Rozdział 11

14 3 0
                                    

Pierdolony budzik. To pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy po usłyszeniu znienawidzonego przeze mnie rozbrzmiewającego  dźwięku budzika.

-Kurwa - wymamrotałam przeczuwając ręką po mojej twarzy.

Dziś był dzień w którym wszyscy poznają dawną mnie. 

Z taką myślą niechętnie wstałam z łóżka.

Wygrzebałam z garderoby czarny top i tego samego koloru dresy. Ze względu na to, że za oknem było pochmurnie zgarnęłam jeszcze czarną skórzaną kurtkę, tego samego koloru skarpetki i ruszyłam w kierunku łazienki.

- Skończone  - powiedziałam gdy skończyłam robić kreski. Nie byłam jakąś mistrzynią ale wcale nie wychodził mi aż tak źle.

Wzięłam torebkę sprawdzając czy wszystko mam i wyszłam z pokoju zamykając go na klucz.

- Część siostrzyczko  widzę cze wracasz do starej ty - powiedział Dylan lustrując mnie wzrokiem

- Jak widać - powiedziałam niechętnie

- Przyznam ci się szczerze, że  ja trochę tęskniłem za starą toba

- Już nie musisz tęsknić, bo stara ja wróciła

- Nie sądzisz że trzeba to uczcić? - zapytał

- Impreza- powiedzieliśmy oboje w tym samym czasie

- To niech będzie o osiemnastej. Z tego co słyszałam dziś otwierają nowy klub w okolicy. Nie masz nic przeciwko?

- Absolutnie. Impreza z tobą to sama przyjemność - powiedział obejmując mnie ramieniem.

W kuchni na wyspie znalazłam kolorowa karteczkę wzięłam do ręki i zaczęłam czytać na głos.

Część. Niestety musiałem wyjechać dziś bardzo wcześnie w sprawie interesów. Przepraszam, że się nie pożegnałem. Nie martwcie się pieniędzmi. Zostawiłem wam sporą sumkę na koncie. Wracam za dwa miesiące. Kocham was tata.

- Taki z niego kurwa ojciec jak z koziej dupy trąba. - powiedziałam

- Masz rację nawet się z nami nie pożegnał

-Ej ale skoro ojca nie ma to nie musimy wychodzić do klubu na imprezę tylko możemy ją zrobić tutaj - powiedział a na jego twarz wkradł się ten łobuzerski uśmiech

- Nie sądzisz że trochę żal organizować tu imprezy. Szkoda chałupy. -powiedziałam rozglądając się po domu

- Dobra niech ci będzie. Wynajmę jakie na dzisiejszą noc.

- Ej idziesz dziś do szkoły, bo ja nie mam ochoty? - zapytał Dylan

- To jak ty nie idziesz to ja też nie- odparłam

- No to w takim radzie możemy jechać po jakieś ozdoby i inne duperele na tą imprezę
                               ***
-500 euro - powiedziała ekspedyjętka

Oboje wytrzeszczyliśmy oczy nie dowierzając tego co właśnie usłyszeliśmy. Popatrzyłam znacząco na Dylana, który wiedział o co mi chodzi i wyjął portfel żeby zapłacić za zakupy. Uśmiechnęła się zwycięsko co nie uszło mojemu bratu, który przewrócił oczami.

- Za takie duperele zapłaciliśmy tyle kasy - westchnął pakując torby do bagażnika czarnego BMW.

- Przynajmniej zorganizujemy niezapomnianą imprezę o której będą mówić wszyscy przez następny miesiąc

- Organizujemy listę czy zapraszamy kogo chcemy? - zapytal

-Niech będzie lista- opowiedziała - i sama ja zorganizuje jeżeli masz tak dramatyzować- dodałam gdy zobaczyłam że otwiera usta

- Niech będzie ale napiszę ci kto ma być na niej obowiązkowo. Słyszysz. O-bo-wią-zkowo.

The fire of love [Zawieszona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz