20. Biały sufit nade mną i rana postrzałowa we mnie

41 7 0
                                    

Santa Boy przejechał kciukiem wzdłuż penisa Saszy i zebrał kroplę, która pojawiła się na główce. Oblizał palec i spojrzał w górę, na czerwoną twarz chłopaka.

- Już jesteś już taki sztywny i śliski - stwierdził zadowolony i rozbawiony.

Sasza bywał taki pocieszny. Stał teraz pod ścianą wyprostowany i sztywny jak podczas szkolnego apelu. Powoli kolor z jego policzków rozpływał się na szyję i szczupłą klatkę piersiową.

- No bo... - jęknął Sasza.

No bo Santa Boy nigdy nie zginał karku, nie mówiąc już o klękaniu przed kimkolwiek. A teraz Sasza patrzył z góry na jego lekko skrzywiony w lewo nos, co dało się zauważyć dopiero z tej perspektywy i który znajdował się teraz na wysokości jego fiuta. Santa Boy miał też niesamowicie gęste rzęsy.

Rockman puścił na chwilę członek i odsunął się trochę, by ściągnąć sweter przez głowę. Gdy to robił, rozległy się trzaski, a w powietrzu rozbłysło kilka iskier. Odrzucił ubranie na podłogę w przedpokoju i spojrzał w górę, a Sasza aż przełknął ślinę pod naporem tego spojrzenia. Dłońmi przejechał po malowanej na szaro ścianie. Jej chropowatość pod placami wydała mu się jakaś bardziej dosadna, jakby całe jego wyczekujące ciało stało się wrażliwsze. Santa Boy uśmiechnął się jeszcze w ten swój zwyczajowy, drapieżny sposób i powrócił do pieszczenia członka swojego chłopaka. Przytrzymał go i wziął w usta, na razie płytko. Drugą dłonią ugniatał delikatnie jego jądra. Zdawał się nie być takim entuzjastą seksu oralnego jak Sasza, ale jakieś ćwierć wieku doświadczenia robiło swoje. To prawie tyle, ile on sam żył. Potrząsnął głową, aby nie myśleć, o tym, co ich dzieliło, ale o tym, co łączyło. A były to gorące i chętne usta Santy Boy'a, które właśnie ssały jego fiuta. Czuł rosnącą ekscytację nie tylko tam w dole, ale także w klatce piersiowej, która nagle zrobiła się za ciasna dla jego serca. Oczami prześlizgiwał się po wytatuowanym ciele kochanka. Nie powie tego głośno, ale Santa chyba zapisał się na siłownię. Starał się. Dla niego.

Uczucie sztywnego penisa w ustach nie było jakieś szczególnie przyjemne ani ekscytujące. Jednak rozpalona twarz Saszy i te jego głębokie, jękliwe posapywania były wystarczającą nagrodą, aby się trochę poświęcić. Possał mu jeszcze chwilę, a gdy uznał, że chłopak jest już blisko, uniósł się z kolan i wbił się gwałtownie w jego rozchylone usta. Przycisnął przy tym to chude ciało do ściany za bark, drugą dłonią stymulując penisa. Sasza odpowiadał na pocałunek trochę nieprzytomnie. Zamknął już nawet oczy, po prostu czekając na orgazm. Jęknął, gdy Santa Boy zszedł ustami na to cudowne miejsce w zgięciu szyi. Zassał się na skórze gwałtownie, z premedytacją zostawiając tam bolesną malinkę. Nachylił się jeszcze bardziej, do drobnego sutka Saszy, a gdy go ugryzł, dla chłopaka było już dość. Szarpnął Santę Boy'a za rozczochrane włosy i doszedł mu w dłoń. Częściowo. Trochę na jego spodnie. Rockman nie miał jednak teraz głowy do tak prozaicznych rzeczy, jak sperma na dżinsach. Oczarowany patrzył na zaczerwienioną twarz jeszcze lekko zamglonego przez orgazm Saszy. Splótł dłoń z jego i podciągnął mu rękę po szorstkiej ścianie przedpokoju. Gdy chłopak spojrzał w górę na jego twarz tymi swoimi rybi oczami, pocałował go w rozgrzane czoło, a potem oprał o nie policzek.

- To co? - spytał. - Idziemy spać?

Sasza zmarszczył brwi ze zdziwienia. Spać? Więc Santa Boy przycisnął go do ściany zaraz po przekroczeniu progu, zsunął mu spodnie i zrobił laskę po to, żeby na tym zakończyć i iść spać. To było takie strasznie do niego niepasujące i... miłe w jakiś sposób. Pewnie powinien to po prostu przyjąć. Jednak już dawno doszedł do konsensusu ze swoim wewnętrznym „ja". Był po prostu straszną suczą, a jak wolał Santa Boy - masosuczką. Wyrwał dłoń z uścisku. Muzyk odsunął się lekko, dając chłopakowi przestrzeń i przyglądał się badawczo jego poczynaniom. Sasza jedną ręką obsunął sobie niżej spodnie z bielizną. Drugą chwycił dłoń Santy, tę ubrudzoną spermą i uniósł do swoje twarzy. Bezceremonialnie na nią napluł i zamieszał palcem wskazującym. Z ust Santy Boy'a wydobył się świst, gdy poprowadził jego rękę pomiędzy swoje rozchylone nogi.

Texas Brothers [boyxboy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz