1.

117 7 2
                                    

Moje życie to jedno wielkie nieszczęście. Gdy miałam kilka lat jako jedyna z mojej rodziny przeżyłam wypadek samochodowy. Moi rodzice zginęli na miejscu. Nie było mowy o ich odratowaniu... Jedyne co pamiętam z tamtego czasu, to że byliśmy naprawdę szczęśliwą rodziną. Wracaliśmy z krótkiej wycieczki i nagle nasz samochód zderzył się z innym. Pamiętam wybuch, ale nie mam pojęcia jak stamtąd wyszłam. Pamiętam ratowników medycznych, a reszta to kompletna pustka... Nawet pogrzeb rodziców wyleciał z moich wspomnień.

Po tym wydarzeniu trafiłam do domu dziecka, bo reszta rodziny mnie nie chciała... Dziadki nie żyli, a każda kolejna ciotka czy wujek, głośniej krzyczeli że mnie nie chcą.
W sierocińcu też nie było cudownie. Na początku byłam zbyt zagubiona, żeby się odnaleźć w nowym świecie, a później zrobiono ze mnie popychadło. Wykorzystywali mnie do wszelkich prac domowych i podwórkowych. Inne dzieciaki znęcali się nade mną, a gdy w późniejszych latach zaczęłam się bronić to dostawałam kary od wychowawców... Mało przyjemne doświadczenie. Ciągle czułam się niesprawiedliwie traktowana...

Życie dorosłe również mnie nie rozpieszcza. Od wypadku minęło prawie 20 lat...
Mieszkam w małym mieszkaniu, które kupiłam za to co zostało mi po rodzicach...
Brak dobrego wykształcenia, bo w sierocińcu mieli wyjebane na naszą edukacje. Więc teraz mogę pracować tylko dorywczo, ale zamierzam to zmienić. Codziennie uczę się do egzaminów zaocznych. Chciałbym pracować gdzieś, gdzie w końcu zaczną mnie szanować, nie mam wysokich oczekiwań... sekretarka czy asystentka to wystarczające stanowisko...
Niestety żyjemy w podłych czasach i zamiast pomagać takim ludziom jak ja, to jesteśmy wyśmiewani i wytykani palcami. Nie poddaje się jednak, z uśmiechem zapisuje się na kolejne rozmowy o prace. Dopiero w domu mogę zamknąć się w swojej depresji...

Zapomniałam o najważniejszym.
Jestem samotna! Jedyną osobą która jest mi bliska to Jimin. Znamy się od wielu lat, ale rzadko widujemy. Zjawia się nagle i znika nagle. Nie wiem jak to się dzieje, ale jest blisko gdy go potrzebuje.
W nastoletnich latach był niezastąpiony, potem dorosłam i postanowiłam nie obarczać go swoimi problemami... W taki właśnie sposób oddaliliśmy się od siebie. Tęsknie za Nim jak cholera, ale przecież nie powiem mu tego. Co sobie o mnie pomyśli?
Jednak gdy jesteśmy razem, jestem tak podekscytowana, że zapominam o wszystkich smutkach. Jest moją oazą ciszy i szczęścia. Samolubna bym była, gdybym chciała mieć go przy sobie już na zawsze?
Tylko czy "zawsze" to nie za krótko?

Uszykowalam się na nocną zmianę w barze. Co się dzisiaj wydarzy?
Obsługiwałam klientów od dobrych kilku godzin, do tej pory nie miałam czasu nawet na szybką kanapkę, czy toaletę.
- Cami, zastąpisz mnie? - spojrzałam na znajomą. - Muszę do toalety, a właśnie sie rozluźniło... - dziewczyna niechętnie, ale się zgodziła. Jeszcze tak szybko nie biegłam do WC. Z ulgą załatwiłam swoją potrzebę i stwierdziłam że szybko coś zjem. Zdążyłam wgryźć się kanapkę, kiedy dostałam czymś po głowie.
- Nathalie?! Co Ty sobie wyobrażasz?! - szef krzyknął na mnie
- Szefie? Co się stało? - masowałam bolący czubek głowy
- Cami jest sama za barem! A Ty co? Obijasz się! - nie przestawał krzyczeć. Szybko przełknęłam co miałam w buzi i schowałam jedzenie.
- Przepraszam! Jestem tu od 7 godzin i to moja pierwsza przerwa. - skłoniłam się lekko
- Czy Ty mi się właśnie żalisz?!
- Nie, nie... To nie tak. Chciałam... - kolejny raz dostałam w głowę
- Pójdziesz na przerwę kiedy Ci pozwolę! Do pracy! - krzyknął. Bez słowa stanęłam na swoim miejscu pracy. Widziałam jak ta jędza, Cami, jest z siebie zadowolona. Podła suka!
- Piwo poproszę. - uśmiechnęłam się do klienta i nalałam mu trunek.
- O jesteś już... - uśmiechnął się do mnie inny chłopak.
- Jestem, coś ode mnie chciałeś? - opanowałam drżenie rąk po kłótni z szefem.
- Piwko. Od Ciebie jest smaczniejsze. - zachichotałam i podałam i jemu.
- Dzięki, poprawiłeś mi humor. - uśmiechnęłam się szczerze.
- Jeśli tak Ci w tej pracy źle, to ją zmień... Nie musisz tego znosić. - mówił półszeptem, tak żeby jędza nie słyszała.
- Prawda, ale na razie muszę wytrzymać. Nie przejmuj się mną. - podeszłam do innych klientów. Przez jakiś czas czułam że chłopak mnie obserwuje, ale nie miałam czasu już z Nim porozmawiać. To miłe że się troszczy. Znamy się jedynie z widzenia, przychodzi co kilka dni i zawsze jest dla mnie przyjazny.
- Nathalie, będę już szedł. Dzięki... - podeszłam do tego chłopaka.
- Do zobaczenia. - uśmiechnęłam się
- To dla Ciebie. - wyciągnął kilka zwiniętych banknotów - Napiwek. - ucisnął mi w dłoń.
- Nie mogę, jeśli ktoś zobaczy...
- Co tu się dzieje?! - usłyszałam za sobą.
- Nic, szefie. - patrzałam błagalnie na klienta
- Co tam masz? - właściciel wskazał na moją rękę.
- Napiwek. Dałem jej napiwek. - to po mnie...
- Pieniądze?! - zaświeciły mu się oczy - Dziękujemy Panu... - złapał za moją dłoń.
- Nie dla Ciebie! - zatrzymał go, czemu muszę w tym uczestniczyć?! - Ten napiwek jest tylko dla Niej. - szef poczerwieniał ze złości.
- A tak... jasne... - nie rozumiałam czemu stary odpuścił.  - Dla niej. - mruknął i odszedł.
- Zabierz to. - odezwałam się cicho do chłopaka. - Będę miała kłopoty.
- Jeśli tak będzie to mnie poinformuj. - zwyczajnie wyszedł. On nawet nie wie jakiego bałaganu tu właśnie narobił...
- Nathalie! - głos szefa chyba każdy słyszał. Posłusznie poszłam na zaplecze. Nie patrzałam facetowi w oczy, bardziej interesujące były moje buty. - Oddawaj. - warknął i wyciągnął dłoń.
- Ale... To było dla mnie. - szepnęłam.
- Nie jesteś jedyną barmanką tutaj! Podziel się! - Cami pisnęła. Skąd ona się tu wzięła!?
- Myślisz, że jesteś taka wyjątkowa?!
- Nie, nie jestem. - wcisnęłam im kasę w łapska i zdjęłam fartuszek. - Koniec mojej zmiany. - zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z tego okropnego miejsca. Czas znaleźć nową pracę.
Leniwie szłam do domu, zaczynało już świtać. Weszłam na dach swojego mieszkania i pogrążona w myślach  patrzałam na wschód słońca. Kiedyś często oglądałam go z Jiminem.
Już dawno tego razem nie robiliśmy... Czy jeszcze go zobaczę?
- Jimin? Zobaczę Cie jeszcze? - powiedziałam na głos. Zniknąłeś tak nagle...
Po którymś z kolei ziewnięciu weszłam do środka. Wzięłam szybki prysznic i w ciepłych dresach położyłam się pod kołdrę. Szybko zasnęłam, to była ciężka noc...

             Nie martw się Nathalie... nawet jak mnie nie widzisz, to jestem przy Tobie...

Zerwałam się nagle z łóżka, to zdanie dudniło mi w głowie.
Chyba stary burak, szef, za mocno mnie  uderzył... Wygramoliłam się z łóżka, zrobiłam jakiś szybki posiłek i zabrałam się za naukę. Mój egzamin zbliża się wielkimi krokami.
...
_________________
Pierwszy rozdział napisany.
Dajcie znać, czy warte zachodu...

 Dajcie znać, czy warte zachodu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Naat

My favourite (not)HUMAN... || Park Jimin ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz