazła okno, otworzyła je, po czym bez ostrzeżenia wyskoczyła. Akurat w momencie, gdy wszystko zaczęło się walić.

Łuk wtedy był jej jedynym ratunkiem, szczególnie że dopiero po chwili dostrzegła helikopter, który miał ją stamtąd zabrać. Wystrzeliła jedną ze strzał prosto w jego stronę, jednak pech chciał, że maszyna przesunęła się na tyle, że strzała nie trafiła. Przed oczami Lary przewinęło się całe jej życie, gdyż zrozumiała jak niewiele dzieliło ją od ziemi i śmierci.

Otworzyła usta, choć żadne słowo nie wydobyło się z jej gardła. Przymknęła oczy, przygotowując się na bliską śmierć...

Jednak ta nie nadeszła.

Po chwili dotarło do niej, że ktoś ściskał jej nadgarstek, kurczowo trzymając. Ulżyło jej, tak bardzo jej ulżyło, gdy dostrzegła parę brązowych tęczówek mężczyzny, który zaczął ją wciągać do środka. Pomogła mu przy tym, zdrapując się do maszyny, gdzie zaraz ułożyła się na ziemi, oddychając głośno.

- Ratujesz mi życie, chłopie. - mruknęła nagle, zerkając na mężczyznę koło siebie, który uśmiechnął się delikatnie. - Naprawdę. Jestem ci ogromnie wdzięczna. - dodała, podnosząc się do siadu.

- Drobnostka. - stwierdził Patrick, machając lekceważąco ręką. Zaraz pomógł podnieść się jej na równe nogi i oboje usiedli na wolnych siedzeniach. - Ale liczę na jakąś kawę w ramach rekompensaty.

- Zastanowię się, choć to bardzo kusząca propozycja.

Rozmawiali tak jeszcze przez chwilę, aż wreszcie dolecieli do siedziby, gdzie każdy z nich rozszedł się w swoją stronę. Jednak oboje pamiętali, że czekało ich jeszcze spotkanie na kawę, której oboje nie mogli się doczekać.

~~~~~~~~~~
Zdaję sobie sprawę, że rozdział jest krótki, co nie zmienia jednak faktu, że jest w nim pokazane, iż Lara nie została prawie że zmiażdżona przez gruzy budynku. A właśnie o to chodziło.

Mam nadzieję, że się podoba 😊✨

Co by było gdyby... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz