23. Pięknowłosy i pięknooki

44 7 1
                                    

Późnym popołudniem przestało mżyć, więc Felix wyciągnął Liama na spacer po terenie komisu. Potrzebowali chwili prywatności. Pani Hetfield była bardzo miła po przełamaniu pierwszych, drugich i trzecich lodów, ale prawie w ogóle nie opuszczała domu. Nawet zakupy w supermarkecie zamawiała przez Internet z dostawą. Trochę niepokojące było to, że tak dobrze znała się na obsłudze komputera, bo gdzieś w otchłaniach Internetu pływały pewne zdjęcia, których przyszła teściowa Felixa za nic nie powinna zobaczyć. Jak raz coś wpadnie do sieci, to nigdy z niej nie zniknie. Teściowa. Felix zaśmiał się do swoich myśli. Ostatnio miał taki odjechany sen. Reprezentował Stany podczas World Baseball Classic i w przerwie finałowego meczu oświadczył się Liamowi.

- Jasne - prychnął Liam, gdy mijali krwiście czerwonego Chevroletta Camaro, którego Jack obiecał niegdyś Felixowi. - To się nigdy nie zdarzy.

- No wiesz - jęknął idący z tyłu Felix. - Nie musisz być taki ostry. Daj mi trochę nadziei.

- Fałszywej? Żeby zagrać w tym turnieju, musiałbyś być najlepszy, a ty jesteś zbyt leniwy.

Felix rozpromienił się jak pięciuset watowa żarówka. Rzucił się Liamowi na plecy.

- Hej, czy tam, w tym czerwonym wozie, ktoś nie siedzi? - Wskazał ręką przed siebie, trochę na ukos.

Liam zmrużył oczy. Po chwili też zauważył ruch w czerwonym aucie kilka rzędów dalej. Jego pierwszą myślą było, że to jakiś złodziej, czy złomiarz. Gdy dostrzegł więcej szczegółów sylwetki tajemniczego amatora Cadillaców, odpowiedź stała się znacznie bardziej zaskakująca.

- Josh? - zdziwił się.

- Kto? A, ten od twojego brata. To w sumie logiczne.

- W jaki niby sposób?

- Jak pierwszy i właściwie jedyny raz spotkałem Jacka, to opierał się o to auto, wyraźnie na coś czekając - wyjaśnił Felix. - Czyli pewnie na stuknięcie w nim tego chłopaka.

- Nie musiałeś tego tak dosadnie wyjaśniać, wiesz? - fuknął Liam. - Sam to wydedukowałem.

- Mój Sherlocku! - Zachichotał Felix.

Pocałował chłopaka z rozpędu w policzek, a nim ten jakkolwiek zareagował, chwycił go za dłoń i pociągnął w stronę Cadillaca.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł - zaoponował Liam. W końcu kiedyś Josh był jego najlepszym przyjacielem od ganiania żab, a potem stukał się z Jackiem, jak to ujął Felix. To spotkanie nie mogło nie być niezręczne.

- Oczywiście, że dobry! - sprzeciwił się Felix, nie kryjąc entuzjazmu. - Musimy być dla niego podporą w tych ciężkich czasach, my, tęczowa brać.

- Jasne. - Liam przewrócił oczami. - Przyznaj, że chcesz go po prostu obczaić.

Josh niemal dostał zawału, gdy drzwi czerwonego deVille nagle się otworzyły, a do środka bez pytania wprosił się wysoki chłopak. Z drugiej strony do auta wsiadł Liam. Zakleszczony na tylnym siedzeniu Josh kołował rozbieganym wzrokiem błękitnych oczu pomiędzy nimi. Dobrze, że nie zacząłem robić tego, po co tu przyszedłem, pomyślał.

- Cześć. Trochę minęło, co?

- Tak - przytaknął Josh.

- Zostawcie tę przeszłość. Szczególnie że mnie w niej nie było. - Felix chwycił prawą dłoń chłopaka i potrząsnął nią energicznie. - Felix Stinson, chłopak.

- Chłopak?

Liam łypnął z ukosa na Felixa, a potem się uśmiechnął. W pełnym zakłopotania geście podrapał się po głowie.

Texas Brothers [boyxboy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz