𝘃. są dla mnie jak przyjaciele

818 43 53
                                    

              DZWONEK zabrzmiał na korytarzach szkoły i w salach lekcyjnych, dając uczniom znak o końcu pierwszej, najgorszej tego dnia lekcji, jednakże nauczyciel nie chciał współpracować z młodzieżą, która niechętnie przyszła na tak nudną lekcję z samego rana, jeszcze w poniedziałek...

─── A wy gdzie? ─── Nauczyciel zablokował uczniom wyjście z klasy długą linijką. Właśnie za to uczniowie nienawidzili nauczyciela biologii. Zasada o dzwonku dla nauczyciela była dla niego święta.

─── Na przerwę, był dzwonek. ─── Odezwała się jedna z rówieśniczek piegusa, Wonyoung.

─── Dzwonek jest dla nauczyciela. Marsz na miejsca. ─── Powiedział mężczyzna. Uczniowie wrócili do swoich ławek, gotowym na to jak okropny może być ten dzień tylko przez zatrzymanie na przerwie.

Jednakże Lee uniósł swoją rękę ku górze, zwracając uwagę nauczyciela i rówieśników na siebie.

─── Jest pan nauczycielem biologii, powinien pan wiedzieć jak potrzebny dla ludzkiego organizmu jest ruch, szczególnie, że przez godzinę siedzimy na drewnianych krzesłach wskazane jest nam wyjść i rozprostować mięśnie. Poza tym, uczeń ma prawo do odpoczynku w czasie przerwy, nie tylko tej świątecznej, bo międzylekcyjne też wchodzą w grę, co za tym idzie - nauczyciel nie może zatrzymywać ucznia na przerwie.─── Wyjaśnił Lee, modląc się w głębi siebie, aby nauczyciel wypuścił ich z klasy. Bał się, iż jak nie przyjdzie na umówione z Hwangiem miejsce, ten pomyśli, że go wystawił.

Nauczyciel westchnął ciężko, zagestykulował klasie, iż mogą wyjść na przerwę i wtedy został sam, w ciszy, a uczniowie wybiegli na korytarz zaczynając żyć własnym życiem.

Felix biegł, przeciskając się przez tłumy by dotrzeć na umówione miejsce. Miał nadzieję, iż Hwang tam dalej był... I miał rację.

─── Przepraszam... Pan od biologii nie chciał nas wypuścić. ─── Powiedział Lee, wciąż dysząc ciężko.

─── Nic nie szkodzi. ─── Odparł Hwang. Wyciągnął z plecaka butelkę wody, której piegus w tym momencie bardzo potrzebował.

─── Dzięki... ─── Powiedział, upijając kilka łyków napoju.

─── Coś mówiłeś na poprzedniej przerwie, co to było? ─── Zapytał z ciekawości Lee, następnie oddając starszemu butelkę wody.

─── Oh... Chciałem zapytać czy znasz Osamu Dazaia. ─── Powiedział zielonowłosy.

─── No jasne! Mam w domu mnóstwo jego książek... "Zatracenie", "Zmierzch", "Home to Tsugaru", "run, melos!" i "schoolgirl". ─── Australijczyk zaczął wymieniać dzieła drugiego, ulubionego poety.

─── A która jest twoja ulubiona? Moja to "Zmierzch". ─── Odparł zielonowłosy z uśmiechem na twarzy.

Lee musiał się zastanowić chwilę. Osamu pisał książki z którymi się utożsamiał, czasami aż za bardzo...

─── "Zatracenie". ─── Powiedział krótko piegus.

Hwang pokiwał w zrozumieniu głową. Za chwilę pociągnął niższego za sobą za nadgarstek.

─── Mógłbym zobaczyć dokładniej twoje wiersze? ─── Zapytał Hyunjin.

Felix nie chciał komukolwiek dawać swoich wierszy. Traktował je jak zapisy w pamiętniku.

─── Wiesz... Nie są dokończone, tylko kilka udało mi się skończyć. ─── Powiedział niepewnie Lee.

─── A pokażesz mi te skończone? ─── Zapytał Hyunjin.

Piegus wyciągnął z plecaka notes i otworzył go na stronie, gdzie widniały ukończone wiersze.

─── Nie wiem czy się rozczytasz. ─── Chlopak podrapał się z tyłu swych brązowych włosów. Podał mu zeszyt z stroną otwartą na wierszach.

─── Spokojnie. Najwyżej mi powiesz co tu pisze. ─── Powiedział Hyunjin śmiejąc się cicho. Zaczął czytać wiersze Felixa na głos:

─── "Oznaki na mym ciele są dla mnie jak przyjaciele. Ludzie nie byli nigdy ze mną tak długo jak one, a co każdą noc zyskuję nowe."

Hwang zastanawiał się chwilę nad sensem wiersza, kątem oka spoglądając na młodszego, który nerwowo bawił się ściągaczem czarnej bluzy.

─── Felix czy to... To jest jakoś o tobie? ─── Zapytał Hwang wprost.

─── Nie... Pisałem to, bo... A wiesz, tak z nudów. ─── Odparł piegus. Był nerwowy, zbyt nerwowy. Hyunjin jedynie przyciągnął go bliżej siebie głaszcząc po ramieniu.

Ten wiersz... Taki krótki, ale rozumiał jego sens aż za dobrze. Tak bardzo chciałby rozumieć immunologię jak rozumiał to.

─── To nic. Podoba mi się ten wiersz. Mogę zobaczyć jeszcze kilka? ─── Zapytał zielonowłosy, pragnąć poznać więcej jego wierszy i zrozumieć jego uczucia.

─── Jasne. ─── Odparł piegus, pokazując mu więcej stron z wierszami.

Do Hwanga z każdym wierszem docierało coraz więcej. Jedne były dłuższe, drugie krótsze, ale każdy miał to samo, pesymistyczne znaczenie.

Zaczynał go rozumieć. Za tym promiennym uśmiechem krył wszystkie swoje zmartwienia, problemy i emocje, a pod owymi bandażami o których często wspominał w wierszach... Hwang nawet Bał się o tym myśleć.

─── Potrzebujesz pogadać? ─── Zapytał Hwang, spoglądając na nieco zszokowanego tym pytaniem australijczyka.

To Felix zawsze pytał innych czy potrzebują pomocy, pomimo, iż to on potrzebował jej najbardziej.

─── Nie wiem... ─── Mruknął Lee. Nie chciał wchodzić starszemu na głowę, Hwang zajmował się szkołą, praktykami i przygotowaniami do matury, a teraz dojdą do tego problemy Felixa.

─── Chodź na dach po prostu. ─── Starszy westchnął ciężko, chwytając nadgarstek młodszego, który na nieco silniejszy uścisk zareagował cichym syknięciem z bólu. Hwang zaczynał się martwić coraz bardziej...

 Hwang zaczynał się martwić coraz bardziej

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

✦ ˙ ִֶָ 𓂃 ⊹

zozole dobre 😊

( 740 )

𝐏𝐎𝐄𝐌𝐒 𝐎𝐅 𝐏𝐀𝐈𝐍 • hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz