5. Zakała rodzina i as boiska

74 7 2
                                    

Każdy przeciętny nastolatek o siódmej rano w sobotę powinien odsypiać całonocne granie, chlanie lub pieprzenie. Tymczasem tak wczesną porą Liam już mościł się w swoim zielonym Dodge'u Challengerze zaparkowanym na wyznaczonym placu przed internatem. Ojciec kazał pojawiać mu się na sobotnim obiedzie, a jego słowa były czymś więcej niż zwykłym rozkazem. Były jak imperatyw, jak przykazania wyryte w kamiennych tablicach.

Po posiłku, na którym miała pojawić się cała rodzina, co wprawiało Liama w jeszcze bardziej posępny nastrój, synowie wraz z ojcem wybiorą się na przymiarkę garniturów na ślub Benjamina i Misaki. Gdy chłopak z narastającą frustracją próbował stabilnie ulokować w uchwycie na napoje kubek z kawą z automatu, znajoma twarz przechyliła się przez otwarte okno w drzwiach pasażera.

– Liam, ty to anioł jesteś – wysapał Felix, łapiąc oddech. – Z nieba mi spadłeś! Gdzie jedziesz? Zresztą nieważne. Zabiorę się z tobą, dobra?

– O czym ty mówisz? – zapytał zdezorientowany chłopak. – Jadę do rodziców i nie możesz się ze mną zabrać!

– Błagam cię, człowieku! Miejże serce – jęknął Felix. – Trener gania mnie po całym internacie!

Liam nie pojmował, dlaczego wuefista miałby gonić jednego z uczniów w sobotę rano, ale Felix rzeczywiście wyglądał na kogoś, kto ubierał się w wielkim pośpiechu. Miał na sobie zmiętą, jasnozieloną koszulę z krótkim rękawem, a jego włosy były rozpuszczone.

– Zapukał do mnie przed szóstą i powiedział, że mam z nim iść biegać! – kontynuował relację Felix. – Ubrałem byle co i wyszedłem przez okno z pokoju. Ale i tak mnie przydybał, to zacząłem uciekać!

– To idź z nim pobiegać – rzucił na odczepnego Liam i zapiął pas.

– A chciałem być uprzejmy – oznajmił chłopak i wpakował się do samochodu, ponieważ drzwi nie były zablokowane.

– Co ty wyprawiasz?! – obruszył się Liam. – Wypad!

Felix odsunął sobie siedzenie i położył ozute w japonki stopy na desce rozdzielczej.

– Zrób to dla mnie ten jeden raz – poprosił. – Swoim starym powiedz, że jestem zainteresowany kupnem nowego samochodu czy coś. Przyrzekam, że dam ci spokój do końca szkoły.

– Nie przekonuje mnie to – odparł chłodno Liam.

– A chcesz, żeby do znajomych na fejsie zapraszali cię ludzie z tęczowymi avatarami? Mogę ci to zapewnić.

Liam tylko wypuścił głośniej powietrze przez usta i odpalił silnik. Wyjechał z parkingu i skierował samochód na wschód, aby wyjechać z miasta i autostradą numer czterdzieści dotrzeć na obrzeża Amarillo. Gdy odjechali dość daleko od szkoły, zatrzymał auto w pobliżu przystanku autobusowego.

– Tutaj możesz wysiąść. Pojedziesz sobie autobusem, gdzie chcesz. Nawet pożyczę ci drobne.

– Czyli niby gdzie? – spytał sceptycznie Felix ani myśląc opuszczać auto.

– Nie wiem – odparł Liam. – Do klubu gejowskiego, czy gdzieś?

– O siódmej rano? Dajże spokój, Liam. Naprawdę chcę kupić tę furę. Tatuś się ucieszy, że mu zwozisz klientów.

– No jasne, szczególnie pederastów – zakpił Liam. – Gdyby to był siedemnasty wiek, to ojciec osobiście wypaliłby ci znak sodomity na czole. Mówi ci coś purytanizm?

Felix popił z kubka przesłodzonej kawy Liama. Po słowach chłopaka pewne rzeczy zaczęły być bardzo klarowne.

– Hej, masz może rodzeństwo? – zapytał zaraz.

Texas Brothers [boyxboy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz