ROZDZIAŁ 7 ,,KOLACJA,,

1K 24 1
                                    

W piątek po lekcjach James od razu przyszedł do nas, żeby mógł nam pomóc w przygotowaniach do kolacji. Zwykle mama sama dawała radę, ale to była kolacja zwykle na cztery osoby, teraz musimy ugotować i przygotować dom na osiem. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałyśmy z mamą tyle gości. Moja rodzicielka biegała cała zestresowana po domu i wyznaczała mi kolejno nowe zadania. Ona gotowała, ja sprzątałam, a James miał za zadanie nakryć do stołu. Najpierw jednak uspokoił mamę i zapewnił, że w razie czego pomożemy. Chłopak szybko uporał się z nakryciem stołu i zaczął pomagać w gotowaniu. Czy tylko ja w tym domu nie potrafiłam gotować? Widziałam, że James bardzo zaimponował tym kobiecie. Z dnia na dzień coraz bardziej się do niego przekonywała, co było mi bardzo na rękę. Zależało mi na tym, żeby dwie ważne osoby w moim życiu miały dobry kontakt. O osiemnastej wszyscy goście już przyszli. Kiedy zauważyłam Liama podeszłam do niego, czując się niezręcznie.

-Hej - powiedziałam.

-Cześć.

-Liam, czy możemy porozmawiać?

-Z tego co wiem, wszystko wyjaśniliśmy sobie ostatnio.

-Mnie jednak wydaję się, że pewne rzeczy zostały powiedziane w skrajnych emocjach...

-No cóż Kimberly, czasu się nie cofnie. Teraz przepraszam, ale idę zająć sobie miejsce, no chyba, że nie mogę?

Nie odpowiedziałam, tylko odeszłam, czując narastający gniew. Kilka minut później przyszedł nowy chłopak mojej mamy. Pan Jackob wręczył mojej mamie bukiet kwiatów, a mnie obdarował pięknym drobnym bukietem z białych tulipanów. Na pierwszy rzut oka był bardzo przystojnym dosyć młodym mężczyzną, nie mającym więcej niż trzydzieści osiem lat. Wszyscy usiedli do stołu i musiałam przyznać, że było trochę niezręcznie. Jackob założył na siebie idealnie wyprasowaną białą koszulę i do tego granatowe spodnie. Mimo to, prezentował się bardzo elegancko. James siedział po mojej lewej, Sammy po prawe,j a obok niej Matt. Naprzeciwko mnie siedziała Rosalin, po jej prawej jej nowy partner William, a po lewej Liam, obok niego różowa tarantula. Pan Jackob siedział naprzeciwko mojej mamy tuż obok Williama.

- Liam, wybierasz się na studia? - zapytała moja mama, która chciała jakoś rozluźnić napiętą atmosferę.

- Tak, dostałem stypendium sportowe.

- Gratuluje, to wspaniała nowina.

- A ty James, jakie masz plany na przyszłość? – zapytała Rosalin.

- Teraz głównie stawiam na samorozwój, doszkalam się, a w przyszłości mam zamiar studiować prawo na Berkley.

- To wspaniale!

- A jak długo się spotykacie?-tym razem Jackob skierował swoje pytanie do Liama.

- Ponad trzy lata proszę Pana, bardzo się kochamy – wypowiadając te słowa, spojrzał na mnie z pogardą- A ty Kimberly, ile się spotykasz z Jamesem?

- Kilka miesięcy, od dnia, kiedy James ci o tym powiedział. - spojrzałam na niego z wyrzutem.

- A czy wy się przypadkiem niedawno nie rozstaliście? – zapytała Sammy Liama.

- Owszem, ale za bardzo się kochamy, żeby nie być razem – powiedział z przekąsem.

- Ciekawe, jakoś jakiś czas temu mówiłeś zupełnie co innego - przewróciła oczami.

- Nie przypominam sobie takiej sytuacji. Z resztą ty nie jesteś lepsza, może powiesz wszystkim tutaj zebranym, ile razy rozstawałaś się z Mattem?

- To akurat nie twój interes, od kiedy widzisz coś innego niż czubek własnego nosa?

Każdy patrzył w milczeniu na ich kłótnię i nikt nie miał na tyle odwagi, żeby chociaż pisnąć słówkiem.

- Kiri może uspokoisz swoją przyjaciółkę? -powiedziała Lili i wtedy Sammy już nie wytrzymała.

- Ona ma na imię Kimberly ty głupia pizdo! – wykrzyczała wściekła.

Wszyscy spojrzeli zszokowani na moją przyjaciółkę. Wszyscy oprócz mojej mamy, która kiwnęła z uznaniem głową. Ta kolacja to jakiś cyrk.

- Dosyć! - wykrzyczałam – Czy chociaż raz do cholery możemy zjeść kulturalnie kolacje w swoim gronie?! Bez żadnych kąśliwych komentarzy czy głupich tekstów! - odeszłam od stołu, przeprosiłam mamę i wyszłam z trzaskiem drzwi z domu. Musiałam się przejść, żeby opanować nerwy. James za mną wyszedł a za nim Sammy.

-Poczekaj tutaj, pogadam z nią – powiedziała moja przyjaciółka.

Podeszła do mnie i wręczyła mi kurtkę, której nie wzięłam w pośpiechu.

- Dziękuję.

- Przepraszam, za to, że tak wybuchłam, ale naprawdę mnie wkurwiła- wyciągnęła do mnie paczkę papierosów. Wzięłam jednego i odpaliłam moją ukochaną niebieską zapaliczką z połówką serca. Drugą połówkę miała Sammy. Zaciągnęłam się i przyjemne pieczenie rozlało się po moich płucach.

- Nie ma sprawy, w sumie dobrze, że ktoś jej to wreszcie powiedział – zaśmiałam się.

-Zależy ci jeszcze na Liamie?-zapytała po chwili ciszy.

-Sama nie wiem. Nie poznaję go, nie jest sobą. Kocham go, ale nie w ten sposób- powiedziałam szeptem, powstrzymując cisnące się do oczu łzy.

Spacerowałyśmy jeszcze chwilę, a gdy wróciliśmy do domu. Liama, Rosalin i ich partnerów już nie było. Mama z Jackobem sprzątali po kolacji.

- Pani mamo, przepraszam, że zepsułam kolację- powiedziała Sammy ze skruchą.

- Skarbie, nie masz za co przepraszać, ktoś w końcu musiał to powiedzieć.

Sammy i Matt pomogli przy sprzątaniu, a gdy już się z tym uporaliśmy, wrócili do domu.

- James, może zostaniesz dzisiaj u nas? - zapytała moja mama, a ja spojrzałam na nią zszokowana. Co prawda moja mama miała do mnie luźne podejście, ale nie sądziłam, że pozwoli swojej siedemnastoletniej córce na nocowankę z chłopakiem. James naprawdę musiał jej zaimponować.

- Z miłą chęcią, tylko muszę pojechać sobie po rzeczy.

- Dobrze, Kimmy z tobą pojedzie. zostawimy wam otwarte drzwi.

Po szybkich odwiedzinach w domu Jamesa, wróciliśmy do mnie Niestety nie udało mi się poznać nikogo od niego z rodziny, bo wszyscy już spali. W domu, wzięliśmy prysznic i położyliśmy się do łóżka. Było mi troszkę niezręcznie, bo jednak tylko raz spałam w jednym łóżku z chłopakiem. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Nie uprawiałam jeszcze nigdy seksu, nie wiedziałam nawet czy byłam już na to gotowa. Chłopak składał delikatne pocałunki na moim ramieniu i szyi.

-Wszystko w porządku? Wyglądasz na zmartwioną- zapytał zmartwiony chłopak.

- James, nie jestem jeszcze gotowa, sam wiesz na co...

- Kimmy, ale ja niczego od ciebie nie oczekuje. Rozumiem, że nie jesteś jeszcze gotowa. Nie martw się, nie będę naciskał. Powiesz mi, kiedy będziesz już pewna.

Przytuliłam się ciaśniej do chłopaka i słuchałam jego oddechu, kiedy zasypiałam. Ostanie co pamiętam to delikatny pocałunek w czubek głowy i ciche słowa ,,kocham cię Kimmy,, . 

Proszę spójrz na mnie *W trakcie poprawek*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz