2.

111 5 2
                                    

Codziennie robiłam to samo.
Rano wracałam z pracy, odsypiałam, jadam, uczyłam się i wracałam do pracy. I tak kółeczko się zamykało.
Zaczęłam zastanawiać się czy aby na pewno nie oszalałam z samotności...
Coraz częściej widziałam w snach mojego przyjaciela.

- Mam już dość... - mruknęłam, gdy wyszłam z miejsca pracy. Było jeszcze dość ciemno z czego się cieszyłam. Im mniej ludzi tym lepiej...

- Mnie też? - usłyszałam przed sobą. Jimin?! - To ja, głuptasie... - rozłożył ręce. Momentalnie znalazłam się przy Nim. Wtuliłam się w jego ciało.

- Co tu robisz? Skąd się wziąłeś? - mówiłam w jego szyję. Nie chce się jeszcze odsuwać...

- Ptaszki wyśpiewały, że bardzo tęsknisz. - pocierał dłońmi moje plecy. Jego dotyk zawsze był dla mnie jak lekarstwo.

- Mądre ptaszki. - szepnęłam. - Chodźmy do domu. - w końcu spojrzałam w jego oczy. Zatraciłam się w nich przez chwilę.
Są takie hipnotyzujące, za każdym razem w nich tonę...

- Nawet sobie nie zdajesz sprawy z tego, że to Ty masz piękne oczy. - szepnął i położył dłoń na moim policzku. Zrobiło mi się gorąco. Złapałam za jego dłoń i ruszyłam w stronę mieszkania. Uśmiech nie schodził mi z twarzy.

- Nie zrobiłam zakupów, więc za dwie godzinki pójdziemy. - powiedziałam gdy byliśmy już w środku. - Akurat otworzą osiedlowy sklepik...

- Ja zrobiłem. - pokazał na lodówkę. - Byłem tu gdy pracowałaś. - zajrzałam do środka. Nie kłamał...

- Dziękuję, jesteś kochany. - od razu poczułam rumieniec. Dawno nie czułam się przy nim taka nieśmiała...

- Idź przygotuj się do spania, a ja coś ugotuje. - wygonił mnie. Wykonałam jego polecenie i pół godziny później jadłam ciepłą zupę.

- Czemu tak na mnie patrzysz? - zapytałam w końcu. Jego wzrok naprawde mnie peszył.

- Ja też za Tobą tęskniłem. - odpowiedział od razu. Teraz na pewno jestem cała czerwona. - Pewnie jesteś zmęczona. - wstał od stołu i wyciągnął do mnie dłoń. Złapałam za nią bez zastanowienia. Czy to aby na pewno tylko przyjaźń?

- Będę w salonie, wyśpij się. - nie puszczałam jego ręki.

- Zostań. Możesz być tu ze mną? - spuściłam wzrok, przygryzając policzek od środka.

- Pewnie, posiedze przy Tobie. - uśmiechnął się szczerze. Położyłam się wygodnie na łóżku, robiąc miejsce przyjacielowi.

- Tu. Masz być tutaj. - poklepałam miejsce. Chce się poprzytulać.

Mój ulubiony człowiek położył się obok, przyciągając mnie do siebie. Ułożyłam głowe na jego klatce piersiowej, wsłuchując się w miarowe bicie jego serca. Poczułam łzy wypływające z moich oczu. Nie chce, żeby znikął bez pożegnania...

- Śpij spokojnie, będę przy Tobie. - szepnął przytulając mnie mocniej do siebie. I jakby wypowiedział zaklęcie, bo zasnęłam od razu.

Otworzyłam powoli oczy. Czyli to nie sen... Wciąż byłam przytulona do przyjaciela. Co najlepsze On też spał. Mogę bezwstydnie mu się przyglądać. Podniosłam rękę i ostrożnie odgarnęłam jego włosy z czoła. Przejechałam delikatnie palcem wzdłuż jego twarz. Po zgrabnym nosku, cudownie malinowych ustach, brodzie i szyi, nie omijając jabłka Adama. Podniosłam się lekko i złożyłam prawie niewyczuwalnego buziaka w zagłębienu jego szyi. Nie wiem czemu tak zrobiłam, po prostu poczułam, że tego chce.

My favourite (not)HUMAN... || Park Jimin ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz