14

679 40 54
                                    

Bakugou:

2 godziny wcześniej

O godzinie 3:13 zostałem zawołany do skrzydła szpitalnego.

Nie wiedziałem co się mogło stać.

Bakugou, przyjdź pod pokój, w którym leży todoroki jak najszybciej się da - powiedział Pan Aizawa zdenerwowanym głosem.

Ubrałem na siebie jakieś dresy, bluzę i wyszedłem.
Wszędzie było ciemno i cicho.

Gdy przyszedłem na miejsce ujrzałem mojego wychowawcę podtrzymującego Deku, który musiał zemdleć.

- DEKU- krzyknąłem na ten widok.

Co tu się stało

- I Bakugou jesteś już, czy mógłbyś zanieść go proszę do pokoju?

- Dobrze, ale najpierw chce wiedzieć co się stało.

- Todoroki nie żyje. Jego stan drastycznie się pogorszył nie zdołali już nic zrobić.

Co, to niemożliwe jescze kilka dni temu deku odwiedzał go i mówił, że wszystko było w normie..

- Katsuki, muszę wypełnić jescze papiery i poinformować rodzinę Todorokiego, zabierz proszę Midoriye.

Nadal będąc w szoku, delikatnie przejąłem Deku od nauczyciela i zaniosłem go na rękach do akademiku

Położyłem go na łóżku i usiadłem obok. Nie chciałem by w chwili, gdy się obudzi był sam.

___________________________________________________________

Deku siedział na łóżku i wpatrywał się w Bakugou z przerażonym wzrokiem.

- C-co? Kacchan.. przesłyszałem się.. prawda? - zapytał zielonowlosy.

- Deku. Posłuchaj mnie. Wiem, że będzie Ci ciężko, ale proszę nie obwiniaj się o to co się stało. Pamiętaj to nie jest twoja wina, że umarł All Might, a teraz Todoroki.
To był wypadek i-

- przestań.

Bakugou spojrzał na niego zszokowany.

- po prostu przestań.. Nic nie zmieni to czy mi będziesz mówił, że to był wypadek. I tak będę się obwinił do końca swojego życia. Ty tego nie rozumiesz i nie zrozumiesz.

- to nie prawd-

- wyjdź.

- co?

- Wyjdź stąd! Nie pomagasz ani trochę! Zostaw mnie samego.

- Izuku..

- powiedziałem Ci coś.

Bakugou nie dowierzał słowom, które padły z ust młodszego.

Próbował przytulić go, ale ten natychmiast go odepchnął.

- Proszę cię! Wyjdź! - krzyczał Deku

Blondyn wstał i skierował się w stronę drzwi.

- Pamiętaj, że zawsze tu jestem i możesz ze mną porozmawiać.

- Tak? To gdzie byłeś przez te wszystkie lata!? Jedyne z kim mogłem rozmawiać to z samym sobą próbującym się przekonać, aby się nie zabić!

Oczy starszego zaszły mgłą, a na jego twarzy można było zobaczyć ogromny ból. Uśmiechnął się tylko i wyszedł.

- Ku*wa! - nie wytrzymał już chłopak i padł z powrotem na poduszkę.

______________________________________________________

Czy ktoś się o mnie martwi? bkdkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz