17

540 30 28
                                    


Minęły 3 dni od pogrzebu Todorokiego. W szkole, a raczej w klasie 1- A sytuacja nie była dobra. Była grobowa cisza na przerwach i na lekcjach ( gdzie zazwyczaj zawsze przynajmniej kilka osób szeptało i chichotało). 

Jedyne słowa, które padały z ust licealistów to były obelgi skierowane w stronę Deku.

- I jak tam, jesteś z siebie dumny??

Dziś tak został przywitany zielonowłosy, gdy wszedł rano do klasy. Nie miał już siły reagować na jakiekolwiek zaczepki ze strony innych.

- Patrzcie, mowę mu z wrażenia odjęło -  kontynuował Kirishima z szyderczym uśmiechem.  

Bez reakcji, Izuku poszedł w stronę swojej ławki, jednak tamten ewidentnie nie zamierzał zostawić go w spokoju i podstawił mu nogę. Chłopak potknął się i cudem uniknął spotkania z ostrą krawędzią ławki. Upadł na ręce i po chwili z jego ręki zaczęła lecieć krew. 

- Kirishima!! Co ty najlepszego robisz?! - krzyknął wychowawca, który widział całe zdarzenie. 

Eijirou popatrzył na nauczyciela z pogardą i zdziwieniem.

- Zostaniesz ze mną po lekcjach, a teraz zaprowadź swojego zranionego kolegę do higienistki i go przeproś.

- Ta, przepraszam. No chodź w końcu!

- Ah tak, nie potrzebuję pielęgniarki hahaha.. - odpowiedział piegowaty, ale zaraz potem z jego dłoni pociekła znowu krew.

- Midoriya, bez dyskusji, idź za swoim kolegom - Pan Aizawa był nieugięty w swoim postanowieniu.

Chłopacy wyszli z klasy i skierowali się w stronę skrzydła szpitalnego.

- Ej morderco, pamiętasz to miejsce?? To właśnie tu przez ciebie zakończył żywot Shoto - powiedział czerwono włosy, gdy przechodzili obok sali, w której jeszcze niedawno leżał ich przyjaciel.

W deku coś zawrzało od środka, miał mieć to wszystko gdzieś , tak samo jak oni nienawidził siebie, ale tym razem nie wytrzymał. 

- JAKI JEST TWÓJ PROBLEM HUH?? CZY MOŻESZ MNIE ZOSTAWIĆ W SPOKOJU!? TWOJE GADANIE WNERWIA MNIE, ZAMNKIJ SIĘ W KOŃCU I IDŹ JUŻ STĄD, PORADZE SOBIE .

Kirishima był w szoku. Stał i patrzył się na swoją ofiarę, która w końcu postawiła się za siebie.

- Co ty żeś powiedział gnojku.? JAK ŚMIESZ PODNOSIĆ NA MNIE GŁOS, NIE MASZ PRAWA DO  MÓWIENIA!

- I co mi zrobisz? -  zapytał Deku z pustym, nieobecnym wzrokiem.

- Chcesz się przekonać??? , skoro tak bardzo chcesz i sam się prosiłeś..

Podszedł do Deku i złapał go za szyję i rzucił nim o ścianę. Chłopak nawet się nie bronił. Tamten przygniótł go i zaczął z czystą wściekłością tłuc go po twarzy, potem w żebra, brzuch i znowu twarz. 

- Czemu ty wgl jeszcze tu jesteś hah? Nie poddałeś się nadal?? hahaha ... żałosne.

Widząc, że Izuku był już praktycznie w stanie krytycznym zostawił go leżącego pod ścianą. Jak odchodził dodał tylko:

- Spróbuj komukolwiek o tym powiedzieć, a pożałujesz, że zdecydowałeś się jeszcze oddychać śmieciu. 


________________________________________________________________________


Deku

Leżałem wpół przytomny, w zasadzie nie wiedziałem co się stało, dlaczego zacząłem krzyczeć na niego??

Ciało bolało mnie piekielnie, a moje rany na rękach, które zafundowałem sobie kilka dni wcześniej musiały się na nowo otworzyć, bo jego mundurek w tym miejscu zaczął przesiąkać krwią. 

hahahahah..

Bawiła mnie ta cała sytuacja. To nie pierwszy raz kiedy takie coś się stało, jego mama biła go codziennie w dzieciństwie. Ale tym razem takie akcje naprawdę sprawiały, że żałował, że został wtedy zauważony przez Bakugou. 

Spróbowałem wstać, ale moje mięśnie odmówiły posłuszeństwa. Siedziałem i wsłuchiwałem się w ciszę na korytarzu. 

Po kilku minutach byłem w stanie podnieść się i dojść do pielęgniarki, oczywiście wciskając jej kit, że wywróciłem się ze schodów. Jedyne czego mi brakowało to żebym został znowu pobity.

Dostałem leki przeciwbólowe na teraz i później oraz opatrunki. Na szczęście nie zauważyła jego ran na nadgarstkach. Podziękowałem jej i wyszedłem z gabinetu. Nie zamierzałem wracać do klasy. Byłem wykończony, chciałem tylko się położyć.

Dotarłem do swojego pokoju i schowałem leki do szuflady, nie zamierzałem ich brać. Dam radę bez. Może kiedyś się przydadzą bardziej. 

Zasnąłem szybko. Pojawił mi się obraz Katsukiego przed twarzą. Uśmiechał się do mnie, a jego ręce były zaplątane o moje biodra. Siedzieliśmy gdzieś pod naszym ulubionym drzewem z dzieciństwa. Była ładna pogoda, cisza, ptaki i szum delikatnego wiatru. 

- Deku chodźmy na lody - powiedział blondyn.

Deku..

Deku.! Obudź się 

Jakiś głos zdawał sie przebijać jakby z innej strefy. Otworzyłem oczy i zobaczyłem wpatrującego się we mnie Bakugou.

Zaraz o czym ja w ogóle śnię??..


________________________________________________________________________

:)))) Miłego dnia lub nocy wszystkim!! 








Czy ktoś się o mnie martwi? bkdkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz