Rozdział 1.

44 4 0
                                    

Miesiąc później
Kiedy obudził mnie budzik doszłam do wniosku że sobie poleżę.  Uświadomiłam sobie że dokładnie miesiąc temu mama nas opuściła od  czasu gdy zamieszkałam z tatą. Dzień po pogrzebie razem z ojcem i bratem wyjechaliśmy do nowego miasta żeby zacząć nowe życie. Przez ten miesiąc nie chodziłam do szkoły. Tata załatwił mi nauczanie domowe. Pomimo tego że w szkole dobrze się uczyłam nie przykładałam się do nauki w tym czasie. Z moich rozmyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi.
-Jak się spało córeczko? - zapytał troskliwym głosem ojciec.
-Mogło być lepiej - odpowiedziałam obojętnie.
-Musimy porozmawiać- ton jego głosu nagle spoważniał  
-O czym?- zapytałam zaskoczona pytaniem ojca
-Doszedłem do wniosku - zawahał się - że możesz już wrócić do szkoły- stwierdził
-Co? Dlaczego?-  zaskoczona zaczełam zasypywać go pytaniami
- Przez cały czas nie wychodzisz z pokoju a co dopiero z domu - zauważył
-Nie możesz tego tego zrobić- Ja...ja nie dam rady
-Puki nie spróbujesz nie dowiesz się - starał przekonać mnie ojciec
Nie chciałam iść do szkoły. Miał być to mój pierwszy raz w nowej szkole. Nie wiedziałam jak ludzie na mnie zareagują. Wydawało mi się to dziwne że chodzę do tej szkoły od miesiąca a nawet nie wiem jak ona wygląda.

                              ****
Minął tydzień od mojej rozmowy z ojcem. Przez ten czas nie przekonał mnie do szkoły. Gdy nadszedł poniedziałek myślałam że umrę ze stresu. Serce waliło mi tak mocno że nic nie zjadłam na śniadanie bo bałam się że wszystko co zjem zostanie zwrócone. Nie mogłam tego zrozumieć że ojciec chcę mi załatwić tyle emocji na jeden dzień. Ze względu na to że poraz pierwszy miałam zobaczyć szkołę podwiózł mnie brat.
- Nie stresuj się młoda wszystko będzie dobrze - przerwał panującą między nami ciszę.
- Łatwo ci mówić. Chodzisz tam od początku - wymamrotałam
Na początku myślałam że śmierć mamy wcale go nie poruszyła. Myliłam się.
-Dlaczego mam wrażenie że wcale nie poruszyła cię śmierć mamy?- zapytałam zanim pomyślałam. Dylan zjechał na pobocze. Między nami zapanowała cisza.
-Ja się kurwa nie przejąłem! - wrzasnął
-Nawet kurwa nie wiesz jak płakałem po nocach. Ledwo powstrzymywałem się żeby się nie rozpłakać na pogrzebie! - kontynuował - Chciałem być silny że byś nie musiała na to patrzeć i bardziej się  niezałamywać . Nie wiesz tego bo jestem pieprzoną egoistką. Liczysz się tylko ty. Nie interesuje się to jak ja się czuję i jak za nią tęsknię. Nie masz prawa mówić że jej śmierć była mi obojętna albo że za nią nie tęsknię.- kontynuował
- Przepraszam - wymamrotałam załamującym się głosem.
Zobaczyłam że po jego policzku zaczęły spływać łzy. Nie czekając  wtuliłam  się mocno  w jego klatkę piersiową. Gdy zetknęłam przelotnie  na ekran telefonu zobaczyłam że jest już późno. Nie chciałam się spóźnić pierwszego dnia szkoły. Podjeżdżając na parking czarnym BMW Dylana zobaczyłam tłumy uczniów ubranych w granatowe mundurki ze znaczkiem szkoły na prawej piersi. Gdy wysiadłam z samochodu byłam bardziej przerażona niż wcześniej. Miałam wrażenie że każde spojrzenie pada na mnie. Nie lubiłam być w centrum uwagi bo zawsze się stresowałam i nie mogłam wydusić z siebie słowa. Kątem oka widziałam ją Dylan podchodzi do swoich znajomych.  Nie czekając długo ruszyłam w kierunku szkoły.  Na pierwszy rzut oka widać było że szkoła jest duża. Na samym wejściu zrobiłam zdjęcie planu budynku i kierując się nim dotarłam do sekretariatu z którego odebrałam mój plan lekcji i kluczyk do szafki. W tym momencie mój telefon w kieszeni zawirował. Nie czekając zaraz go wyjęłam. I w tym momencie poczułam że moja głowa zetknęła się z twardą klatka piersiową.
-Sorry - rzuciłam przelotnie nawet nie zerkając na osobę na przeciw. Gdy chciałam odejść poczułam uścisk na nadgarstku.

    

The fire of love [Zawieszona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz