Nadia
Wpatrywałam się w stojącego przede mną Aidena czując się, jakbym zobaczyła go po raz pierwszy w życiu.
"Co stało się z kartką, którą zostawiłem Ci na łóżku po tamtej nocy? Tą z przeprosinami i moim numerem?"
"Kartką, którą zostawiłem"
"Kartką. Zostawiłem."
"Kartką"
Jego słowa odbijały się echem w moim całkowicie pozbawionym innych myśli umyśle. Aiden stał na przeciwko mnie z dłońmi wbitymi w kieszenie i swoim popisowym wyrazem twarzy wykutej z lodu. Być może stalibyśmy tak na przeciwko siebie przez całą noc, albo i do końca świata, gdyby nie wibracja mojego telefonu anonsująca przyjazd Ubera.
- Mój Uber przyjechał - wydusiłam z siebie, a mój głos był o wiele słabszy niż bym sobie tego życzyła.
- Pozwól, że odwiozę Cię do domu.
Skinęłam głową nie mając pojęcia co innego mogłabym zrobić. Wciąż nie była w stanie jasno myśleć, kiedy podeszliśmy do samochodu wskazanego przez aplikację. Aiden bez słowa otworzył mi drzwi, poczekał aż wsiądę asekurując, abym nie uderzyła się w głowę, po czym obszedł samochód i cicho wsunął się na siedzenie obok mnie.
Natychmiast wszystkie moje zmysły wyostrzyły się, a ja stałam się bardziej niż zwykle, świadoma jego obecności. Jego zapachu, równego oddechu, ciepła jego ciała.
Czy mówił prawdę? Zostawił kartę po tamtej nocy?
Kiedy obudziłam się rano pokój był pusty. Nic nie wskazywało, że kiedykolwiek przebywał w nim mężczyzna. Może nie szukałam zbyt dokładnie, ale przejrzałam pomieszczenie kierowana nadzieją, że Aiden nie był zwykłym dupkiem. Ale nadzieja te prysła, kiedy niczego nie znalazłam. Jeśli ta kartka rzeczywiście istniała to niby gdzie ją położył? Miałam sprawdzać pod łóżkiem czy szafkami? Ta wersja nie trzymała się kupy.
Aiden milczał całą drogę. Czułam, że mi się przygląda, ale uparcie wpatrywałam się w okno udając, że podziwiam rozświetlone fasady budynków Manhattanu. Tak naprawdę w ogóle ich nie widziałam. Wszystkie barwy i kształty zlewały się w jedną bezpłciową maź.
Zorientowałam się, że dojechaliśmy w momencie, w którym Aiden znów stanął przede mną otwierając drzwi i wyciągając rękę, aby pomóc mi wysiąść. Rzuciłam szybkie słowa pożegnania do kierowcy i bez sprzeciwu pozwoliłam się wyprowadzić z auta i doprowadzić do drzwi wejściowych mojego budynku.
- Porozmawiajmy - rzucił cicho Aiden, a jakaś nuta w jego głosie kazała mi uważać, że to nie było pytanie.
W coraz bardziej ciążącej mi ciszy wpisałam kod do domofonu i weszłam do klatki kierując się w stronę windy, ale szybko zrezygnowałam z tego pomysłu i poszłam w stronę schodów. Mieszkałam co prawda na piątym piętrze, ale nie zniosłabym bycia zamknięta w tak ciasnej przestrzeni z Aidenem, którego postawa zdawała się wysysać cały tlen, nawet w tak wielkim pomieszczeniu, jakim była ta klatka schodowa. Poza tym doskonale pamiętałam jak całowałam się z Aidenem w windzie podczas wesela Lily. To właśnie w tej ciasnej kabinie pozbawił mnie majtek, aby natychmiast po przekroczeniu progu hotelowego pokoju paść przede mną na kolana. I to właśnie te wspomnienia dały mi siłę, aby wspiąć się na piąte piętro bez zerkania na niego. Byłam zdyszana, twarz miałam czerwoną (z wysiłku lub zażenowania), ale to wciąż było lepsze niż bycie zamkniętym z nim w ciasnej przestrzeni. Albo wręcz przeciwnie. Jakaś część mojej duszy nie miałaby nic przeciwko powtórzeniu tamtej nocy. Bardzo spora część. Większa niż kiedykolwiek byłabym gotowa przyznać się nawet przed samą sobą.

CZYTASZ
Trouble after wedding
RomansaNadia Hale Niepoprawna romantyczka, która nie potrafi ułożyć sobie życia osobistego. Aiden Willson Wschodząca gwiazda Nowego Yorku, który karierę stawia na pierwszym miejscu. Ich losy splotą się na weselu ich wspólnych przyjaciół. Żadne z nich n...