Rozdział 5

3.9K 160 32
                                    

Kochałam soboty. Nie tylko dlatego, że nie musiałam iść do szkoły, ale budziłam się rano i była cisza i spokój. Gdy wstawałam, rodzice już dawno byli w pracy, a dzieciaki u dziadków. To był mój ulubiony dzień tygodnia. Zdecydowanie.

Od dyskoteki szkolnej jeszcze częściej myślałam o Reignie. O tym, że wziął mnie na tę drugą salę, rzucaliśmy razem do kosza, rozmawialiśmy więcej... Nawet wydawało mi się, jakby nas obserwował, gdy tańczyłyśmy z Biancą. Albo po prostu patrzył, czy nikt się nie zbliża do jego siostry.

Ja bym pewnie oszalała na miejscu Bianci.

Zeszłam na dół, ziewając głośno i zjadłam śniadanie, przeglądając media społecznościowe. Na popołudnie byłam umówiona z Biancą, a wcześniej zamierzałam jeszcze trochę pobiegać. Od poniedziałku nasza drużyna siatkówki zaczynała częstsze treningi, żeby przygotować się do nadchodzących zawodów, których już nie mogłam się doczekać. Kochałam grać. Nic innego nie dostarczało mi tyle radości.

Od: Tata
Załatwiłem ci korepetycje z matmy. Za godzinę bądź w domu. Wszystko już załatwione. Posprzątaj w salonie.

Kiedy usłyszałam o korepetycjach z matematyki, moje serce mocniej zabiło. Nie byłam psychicznie gotowa na to wyzwanie, zwłaszcza że w sobotę matematyka była dla mnie ostatnią rzeczą, o której myślałam.

Ja: Jak to? Dzisiaj?! Ktoś tu przyjdzie? Mam być z kimś obcym sama w domu?

Od: Tata
Od razu z kimś obcym... Nie wpuściłbym nikogo obcego do domu, gdy nas w nim nie ma.

A ja, głupia, nawet przez chwilę pomyślałam, że może poprosił o to jakiegoś swojego znajomego. Moje myśli natychmiast pędziły w najgorsze koszmary, widząc w wyobraźni moją matematyczkę. Jednakże, na szczęście, zdawałam sobie sprawę, że taka sytuacja byłaby mało prawdopodobna, gdyż ona nigdy nie udzielała korepetycji.

Tylko kompletnie zapomniałam o Reignie. I przypomniałam sobie o nim, dopiero gdy otworzyłam mu drzwi. Widząc go na progu, trzymającego książki, zdałam sobie sprawę z nieuniknionej rzeczy – miałam z nim uczyć się matematyki.

Wtedy chciałam wydobyć z siebie krzyk rozpaczy. Naprawdę nie wyobrażałam sobie naszej wspólnej nauki.

Grać z nim w siatkówkę? Owszem.

Ale kompromitować się przy nim w dziedzinie, w której był jakimś matematycznym geniuszem, podczas gdy ja potrafiłam mieć problemy z prostym liczeniem? I przeważnie używałam przy tym kalkulatora, żeby się upewnić, że wynik jest poprawny.

– Cześć, Estelle – odezwał się w końcu, gdy tylko na niego patrzyłam. Zastygłam w miejscu, a on spojrzał na mnie z uśmiechem, który sprawiał, że serce zaczęło mi bić szybciej. Pstryknął mi przed oczami palcami, a ja szybko pokręciłam głową, próbując odgonić falę dziwnych emocji, które nagle się we mnie pojawiły.

– Nie rób mi tego. Idź do domu. Nie marnuj na mnie swojej soboty. Powiedz mojemu ojcu, że jesteś chory i nie dasz rady.

– Powiedział, że dokładnie to mi powiesz, gdy otworzysz mi drzwi. Nie będzie tak źle. Mogę wejść?

– Nie.

– Estelle... – wywrócił oczami i wszedł do środka, a ja zamknęłam za nim drzwi i oparłam się o nie. – Twój tata to zaproponował. Spotkaliśmy się rano i tak jakoś wyszło.

– Już go nie lubię. Słuchaj, Reign... – powiedziałam niepewnie, gdy on rozglądał się po salonie. – Pewnie powiedział, że ci zapłaci. To może pooglądasz sobie telewizję i pójdziesz do domu, a powiemy mu, że się uczyliśmy.

Wszyscy oprócz niego | NOWA WERSJA | YAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz