6.

97 6 0
                                        

pov Nathalie.

Egzystuje... inaczej nie da się tego nazwać. Popadłam w jeszcze większą depresję niż dotychczas...
Jak on mógł mnie, kurwa, zostawić?! I to bez pożegnania!

W pracy nic się nie zmieniło, a nawet jest gorzej. Pracodawca wykorzystuje fakt że dowiedziałam się o nim i Cami i zamiast się bać, straszy mnie swoimi podejrzanymi kumplami.

Dzisiejszy dzień zaczął się koszmarnie. Najpierw zaspałam, potem musiałam urzerać się z wstrętną sąsiadką, która ciągle wtyka nos w nieswoje sprawy. I na końcu, w pracy przewidywałam katastrofę.

- Nathalie idź obsłuż tamten stolik! - krzyknął do mnie szef.

- Za chwilę! Przy barze też są klienci! - odkrzyknęłam, nie przerywając nalewania piwa. - Bardzo proszę. - uśmiechnęłam się do młodego klienta.

- Nathalie?! - poczułam mocne szarpnięcie za ramie - Co Ty sobie, kurwa, wyobrażasz? - szef był wściekły.

- Szefie... - straciłam jego rękę. Bolało i pewnie zostaną ślady.

- Kazałem Ci podejść do stolika!

- Obsługiwałam klientów...

- Nie obchodzi mnie to! Jeśli Ci coś każe, od razu masz to zrobić! - gotował się ze złości - Masz pojęcie kto to był?! To był prezes, właściciel tego budynku jak i kilku innych w tej okolicy!

- Skąd mogłam wiedzieć?! Poza tym, każdego klienta traktuje tak samo, nie interesuje mnie to kim są... - powiedziałam pewnie, na co dostałam mocno w twarz. Złapałam się za policzek i rozejrzałam czy ktoś to może widział... Niestety tak.

- Jeśli jeszcze raz mi odpyskujesz...

- Mam to gdzieś! Zwalniam się! - zdjęłam fartuch i wyszłam zza baru.

- Jeśli ona już tu nie pracuje, to ja też stąd idę. - usłyszałam jednego z moim stałych klientów.

- Ja tak samo! - krzyknął drugi. Byłam zaskoczona ale i zadowolona.

- Ej panowie...! Dam wam rabat... - szef, tyran, próbował ich zatrzymać. Koniec końców, za mną wyszła połowa ludzi z lokalu.

- Znajdziemy Cie w innym barze? - zapytał ostatni chłopak którego dzisiaj obsługiwałam.

- Nie wiem. - uśmiechnęłam się słabo. Poprawiłam plecak na ramieniu i ruszyłam w stronę domu. Dopiero w mieszkaniu zobaczyłam jaką mam czerwoną twarz. Ten burak rozciął mi policzek. Zawsze nosił kilka sygnetów.
Wziełam szybki prysznic, zmyłam krew z policzka i przykleiłam plaster. Ubrałam się i uczesałam ładnie. Mam dzisiaj egzamin, więc muszę wyglądać jak człowiek. Z racji, że się zwolniłam, wcześniej niż normalnie bym skończyła pracę, to zjadłam spokojnie obiad. Wyszłam z domu z zapasem czasu i spacerkiem dotarłam na miejsce. Dzienna zmiana jest o wiele lepsza...

Egzamin okazał się o wiele trudniejszy niż powinien, dlatego nie wiem jak wypadnę. Odpowiedziałam na każde pytanie, ale wątpię czy prawidłowo.

- Ten dzień to koszmar... - mruknęłam do siebie i weszłam do domu. Ledwo zamknęłam drzwi, gdy rozległ się dźwięk dzwonka. - Proszę Pani, naprawdę... - byłam pewna, że to ta sąsiadka.

- Hej Mała! - uśmiechnął się tak pięknie, że zmiękły mi kolana. - Dawno się nie widzieliśmy. - serce zabiło mi szybciej na widok przyjaciela.

- Jimin? To naprawdę Ty? - wpuściłam go do środka - Jak długo się nie widzieliśmy? - poszliśmy do kuchni. Wyglądał jakoś inaczej, jakby chorował...

- Dwa miesiące. Słyszałem, że ktoś ma gorszy dzień... - pokazał dwie siatki wypełnione zielonymi butelkami i jakimiś przekąskami.

- Gorszy to mało powiedziane... - westchnęłam i wyciągnęłam kieliszki. Rozsiedliśmy się w pokoju i zaczęliśmy pić.

- Gdzie byłeś, jak Cie nie było? Wszystko u Ciebie w porządku? - spojrzałam na chłopaka.

- Tu i tam. I tak, teraz już tak. - zaśmiał się i polał po następnym. - A Ty? Napisałaś egzamin?

- Tak, ale raczej oblałam. Był trudny... - mruknęłam

- Nie uczyłaś się? Mówiłem żebyś się do niego przyłożyła... - pokazał na mnie palcem.

- Uczyłam, naprawdę bardzo się starałam... - westchnęłam - Ale praca była wykańczająca. Ten szef dodawał mi coraz więcej pracy i nie miałam sił na nic więcej. - wychyliłam, po czym od razu dolałam soju. - Nie gadajmy o tym.

- Coś się tam stało?

- Nie... - po prostu miałam dość poniżania mnie - Nic czym miałbyś się przejmować. - uśmiechnęłam się słabo.

- A tu, co się stało? - pokazał na mój plaster.

- To nic takiego. - zakryłam ranę dłonią. Chłopak przysunął się do mnie i złapał mnie za brodę.

- Pozwól, że sam sprawdzę. - patrzał mi głęboko w oczy. Ściągnął mały opatrunek i przyglądał się rozcięciu. - Poczekaj chwilę. - szepnął i wstał. Zabrał z łazienki apteczkę i z powrotem usiadł obok mnie. Nieco bliżej niż poprzednio... Nie zdążyłam ochłonąć po tamtej bliskości, a już jest kolejna. Serce waliło mi jak szalone.

Przyjaciel zaczął obmywać uszkodzoną skórę, smarować... I chuj wie co jeszcze, bo skupiłam się na jego ustach. Są tak blisko. Ciekawe czy wciąż są tak miękkie na jakie wyglądają... Zauważyłam, że wkradł się na nie delikatny uśmiech.
Jego jedna dłoń ciągle spoczywała na moim zdrowym policzku, gdy mnie opatrywał. Czuję jak mnie pali skóra w tym miejscu, przyjemnie pali. Zagryzłam dolną wargę, próbując skupić się na czymkolwiek innym niż jego bliskość, ale nic nie było tak ciekawe.

W pewnym momencie poczułam delikatnego buziaka na zranionym policzku.

- I gotowe, teraz się zagoi. - szepnął. Spojrzałam na Niego lekko zaskoczona. Nie cofnął się, ani nie zabrał rąk. Wręcz przeciwnie, ujął moją twarz w swoje dłonie. - Nie możesz dawać sobą tak pomiatać. - powiedział cicho, patrząc mi w oczy - Dopilnuje, że to był ostatni raz gdy ktoś Cię uderzył. - wierzyłam mu. Tak bardzo potrzebuje teraz kogoś bliskiego...

- Nie zostawisz mnie już? - szepnęłam.

- Nie. - spojrzałam na jego malinowe wargi. Przyciągały mnie, chciałam ich znów posmakować... I nie wiem czy to alkohol czy coś innego ale zrobiłam to. Przywarłam do jego ust. Miałam racje, są cudowne.

Niespodziewanie Jimin odwzajemnił mój pocałunek. Przysunęłam się lekko i ułożyłam dłonie na jego ramionach. On natomiast złapał mnie w talii i wciągnął mnie na swoje nogi. Przejechałam rękoma po jego barkach i zatopiłam palce w jego miękkich włosach...
Pocałunek był naprawdę leniwy, delikatny i strasznie namiętny. Gdy brakowało mi już powietrza, odsunęłam się od chłopaka. Ten patrzał mi głęboko w oczy, sprawiał wrażenie jakby było mu mało.

- Pozwól mi, rozwiać Twoje smutki...
...
________________
Trochę miłości... ♡♡
Następny rozdział będzie +18

 ♡♡Następny rozdział będzie +18

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Naat

My favourite (not)HUMAN... || Park Jimin ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz