A co tam! Dobrnijmy do soboty w dobrym towrzystwie 😎
Będzie dzisiaj ogłoszenie na FB i Insta, więc 😈 wyczekujcie 😈
Aiden
Przez dwa dni Stefania wydawała się nieobecna duchem. Dużo spała, ale dzięki temu i ja w końcu nadrobiłem niedobory. Mój brat dobijał się do mnie z równą częstotliwością, co ludzie z jebanego Evergreen. Nie miałem ochoty na rozmowę z żadnym z nich. Misja odbicia Stefanii była nieplanowa i zabrała mi czas na zobowiązania wobec Interpolu. Fabi robił co mógł, ale brakowało nam rąk do pracy.
Dzisiaj rano rozmawiałem z lekarzem, który zdecydował się wypisać Stefanię. Tylko nie bardzo wiedziałem, co mam z nią zrobić. Po pierwsze potrzebowała ubrań, ale to można było załatwić jedną rundą w sklepach. Tylko co dalej? Anja zaproponowała, że mogłaby u nich zamieszkać, ale po minie Patricka stojącego za nią było jasne, że absolutnie nie wyobraża sobie mieć ją pod tym samym dachem z żoną i córką.
Kiedy Darius się wyprowadził z kompleksu, zająłem jego apartament. Mogłem więc ją przechować, zanim zdecydujemy co z nią zrobić. A opcje były ograniczone. Dane biometryczne Stefanii były powszechnie dostępne i tak naprawdę, z ręką na sercu, nie było jej gdzie ukryć. Chyba że w Australii, chociaż według mnie to i tak za blisko Rosji.
– Zostaniesz dzisiaj wypisana – oznajmiłem od progu.
– Nie mam dokąd iść – przyznała z zawstydzeniem, patrząc na mnie tymi hipnotyzującymi błękitnymi oczami. – I nie mam co na siebie nałożyć. Piżama chyba nie jest przyjętym lokalnie strojem w miejscach publicznych.
– Dlatego zabrał mnie – odezwała się Sofia za mną. – No weź się posuń, klocku!
Przepchnęła się obok i podeszła do łóżka
– Sofia – przedstawiła się, stawiając torbę w nogach łóżka. Odwróciła się do mnie. – Jak nam dasz odrobinę prywatności, to będziemy gotowe za pół godziny.
– Co ci zajmie pół godziny?
– Doskonałości nie można popędzać.
Stefania zaśmiała się, ale od razu zaczęła kaszleć. Postąpiłem krok w jej stronę.
– W porządku? – spytałem z troską. Zignorowałem uniesione brwi Sofii na ten ton. Stefania pokiwała głową, zasłaniając dłonią usta.
Zostawiłem je same, wracając do poczekalni, którą zorganizowano na końcu korytarza. Otworzyłem laptopa i zająłem się najpilniejszymi tematami. Gdziekolwiek byłem starałem się nadgonić, ale... nie potrafiłem rozciągnąć doby. Zagłębiłem się ponownie w fascynujący świat zer i jedynek.
– Aiden!
Moje palce nadal śmigały po klawiaturze.
– Aiden!
Ręka Sofii sięgnęła, żeby zamknąć mi laptopa. Złapałem ją za nadgarstek w pół ruchu.
– Ach, a jednak ty też masz zdolności jak pozostali Jedi w tym kręgu – zaśmiała się, uwalniając rękę. – Wołałam cię kilka razy.
Westchnąłem przeciągle. Podniosłem oczy po zapisaniu zmian i zamarłem w pół ruchu na widok Stefanii. Miała dwadzieścia osiem lat, ale teraz wyglądała jak nastolatka. Związała włosy w dwa kucyki a w krótkich spodenkach i zwykłej białej podkoszulce wyglądała obłędnie. A ja siedząc jak ten tuman z rozdziawionymi ustami, pewnie bliżej było mi do obłąkanego. Zebrałem się do kupy tak szybko jak mogłem.
CZYTASZ
An Honest Lie - Baleary tom #6
Storie d'amoreCzy kłamstwo pozostaje kłamstwem, jeśli wszyscy wiedzą, że to kłamstwo? Całe życie marzyłam, żeby być normalną osobą z tłumu, zamiast księżniczką Bratvy ukrytą po nosem Chicagowskiej mafii. Trzymana z daleka od polityki, walki o władzę i wszystkieg...