13.pink gin

498 22 3
                                    

Aiden

- Ta cholerna kobieta doprowadzi mnie wkrótce do rozstroju nerwowego! - rzuciłem wściekle zaciskając dłoń na chłodnym szkle. To była już moja druga szklaneczka whisky i wcale nie czułem się lepiej.

- Naprawdę nie wiem co tutaj właściwie się dzieje - Caden parsknął śmiechem.

Skórzany mebel zaskrzypiał pod jego ciężarem, kiedy ułożył się wygodniej na mojej kanapie. Osobiście nie byłem w stanie usiedzieć w miejscu. Krążyłem pomiędzy salonem, a kuchnią mojego apartamentu próbując znaleźć sobie miejsce. Chciałem coś ugotować, gotowanie zawsze mnie uspokajało, ale w mojej lodowce stały jedynie nieotwarta butelka wina, jogurt i jedno, smętne jajko. To było za mało nawet jak na moje, dość imponujące, umiejętności kulinarne. Od kiedy wprowadziłem się do tego nowojorskiego, obcego i zimnego apartamentu, cały swój czas spędzałem w biurze. Uznałem za niezasadne wypełnianie go jedzeniem, które mogłoby się jedynie przeterminować. Przy całym tym bałaganie, który wydarzył się z Howardem nie miałem czasu na tak proste przyjemności jak domowe posiłki.

- Czego nie rozumiesz? - warknąłem znów podchodząc do lodówki, jakby jakimś magicznym sposobem miało pojawić się w niej jedzenie. Zniesmaczony powiodłem wzrokiem po pustych półkach i jedynie dorzuciłem sobie lodu do szklanki, aby po raz trzeci napełnić ją alkoholem.

- Zostawiam Cię samego na dwa tygodnie i nagle wszystko się wali - westchnął Caden - Twój największy projekt stoi pod znakiem zapytania, akcje spadają, a na dodatek wszystkiego nagle zainteresowałeś się jakąś panną z którą pracujesz - wyliczał mój przyjaciel, a uśmiech zamierał na jego twarzy z każdym wypowiedzianym słowem - Czy mam się martwić?

Milczałem. Podszedłem do wielkiego okna i spojrzałem na rozświetlone miasto. Nowy York wydawał mi się głośny, zatłoczony i dziwnie duszący. Dodatkowo nowojorskie lato było gorące i parne. Wszechobecny beton jedynie wzmagał uczucie gorąca. Teraz, w nocy, można było poczuć niewielką ulgę, ale nie na tyle, abym chciał wychodzić z klimatyzowanego apartamentu.

Pytanie Cadena cały czas kołatało w mojej głowie. Prawda była taka, że to JA powinienem się martwić. Inwestowałem lwią część moich środków w projekt Bransoletki, a już od samego początku wszystko się waliło. Wciąż nie odkryłem kto jest kretem w mojej firmie i chociaż Nadii udało się załatwić nagrania z monitoringu w urzędzie patentowym nie mieliśmy stuprocentowej pewności, że wygramy tę sprawę. Poza tym Caden miał rację. Nigdy wcześniej nie słyszał ode mnie o żadnej kobiecie z pracy, bo nigdy żadnej nie było. Przecież to była jedna z naszych najważniejszych zasad. Nie łączyć życia prywatnego z zawodowym. Jedynym wyjątkiem od tej zasady była nasza relacja, ale znaliśmy się od tylu lat, że było to dla nas oczywiste.

Nadia ponownie zjawiła się w moim życiu w jego najgorszym momencie i znowu mogłem myśleć tylko o niej. Zakręciłem lekko szklanką, a lód zachrzęścił cicho. Mogłem przemilczeć sprawę, ale Caden był dla mnie jak brat i zawsze o wszystkim sobie mówiliśmy.

- Pamiętasz druhnę z wesela mojego kuzyna Connora? - zapytałem wciąż odwrócony do niego plecami Nie miałem odwagi spojrzeć mu w twarz.

- Tę z którą się przespałeś, a która napisała żebyś udawał, że to się nie wydarzyło? Tę prawniczkę, przyjaciółkę żony twojego kuzyna?

Wzdrygnąłem się na te słowa, ale skinąłem twierdząco.

- Dokładnie tę.

- No pamiętam jak o niej opowiadałeś. Ale co ona ma z tym wspólnego?

Odwróciłem się patrząc na przyjaciela wymownie. Zmrużył oczy po czym przysiągłbym, że usłyszałem kliknięcie w jego głowie, kiedy kawałki układanki wskoczyły na swoje miejsce, a w jego oczach pojawiło się zrozumienie.

Trouble after weddingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz