ROZDZIAŁ 28 ,,ŚLUB,,

769 19 1
                                    



Kimberly

W końcu nadszedł długo wyczekiwany przez nas dzień – nasz ślub. Obudził mnie dzwonek do drzwi, więc wygrzebałam się z łóżka i zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi i w ich progu zastałam swoją przyjaciółkę.

- Sammy, co ty tu robisz? – przeciągle ziewnęłam i otworzyłam szerzej drzwi, by wpuścić kobietę do środka.

- Jak to co? Przyjechałam zrobić ci paznokcie! Umawiałyśmy się przecież.

- No tak, tak już pamiętam. Ogarnę się tylko i możemy działać.

- No to sprężaj ruchy, już jest dziewiąta, nie mamy czasu na żadne niespodzianki.

- Jest DOPIERO dziewiąta. Ceremonia zaczyna się o szesnastej.

- Co nie zmienia faktu, że makijażystka przyjedzie o jedenastej, żeby wyszykować nas obie i fryzjerka pół godziny po niej. Już raz raz pod prysznic- poganiała mnie, a ja tylko przewróciłam oczami i wykonałam jej polecenia.

Poszłam na górę i wzięłam orzeźwiający prysznic. Po kąpieli ubrałam bieliznę, którą kupiłam specjalnie na tą okazję. Przetarłam lustro i spojrzałam na swoje odbicie. Gdy kupowałam tą bieliznę, kierowałam się tym, co spodobałoby się Liamowi, więc wybrałam białe koronkowe body, które pięknie przylegały do mojego ciała i podkreślały ładnie duże piersi. Wyszyto na nich delikatne kwiatki co dodawało uroku i seksapilu, tak mówiła Sammy, gdy wysyłałam jej zdjęcie. Nabalsamowałam ciało swoim ulubionym waniliowym balsamem, owinęłam się szlafrokiem i wyszłam do pokoju. Samantha już naszykowała swoje stanowisko i od razu zabrała się za robienie mi paznokci, bo jak to powiedziała „Nie ma czasu do stracenia „. Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby robiła coś tak szybko, a zarazem dokładnie.

- Sammy, tak właściwie, dlaczego nie zrobiłyśmy tych paznokci wcześniej?

- Bo gdybyśmy zrobiły je przed panieńskim znając twoje możliwości byś je połamała, a wczoraj byłam za bardzo skacowana, ty pewnie też.

- No dobra, to ma sens.

Godzinę później, paznokcie miałam już zrobione. Spojrzałam na dzieło przyjaciółki z zachwytem. Moje długie paznokcie spiłowała na kształt migdałka, zrobiła na nich biało-beżowe ombre. Przy skórkach nakleiła piękne, delikatne cyrkonie. Jedynie na środkowym palcu posypała miejsce przy skórkach jakimś brokatem, który idealnie przechodził w lakier. Paznokcie u stóp pomalowała mi podobnym beżowym, co u rąk. Akurat, kiedy Sammy zaczęła pakować swoje przyrządy do wielkiego kufra, zadzwonił dzwonek do drzwi. Zbiegłam szybko po schodach i otworzyłam makijażystce.

-Dzień dobry, Kimberly tak?

- Dzień dobry, tak to ja, zapraszam

Kobieta weszła do środka niosąc troszkę większy kuferek niż miała Sammy.

- Napije się pani czegoś?

- Wody jeśli mogłabym prosić.

- Oczywiście, niech pani wejdzie schodami na górę. Moja przyjaciółka siedzi w pokoju, w którym będziemy działać, ja w tym czasie naleję pani wody.

Nalałam do dzbanka wody i zabrałam cztery szklanki. Weszłam do swojej sypialni, gdzie moja stylistka już szykowała rzeczy.

- No dobrze, w takim razie mam na imię Sophie i przeprowadzę z wami mały wywiad dotyczący preferencji, typu skóry, dzięki czemu będę w stanie dobrać odpowiednie kosmetyki.

Jako że byłam panną młodą, miałam pierwszeństwo i to mnie stylistka miała poświęcić więcej czasu. Wypytała mnie o typ cery i przeszła do pielęgnacji. Nałożyła mi jakieś serum i kilka różnych kremów. Potem przeszła do dobierania koloru podkładu do mojego odcienia skóry. Dzięki temu, że przez ostatni czas dużo spacerowałam z Nate'm, moja skóra ładnie się opaliła, mimo, że był dopiero czerwiec. Kiedy kobieta dobrała wszystkie odcienie zabrała się za robienie mi makijaż. Włosy miałam nadal zawinięte w ręcznik, więc nie musiałam się martwić, że będą jej przeszkadzać. Kiedy wklepywała mi w twarz podkład gąbeczką, ponownie zadzwonił dzwonek do drzwi.

Proszę spójrz na mnie *W trakcie poprawek*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz