ROZDZIAŁ 4 ,,RANDKA,,

1.2K 35 2
                                    




Przez całą drogę do szkoły Liam był dziwnie milczący. Zwykle albo śpiewał pod nosem, to co akurat leciało w radiu albo rozmawialiśmy. Nigdy jednak nie milczał, próbowałam sobie przypomnieć co się takiego mogło wydarzyć, ale nic nie przychodziło mi do głowy i nagle mnie olśniło. POCAŁOWAŁAM GO. Może zrozumiał to opacznie albo myślał jak o tym powiedzieć Lily. Ale przecież nic złego się nie wydarzyło, to był zwykły przyjacielski buziak w policzek, nic więcej. Z zamyślenia wyciągnął mnie trzask drzwi. Odpięłam pasy i też wysiadłam z auta. Chłopak zamknął samochód i bez słowa odszedł. Przy wejściu czekała już na mnie Sammy, ubrana w czarne jeansy z dziurami, beżowy crop top i czarną zwiewną koszulę.

-Mogę wiedzieć do jasnej cholery, dlaczego nie odbierałaś wczoraj ode mnie telefonu? - zapytała z nutą żalu w głosie.

- Siedziałam z Liamem i został na noc, bo pokłócił się z Lily.

- I to jest powód, żeby nie odbierać telefonu od najlepszej przyjaciółki? Dobra nie ważne, opowiadaj, jak było.

- Było świetnie. Liam przeniósł mnie do łóżka, bo zasnęliśmy na kanapie, sam też się ze mną położył. Rano zrobił mi śniadanie, a ja głupia pod wpływem chwili dałam mu buziaka...

- POCAŁOWAŁAŚ GO?! – wykrzyczała moja przyjaciółka.

- Po pierwsze krzycz głośniej, a na pewno cała szkoła cię nie usłyszy, a po drugie daj mi dokończyć. Dałam mu buziaka w policzek, a on chyba to jakoś źle zrozumiał i nie odzywa się do mnie. Jest jakoś nieobecny.

- Nie przejmuj się, faceci czasem tak mają. Jeśli mowa o facetach to James Clinton się na ciebie gapi! - wyszeptała do mnie Sammy.

Niejaki James Clinton był uważany za jednego z najprzystojniejszych chłopaków w szkole. Był wysokim, bardzo dobrze zbudowanym niczym grecki bóg chłopakiem. Miał ciemnobrązowe oczy, tak ciemne, że można było się w nich zatopić. Też uważałam, że jest przystojny. Nawet ślepy by zauważył, ile dziewczyn ślini się na jego widok. Ja jednak stroniłam od takich chłopaków. Próbowałam się odwrócić, ale dziewczyna mną szarpnęła- Zwariowałaś?! Jak się tak chamsko odwrócisz i spojrzysz to domyśli się, że o nim gadamy.

-No dobra, jak nie mogę spojrzeć na chłopaka, który rzekomo się na mnie gapi, to chodźmy do klasy, bo nie mam ochoty się spotkać z Liamem.

Samantha wzięła mnie pod rękę i poszłyśmy na lekcje.

Dzień upłynął naprawdę szybko, nawet raz nie minęłam się z Liamem, co było mi w tamtym momencie na rękę. Wychodząc ze szkoły słyszałam, że ktoś za mną biegnie. Nie przejmowałam się tym za bardzo, bo co chwile ktoś o tej godzinie pędził na autobus. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że osobą, która za mną biegła to James wykrzykujący moje imię. Zatrzymałam się i poczekałam na chłopaka. Ten po chwili cały zdyszany uśmiechnął się do mnie.

- Jak na taką drobną osóbkę naprawdę szybko chodzisz. Próbowałem cię dogonić z drugiego końca szkoły– zaśmiał się.

- W czym mogę ci pomóc James- odpowiedziałam mu po czym wzięłam głęboki oddech.

- Kimmy, umówisz się ze mną? Naprawdę od długiego czasu mi się podobasz i stwierdziłem, że jak dzisiaj cię o to nie zapytam, to już nigdy się nie odważę – podrapał się po głowie z zakłopotaniem.

-A gdzie ta pewność siebie, z której jesteś tak znany? - Wypowiadając te słowa, ujrzałam kątem oka Liama obściskującego się z Lily. Nie powinnam być zazdrosna i nie powinno tak to boleć, ale naprawdę po naszym wspólnie spędzonym wieczorze myślałam, że coś się zmieni. - Jasne, czemu nie – odpowiedziałam szybko, po czym sztucznie się uśmiechnęłam.

Proszę spójrz na mnie *W trakcie poprawek*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz