Aston
Reszta tygodnia wyglądała względnie normalnie, choć wyczuwałem subtelną zmianę w powietrzu za każdym razem, gdy łapałem kontakt wzrokowy z Laurette. Zazwyczaj spojrzeniami wyrażaliśmy całą swą niechęć, lecz teraz widziałem w oczach dziewczyny wątpliwości oraz wahanie. Dotąd nie uraczyła mnie żadną odpowiedzią, a z dnia na dzień coraz ciężej było mi zapanować nad dupkami, których aż zżerało pragnienie, by posłać nagą fotkę Laurette dalej. Póki co trzymałem ich w ryzach, ale nadszedł weekend, a gdy ci wybiorą się na różne imprezy, wszystko może się posypać. Myśl o tym, że coś mogłoby pójść niezgodnie z moim życzeniem, wkurwiała mnie jak nic innego. Chciałbym mieć w dupie los młodej Anders, ale naprawdę jej, do cholery, potrzebowałem. Ojciec pękłby z dumy na wieść o tym, że się z nią spotykam. Oczami wyobraźni już widziałem aprobatę na jego pomarszczonej twarzy.
Boże, byłem gotów zrobić wszystko, byleby staruszek wreszcie dał mi spokój.
– Jak na moje, to za bardzo się podniecasz – oświadczył Elias. Okręcał nieodpalonego papierosa w palcach, siedząc na kanapie z szeroko rozłożonymi nogami.
Póki co tata nie zagrodził nam dostępu do naszego domu, ale mógł to zrobić w każdej chwili, zgodnie ze swoim kaprysem. Korzystaliśmy więc, ile wlezie, spędzając sobotni wieczór w głównej części, gdzie zazwyczaj organizowaliśmy imprezy. W ten weekend postawiliśmy jednak tylko na swoje towarzystwo, jako że nie chciałem ryzykować. Ktoś znów mógłby wdać się w bójkę i porozbijać kilka szyb, a wtedy równie dobrze mógłbym własnoręcznie oddać klucze ojcu i pewnie nigdy więcej nie zobaczyłbym tej chaty na oczy.
Dom urządzony został w nowoczesnym stylu. Z zewnątrz wyglądał niczym ekskluzywna willa. Połączenie ciemnego drewna i czarnych elementów z całą pewnością było przyjemne dla oka. A rozciągające się na całej długości parteru wysokie okna jedynie pogłębiały efekt luksusu. Ale wewnątrz wszystko żyło swoim życiem. Nie dbaliśmy przesadnie o porządek i nawet nie zainwestowaliśmy w ozdoby. Na ogromnej powierzchni stało kilka kanap, dwa niskie stoliki wykonane w całości ze szkła (dość głupie posunięcie, swoją drogą), a za naszymi plecami mieściła się mała kuchnia, która służyła nam tylko do przechowywania alkoholu. Na piętrze ulokowano trzy sypialnie, a każda miała swoją osobną łazienkę. Nic wymyślnego. Na imprezach ta miejscówka sprawdzała się wręcz idealnie. Dom znajdował się na uboczu, blisko lasu, więc nikt nie skarżył się na hałas, dzięki czemu mogliśmy zaszaleć. Ideał.
Naprawdę nie mogłem tego stracić. To właśnie tu uciekałem, gdy w rezydencji moich rodziców atmosfera robiła się nieznośna.
– Laurette może się nie zgodzić, i co wtedy? – drążył Brindley. – Masz jakiś plan awaryjny, czy liczysz na cud?
– Zgodzi się – stwierdziłem pewnym głosem. Laurette miała zbyt wiele do stracenia, a udawanie mojej dziewczyny nie mogło być przecież jakąś tragedią. Może nawet coś by na tym zyskała.
– W przeciwnym razie naprawdę zamierzasz rozprzestrzenić to zdjęcie? – zagadywał Cassian. Wciąż nie był przekonany do mojego planu, ale przestał się wtrącać. Zaufał, że postąpię słusznie.
– Mówię wam przecież, że wszystko będzie dobrze. – Wywróciłem oczami. Oczywiście rozumiałem wątpliwości moich kumpli, ale nie widziałem powodu, dla którego Laurette wolałaby wystawić się na publiczne upokorzenie, zamiast zwyczajnie zagrać w moim małym przedstawieniu. Przecież nie proponowałem jej ślubu.
– Pewny siebie fiut – mruknął pod nosem Elias, śmiejąc się lekko. Nogą przysunął bliżej lodówkę turystyczną na kółkach i wyciągnął z niej puszkę piwa. Dwie kolejne podrzucił mi i Cassianowi, choć Delmont raczej nie gustował w takim alkoholu. Dusza czterdziestolatka, jak nic.
CZYTASZ
Secrets of Darkness | 29.05
RomantizmPierwsza część serii "Kings of Darkness" W Golden Lakes School bez wątpienia władzy nie sprawują dorośli, a uczniowie. Ta szkoła średnia zbiera w sobie całą elitę Londynu, na której czele stoją Aston Richmond, Elias Brindley oraz Cassian Delmont. Tr...