Rozdział 15

3.2K 159 6
                                    

Nie dało się ukryć, że unikanie Reigna w szkole było niezmiernie trudne. Bianca zaczęła podejrzewać, że coś było nie tak, bo cały czas wymyślałam jakieś wymówki, że nie jeść w szkole obiadu albo iść dookoła, żeby na niego nie wpaść pod żadną salą, w której miał zajęcia. Zadawali pytania. Jednak na każde odpowiadałam, że wszystko w porządku i nie jestem po prostu w nastroju.

Zdawałam sobie sprawę z tego, że Reign nic złego nie zrobił.

Po prostu się we mnie nie zakochał.

A przecież wiedziałam to. To ja głupio łudziłam się, że w końcu to się wydarzy... Było mi wstyd spojrzeć mu w oczy. Wiedziałam, że w końcu nadejdzie ten moment i będę musiała to zrobić, ale potrzebowałam trochę czasu. Przepłakałam praktycznie cały wieczór po tej rozmowie. Jego słowa echem odbijały się w mojej głowie. Nie mogłam tego powstrzymać.

Wracałam ze szkoły, gdy zobaczyłam pod domem sąsiadów dość duży samochód, z którego wypakowywali meble. Nie znałam tych ludzi. Dość szybko przypomniałam sobie, że tata coś wspominał o tym, że sąsiedzi mają się wyprowadzać. Nie sądziłam tylko, że nowi zaczną wprowadzać się tak szybko. Spojrzałam na kobietę, która stanęła przy chodniku i utkwiła we mnie swój wzrok, gdy stanęłam pod skrzynką, by wyjąć z niej listy.

– Dzień dobry – przywitałam się miło.

– Dzień dobry. Miło poznać pierwszą sąsiadkę. Victoria Bardot – przedstawiła się, wyciągając w moją stronę dłoń, którą uścisnęłam. – Właśnie się wprowadziliśmy. Znaczy wprowadzamy.

– Estelle Hayes.

– Witaj, Estelle. Chodzisz tu do szkoły? – zapytała, gdy przeniosła wzrok na mój plecak. – Mam syna chyba w podobnym wieku. Od jutra zaczyna tutaj ostatnią klasę. Trochę się stresuję. Chyba nawet bardziej niż on. Szczególnie że rok szkolny już się przecież zaczął. On ma to gdzieś...

– Też jestem w ostatniej klasie.

– Naprawdę? To cudownie! Jayce! – zawołała go, jednak nie wyszedł on z domu. – Pewnie znowu siedzi w słuchawkach, przepraszam.

– Nic nie szkodzi. Pójdę już. Miłego dnia, pani Bardot.

– Wzajemnie, Estelle. Miło było cię poznać.

– Panią również.

W domu nikogo nie było, dlatego poszłam prosto do swojego pokoju. Rzuciłam plecak pod ścianę, i spojrzałam w okno, z którego miałam widok na dom sąsiadów. Dostrzegłam młodego chłopaka, który stał w domu obok. Musieliśmy mieć pokoje naprzeciwko siebie. Wydawał się dość wysoki, miał ciemne włosy, które lekko się kręciły. Przyglądałam mu się, dopóki jego głowa nie obróciła się w kierunku okna. Momentalnie rzuciłam się na podłogę, żeby nie przyłapał mnie na gapieniu się na niego.

– Cześć? – usłyszałam męski głos. Zacisnęłam mocniej oczy. Nawet nie chciałam się podnosić. Byłam pewna, że mnie nie zauważył, ale chyba jednak się myliłam. – Widziałem cię już. Za późno na ukrywanie. Szpiegiem nie byłabyś dobrym. Od razu by cię zauważyli. Jeśli wiążesz z tym plany, to lepiej je zmień, póki nie jest za późno.

Podniosłam się powoli, przytrzymując parapetu. Spojrzałam na niego i dostrzegłam nawet mały dołeczek w jego policzku.

– Cześć.

– Hej – powiedziałam, gdy otworzyłam nieco bardziej okno. – Po prostu spadł mi telefon i musiałam po niego sięgnąć i sprawdzić, czy się nie rozbił.

– Mhm... Kłamać też nie potrafisz. Estelle, prawda?

– A ty musisz być Jayce. Słyszałam, że będziesz chodził do naszej szkoły. Współczuję. Gorzej trafić nie mogłeś.

Wszyscy oprócz niego | NOWA WERSJA | YAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz