Nie tylko wystarczy otworzyć oczy,
By zauważyć coś, co nikt inny nie zoczy.
Codzienność była jak całun zimny, blady,
Bez wyrazu, dziewięćsił szary.
Ale w jego środku działa się popijawa;
Wszystkie kolory mieszały się, by w końcu wybuchnąć na zewnątrz, jak jawa.
Nie wszyscy czują, lub czuli to samo;
Innym odium przyszło na to,
Drugim było wspaniało.
To wszystko było inne, każdy postrzegał ją inaczej.
Jakby na niektórych była przychylna,
A dla niektórych potrafiła być wcale potulna.
Potrafiła mieć za to ciernie,
Które po jakimś czasie, gdy odchodziła, potrafiła tak po prostu schować.