ROZDZIAŁ 22 ,,CO TY TU ROBISZ?,,

1.3K 19 1
                                    

-Zostaniesz moją żoną? - to pytanie rozbiło się echem po pomieszczeniu. Nie za bardzo wiedziałam, jak powinnam zareagować. Kompletnie się tego nie spodziewałam. Dopiero co zostaliśmy parą, a Liam już mi się oświadczył. Spojrzałem na pierścionek. Pięknie wykonany z białego złota a na środku pięknie prezentował się szmaragd.

- Liam o czym ty mówisz? - wykrztusiłam w końcu.

- O tym, że chcę żebyś została moją żoną.

- Posłuchaj, po pierwsze usiądź a po drugie, jak ty sobie to wyobrażasz? Kilka dni temu wyznałam ci swoje uczucia, urodziłam dziecko, a ty mnie prosisz o rękę? Jak to miałoby wyglądać? Nie zrozum mnie źle, bardzo bym tego chciała, ale jeszcze nie teraz.

- Kimmy, nie musimy brać od razu ślubu. Ostatnio prawie cię straciłem i czułem, że nie mogłem dłużej z tym czekać. Zgódź się na zostanie w przyszłości moją żoną, tylko tyle chcę. Ślub możemy wziąć nawet po osiemnastce Nate'a, ale zgódź się.

- Ale to wszystko zmieni...

- Tylko na lepsze, gwarantuję ci. Wyjdziesz za mnie skarbie? - zapytał patrząc na mnie z nadzieją w oczach.

Z moich ust wydobyło się tylko ciche „tak". Liam wyciągnął z pudełeczka pierścionek i włożył mi go na palca. Przez napływające do oczu łzy ledwo go widziałam, ale i tak rzuciłam się w ramiona chłopaka o mało nie zrzucając nas z łóżka.

- Dlaczego sprawiasz, że nasza relacja tak szybko się rozwija? - zapytałam wtulona w swojego narzeczonego.

- Bo straciłem już wystarczająco dużo czasu u boku niewłaściwej osoby. I dlatego, że cię kocham Kimmy, całą ciebie. Kocham cię, gdy śpisz w moich ramionach, kocham cię, gdy jesteś szczęśliwa i kiedy jesteś smutna. Każdego poranka i każdego wieczoru, kocham ciebie, całą ciebie, w każdym możliwym wydaniu i za żadne skarby świata to się nie zmieni.

Widok ponownie rozmyły mi łzy. W słowach chłopaka było coś czego nigdy od nikogo nie byłabym w stanie dostać. Przez resztę nocy bardzo dużo rozmawialiśmy, robiąc sobie małe przerywniki, żeby zająć się Nathanielem. Finalnie postanowiliśmy, żeby mały spał z nami i nad ranem całą naszą trójkę, promienie słońca przyjemnie łaskotały po twarzach.

Rano, gdy wstałam nakarmiłam i przebrałam synka. Włożyłam go sobie w chustę i zajęłam się swoją pielęgnacją. Później zeszłam na dół i zrobiłam nam śniadanie. Liam wstał, gdy tylko poczuł zapach świeżo usmażonego bekonu. Zszedł po schodach, podszedł do nas i pocałował mnie w usta.

- Dzień dobry moja przyszła żono-wyszeptał w moje usta.

- Dzień dobry mój przyszły mężu.

Schylił się i złożył delikatny pocałunek na główce Nathaniela.

- Cześć synku –powiedział, po czym nałożył sobie porcję na talerz i usiadł przy stole- wszystko w porządku? – te słowa wyrwały mnie z osłupienia.

- Tak, wyspałeś się?

- Pomimo małej ilości snu to tak.

Gawędziliśmy tak przez cały poranek. Potem, kiedy wyszło słoneczko na dworze, powierzyłam opiekę nad synkiem Liamowi i poszłam się wyszykować. Około trzydziestu minut później spacerowaliśmy z dzieckiem. Postanowiliśmy odwiedzić rodziców Jamesa. Kiedy dotarliśmy pod dom, zastukałam w drzwi a w ich progu pojawił się świeżo upieczony dziadek.

- Witaj Kimmy, zapraszam – otworzył szerzej drzwi i wpuścił nas do środka.

Skierowaliśmy się do salonu, gdzie jak zawsze siedziała pani Clinton.

Proszę spójrz na mnie *W trakcie poprawek*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz