13

619 39 33
                                    

Deku:

Obudził mnie telefon, popatrzyłem na ekran myśląc kto mógłby dzwonić o godzinie 3:00. Był środek nocy.

" Sensei "

Odebrałem połączenie, mimo że byłem zaspany.

- Halo? Sensei? Czy coś się stało?

- Chciałbym, żeby odpowiedź brzmiała nie, ale niestety mam złe wieści.

Moje serce zaczęło szybciej bić.

- Todoroki jest w stanie krytycznym. Lekarze robią co w ich mocy, ale jego serce przestało pracować. Nie wiadomo czy uda się go uratować. Dzwonię by poinformować bo wiem, że jesteś jego bliskim przyjacielem.

Nie mogłem przełknąć śliny, w zasadzie nie byłem w stanie nic zrobić i przez kilkanaście sekund wsłuchiwałem się w ciszę.

- Midoriya, jesteś tam?

- J-już do Pana biegnę.

Skończyłem rozmowę i wyskoczyłem z łóżka robiąc tyle rajbanu, że chyba każdy w akademiku obudził się.

- BOŻE TYLKO NIE TO, BŁAGAM NIE ZABIERAJCIE MI GO - krzyczałem przez łzy, które już sprawiały że dlawilem się.

Wybiegłem do skrzydła szpitalnego, nic nie widziałem.
Cały obraz był rozmazane, a w moich uszach rozlegało się dzwonienie.

Dotarłem tam w 3 minuty.
Jescze bardziej nie mogłem złapać oddechu przez zadyszkę.

- SENSEI! - zawołałem, gdy tylko zobaczyłem znajomą twarz przed drzwiami pokoju, w którym leżał mój przyjaciel.

- Midoriya, jesteś szybko, proszę cię wiem, że to nie jest łatwa sytuacja, ale proszę uspokój się. Wdech I wydech.

Moj nauczyciel widząc, że nic nie pomaga, podszedł do mnie i przytulił mnie.

Nie mogłem przestać, atak paniki tylko narastał.
Stałem ledwo na nogach, trzymając się kurczowo Pana Aizawy.

Nagle usłyszałem dźwięk otwieranych się drzwi.

Zdobyłem w sobie siłę, aby odwrócić głowę w ich stronę i wyedy ujrzałem doktora Todorokiego.
Stał przez chwilę, ale nie mogłem odczytać jego wyrazu twarzy, ponieważ była ona przykryta maseczką.

Pokręcił głową.

Ukłonił się nisko i powiedział:

" Przykro mi z powodu straty.
Godzina śmierci 3:11
Moje kondolencje."

Nie!
Nie!
Nie!
Nie!
Nie!
Nie!

To nie prawda? To po prostu kolejny koszmar.

Izuku obudź się, proszę.

Poczułem uścisk w klatce piersiowej, poczułem że tracę czucie w nogach, zrobiło mi się czarno przed oczami.

______________________________________________________

Otworzyłem oczy.

Leżałem w swoim łóżku, w swoim pokoju.

" Czyli to tylko sen? Kolejny głupi koszmar"

Podniosłem się, a wtedy ujrzałem bakugou, który siedział przy mnie, jego oczy wyrażały pustkę i zmartwienie.

- Kacchan? Co ty tu robisz?

- Izuku.. Tak mi przykro.. Cholera! - powiedział blondyn

Patrzyłem na niego i nie potrafiłem zrozumieć o co mu chodzi.

"Czy przykro mu z powodu, że znowu miałem koszmar?"

- Izuku.. on naprawdę.. odszedł.. To nie był twój sen..

Todoroki nie żyje.

______________________________________________________

Przepraszam za tak długa przerwę między rozdziałami!

🤍🤍



Czy ktoś się o mnie martwi? bkdkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz