8. everything will be fine

749 29 0
                                    

Wyjaśnienie: Moi drodzy Czytelnicy, uprzedzam, że nie znam się na amerykańskim prawie, ani na ich sprawach biznesowych, więc niniejsze sytuacje przedstawione w rozdziale (a także kolejnych) są całkowicie przeze mnie wymyślone.

Miłego czytania!

------------------------------

Nadia

Mój budzik zadzwonił zdecydowanie szybciej niż bym sobie tego życzyła. W pokoju nie było zbyt jasno, dzięki zasuniętym roletom, ale dzień bez wątpienia był słoneczny. Za sobą czułam gorące ciało Matta, które ani trochę nie ułatwiało mi wstawania.

W końcu z westchnieniem oderwałam się od jego gorącej skóry i jak najciszej wyśliznęłam się z łóżka, tak aby go nie budzić. Poprzedniej nocy padliśmy dopiero koło trzeciej. Wiedziałam, że w tym wypadku mężczyzna nie wstanie najprawdopodobniej do południa. Trzy godziny snu to było dla niego zdecydowane za mało.

Nie żeby mnie to wystarczało, ale ja nie miałam wyboru. Nie przepadałam za pracą zdalną, a nawet jeśli to miałam umówionych na dziś za dużo spotkań, żeby opłacało mi się pracować z domu.

Często zazdrościłam ludziom, którzy nie musieli stawiać się w firmie na akord, mieli elastyczny czas pracy albo po prostu wyjebane. Tym ostatnim typem był zdecydowanie Matt. Trochę mnie dziwiła jego postawa, bo przez ostatni czas był zadowolony z pracy, ale najwyraźniej sielanka nie trwała długo. Kiedy rozmawialiśmy w nocy wspomniał, że czuje się tam niedoceniany i wymagają od niego więcej niż płacą. Doskonale wiedziałam jak bardzo boli bycie niedocenianym, więc chciałam go wspierać przy poszukiwaniach nowej firmy.

Wyłączyłam moje dodatkowe alarmy, aby przypadkiem go nie obudziły i ignorując zaciągnięte żaluzje udałam się do łazienki.

Absolutnie kochałam moje mieszkanko. Nie było duże, gdyż do dyspozycji miałam malutki salonik z kuchnią, sypialnię i łazienkę, ale całkowicie mi to wystarczało. Miałam całkiem niedaleko do Parku, na parterze kamienicy znajdowała się moja ulubiona cukiernia, a po drugiej stronie ulicy bar. Samo mieszkanko urządziłam w beżach i ciepłej bieli. Kochałam moją kanapę, która wyglądała jak żywy baranek, mój przezroczysty stolik kawowy, przy którym jadałam posiłki oglądając telewizję i niezwykle funkcjonalną kuchnię, w której mogłabym siedzieć na blacie i popijać wino, gdyby ktoś dla mnie gotował. Oczywiście to ostatnie, jeszcze ani razu się nie wydarzyło. A przynajmniej ta część, w której to ktoś gotuje dla mnie.

Matt nie był fanem mojego mojego lokum. Narzekał, gdy prosiłam go żeby ściągał buty przy wejściu (z uwagi na jasne dywany) i nie opierał nóg na stoliku. Nie raz, nie dwa powtarzał mi, że powinnam wymienić materac w łóżku na bardziej miękki. Mimo tego zawsze widywaliśmy się u mnie, gdyż sam miał współlokatorów. Nie żebym miała coś przeciwko jego kolegom. Właściwie to całkiem ich lubiłam, byli sympatyczni i potrafili sprawić, że śmiałam się aż zaczynał mnie boleć brzuch. Kiedyś często wychodziliśmy na wspólne imprezy, ale ostatnio zdarzało się to coraz rzadziej. Przeczuwałam, że Matta wścieka się, kiedy jego znajomi robili jakieś aluzje o naszej relacji. Mnie też to nieco to irytowało, bo nikt nie miał nam prawa zaglądać do łózek, aczkolwiek nie tylko im wydawało się to niezrozumiałe. Lily również tego rozumiała, ale to co było między mną, a Mattem było wyjątkowe. Nawet jeśli nie potrafiliśmy tego włożyć w odpowiednią szufladkę opisaną przez społeczeństwo. Znaliśmy się tak długo, że ten nasz układ przestawał już wzbudzać we mnie jakiekolwiek burzliwe emocje. Po prostu czerpałam z niego garściami mając w zamian zajebisty seks i towarzystwo, którego tak często mi brakowało.

Stanęłam pod prysznicem i zamknęłam oczy. Była jednak rzecz, która absolutnie mnie niepokoiła. Doskonale pamiętałam co pokazał mi mój umysł, gdy wczoraj dochodziłam pod językiem Matta. Nie chciałam tego. Naprawdę nie chciałam widywać Aidena Willsona w czasie seksu z Mattem. Owszem, fantazjowałam o nim nie raz, ale nigdy nie nawiedził mnie, gdy byłam z kimś innym. To było szalenie niepokojące biorąc pod uwagę, że mieliśmy razem pracować. Jego stosunek do romansów biurowych był więcej niż jasny.

Trouble after weddingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz