• 𝐓𝐖𝐄𝐍𝐓𝐘‐𝐒𝐈𝐗 •

130 15 3
                                    

𝐂𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐓𝐰𝐞𝐧𝐭𝐲𝐒𝐢𝐱

𝐂𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐓𝐰𝐞𝐧𝐭𝐲‐𝐒𝐢𝐱

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

❝𝐊𝐚𝐫𝐚𝐨𝐤𝐞 𝐝𝐚𝐭𝐞❞


- Zamówić ci coś jeszcze?- zapytał mnie Barry

Już od mniej więcej godziny siedzimy w barze karaoke. Co oznacza, że w tym czasie zdążyłam sporo wypić. Pokręciłam głową, czując jak od alkoholu kręci mi się w głowie.

- Podziękuję. Za dużo wypiłam.- wybełkotałam, opierając się o blat baru

- Jak to w ogóle możliwe? Myślałem, że tak jak ja nie możesz się upić.- obserwował mnie z rozbawieniem widocznym na jego twarzy

Machnęłam na ślepo ręką.

- Joy udało się wynaleźć preparat, który hamuje nasz superszybki metabolizm.

- To wszystko wyjaśnia.- Barry pokiwał głową, po czym obejrzał się za siebie- Lou, muszę na chwilę podskoczyć do toalety.- wskazał kciukiem na drzwi znajdujące się niedaleko sceny- Poradzisz sobie? Za dosłownie sekundę będę z powrotem.

- Jestem już duża, poradzę sobie.- zachichotałam- Idź.

Allen zerknął jeszcze na mnie, upewniając się, czy nic mi się nie stanie i szybko skierował się do toalety. Z nudów obróciłam się na stołku, aby rozejrzeć się po całym barze. Większość ludzi była skupiona na karaoke. Aktualnie krótko ostrzyżony mężczyzna śpiewał Glad You Came. Uśmiechnęłam się pod nosem, słysząc tę piosenkę.

- Hej Steve, poproszę Mojito dla tej pani. Na mój rachunek.- usłyszałam kobiecy głos po mojej prawej stronie

Obróciłam się szybko w jej stronę, co było zdecydowanie błędem. Zakręciło mi się w głowie. Powoli przeniosłam wzrok na kobietę. Przede mną stała wysoka szatynka w zielonej sukience i czarnej skórzanej kurtce. Patrzyła na mnie z flirciarskim uśmiechem.

Oh?

- Jestem Annabel Lee.- wyciągnęła w moją stronę rękę

- Louise.- zdezorientowana uścisnęłam jej dłoń. Barman postawił szklankę Mojito na blacie przede mną. Spojrzałam na kobietę zawstydzona- Nie trzeba było. Lepiej sama to wypij, proszę.- przesunęłam szklankę w stronę Annabel

Szatynka z powrotem podsunęła mi napój pod nos.

- Nie wygłupiaj się. To dla ciebie.- puściła mi oczko- Tak w ogóle to był twój chłopak?- zmieniła szybko temat, zanim zacznę się kłócić o drinka

Zarumieniona zerknęłam w stronę drzwi od toalety. Zamilkłam na chwile, nie wiedząc co jej odpowiedzieć.

- Nie, to... tylko przyjaciel.- powiedziałam niepewnie

Skinęła jedynie głową, zauważając moje zawahanie. Ze spuszczonym wzrokiem zamieszałam słomką w moim drinku. Po chwili Annabel Lee postanowiła przerwać ciszę.

- Słyszałaś o tej nowej aplikacji na telefon? Jest świetna.- wyjęła swój telefon- Patrz. Dotykasz czyjegoś telefonu swoim i automatycznie ściąga ci jego numer.- popatrzyła na mnie z uśmiechem

- To rzeczywiście fajna sprawa.- pokiwałam głową

Kobieta od razu przyłożyła swój telefon do mojego, który leżał obok na blacie. Na ekranie wyświetliły się jej dane zapisane w moich kontaktach. Spojrzałam na nią zaskoczona.

- Widzisz? Masz mój numer.- Annabel odepchnęła się od blatu- Co z nim teraz zrobisz, zależy od ciebie.- po tych słowach odeszła do swojego stolika

Mój mózg dalej próbował przetrawić to, co się przed chwilą wydarzyło. Z zamyśleniem spojrzałam na telefon. Na ten moment raczej nie byłam chętna na żadne nowe relacje. Annabel może była miła, jednak nie zamierzałam w to brnąć. Schowałam telefon z powrotem do torebki.

- Wszystko okej?- nagle pojawił się nade mną Barry

- Jasne.- rozpromieniłam się na jego widok

Kontem oka zauważyłam jak mężczyzna, który przed chwilą śpiewał, zszedł ze sceny. Do mojej głowy wpadł mi pewien plan. Niestety alkohol w moim organizmie nie wpływał pozytywnie na podejmowane decyzje. Zeskoczyłam gwałtownie ze stołka. Gdyby nie szybki refleks Barry'ego zaliczyłabym upadek. Miałam nadzieję, że nie dostrzegł moich rumieńców, które powstały przez ciepło jego rąk owiniętych wokół mojej talii. Poklepałam go po ramieniu w geście wdzięczności.

- Gdzie tak pędzisz?- zaśmiał się

- Chodź.- rzuciłam krótko, ciągnąc go za sobą

- O nie.- Barry zrozumiał, gdzie się kierujemy- Louise, zatrzymaj się. Ja nie potrafię śpiewać.- szepnął mi prosto do ucha

Starałam się zignorować przechodzące przeze mnie dreszcze.

- Ja też nie, ale damy radę.

Puściłam jego dłoń, aby podejść do mężczyzny siedzącego za laptopem.

- Hej, mógłbyś nam puścić Summer Nights?- wymamrotałam do niego

- Jasna sprawa.- przytaknął z serdecznym uśmiechem

Skinęłam wdzięcznie głową i ustałam przed jednym z mikrofonów. Mój wzrok padł na Barry'ego, który dalej stał pod sceną.

- Do dalej, Barry! Nie wstydź się!- machnęłam na niego ręką. Widząc, że się nie rusza z miejsca, postanowiłam skorzystać z innej metody- Barry! Barry! Barry!- ludzie podłapali mój zamiar i wspólnie nawoływali Allena

Nawet stąd mogłam zauważyć jego zarumienione policzki. Barry z zawahaniem w końcu wskoczył na scenę. Po sali rozeszły się brawa. Zielonooki podszedł do drugiego mikrofonu i nachylił się do mnie.

- Mówiłem ci, że nie potrafię śpiewać, a ty nie umiesz pić.- mruknął z tym jego typowym błyskiem w oku- Kiedyś cię za to dorwę.

- To groźba czy obietnica?- wyszczerzyłam się w jego stronę

Skinęłam w stronę DJ, aby włączył już podkład. W pomieszczeniu rozległa się muzyka.

- Summer loving had me a blast.- zaczęłam śpiewać. Miałam nadzieję, że pomimo mojego stanu ludziom nie zwiędną uszy od tego zawodzenia- Summer loving happened so fast.- machnęłam ręką w stronę Barry'ego, aby dołączył

- I met a girl crazy for me.- kontynuował, patrząc prosto na mnie

Wbiło mnie w ziemię, kiedy usłyszałam jego głos. Jeśli ktoś kiedykolwiek zastanawiał się, czy można zakochać się w głosie, to moja odpowiedź brzmi tak. Zdecydowanie można.

- Met a boy cute as can be.- kontynuowałam, odwzajemniając jego spojrzenie

- Summer days drifting away...- machnął ręką na znak, żebym do niego dołączyła- To-ah! Oh, the summer nights...- nasze głosy połączyły się w jedno

Od tej pory już nawet nie zwracałam uwagi na ludzi, którzy wbijali w nas swoje spojrzenia. Teraz liczył się tylko Barry, ja i dobra zabawa.

To be continued...


~Ella Brekker~

SILVER STORM ‒ BARRY ALLENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz