Zatrzymałam się na parkingu zaraz przy wejściu do bazy i wysiadłam z pojazdu. Skierowałam się w stronę schodków prowadzących do środka, gdy nagle usłyszałam za sobą znajomy głos.
- Dzień dobry Pani Doktor - przywitała mnie jak zwykle uśmiechnięta Martyna.
- Cześć Martynka - odpowiedziałam dziewczynie siląc się na uśmiech.
- Wszystko w porządku? - zapytała podejrzliwie brunetka.
- Tak, jestem tylko trochę zmęczona - skłamałam nie chcąc jej martwić.
- No dobrze. Lecę na dyżur, do zobaczenia! - z tymi słowami wyminęła mnie i zniknęła wewnątrz budynku.
Stałam jeszcze przez chwilę przed wejściem, po czym pokonałam schodki i weszłam do środka. Od razu skierowałam się do pokoju socjalnego, żeby naszykować się do dyżuru. Wchodząc do pomieszczenia przywitałam się ze wszystkimi i podeszłam do swojej szafki, aby wyciągnąć z niej strój lekarza ratownictwa medycznego. Poszłam do szatki w celu przebrania się, gdy nagle usłyszałam głos Wiktora.
- Przyszła już Anka? - zapytał mężczyzna, a ja zaczęłam się zastanawiać po co mnie szuka.
- Jestem w szatni, zaraz przyjdę! - krzyknęłam i starałam się jak najszybciej przebrać ignorując ból przy każdym najmniejszym ruchu.
Skończyłam zakładać strój i szybkim krokiem wróciłam do socjalu. Podeszłam do szafki i schowałam tam swoje ciuchy, po czym podeszłam do ekspresu zrobić sobie kawę.
- No, co chciałeś? - zapytałam szczerze ciekawa.
- Mogę cię prosić na chwilę? - usłyszałam w odpowiedzi i usłyszałam kroki mężczyzny zbliżającego się do mnie.
-Oczywiście - odpowiedziałam i odwróciłam się w jego stronę - Martynka, zrobisz mi kawę, proszę? - zwróciłam się do dziewczyny siedzącej na kanapie.
- Pewnie - powiedziała, po czym wstała i podeszła do ekspresu.
Wyszłam z pomieszczenia w towarzystwie Wiktora odchodząc od drzwi pokoju na tyle daleko, żeby nikt nas nie usłyszał. Oparłam się plecami o ścianę i patrzyłam w niebieskie oczy mężczyzny. Kątem oka zauważyłam, że rękaw mojej bluzy jest trochę podwinięty, więc od razu go zaciągnęłam. Wiktor zauważył to i widocznie się zmartwił.
- Anka co się dzieje? - zapytał zaniepokojony - Cały czas chodzisz zestresowana i tak jakby przestraszona - zauważył wpatrując się we mnie.
W tym momencie marzyłam tylko o tym, aby zapaść się pod ziemię.
- Wszystko w porządku - odpowiedziałam trzęsącym się od powstrzymywanego płaczu głosem.
Oderwałam się od ściany i chciałam go wyminąć, aby wrócić do socjalu. Nagle mężczyzna złapał mnie za nadgarstek, a ja syknęłam z bólu, tym razem dużo głośniej.
- Co się stało? - zapytał zaniepokojony moją reakcją.
- Nic Wiktor. Mógłbyś mnie puścić? - poprosiłam błagalnym tonem.
Mężczyzna puścił mój nadgarstek, ale zaraz po tym wziął go ponownie, tym razem delikatnie i ostrożnie podciągnął mój rękaw ukazując siniaki pokrywające całe przedramię i rozlewające się delikatnie aż do dłoni. Jego wyraz twarz momentalnie się zmienił, a ja zrozumiałam, że zaczął się martwić jeszcze bardziej.
- Kto Ci to zrobił? - zapytał lekko zdenerwowany.
Zamknęłam oczy i poczułam jak łzy spływają mi po policzkach. Poczułam jak mężczyzna delikatnie ociera wilgotne ślady z mojej skóry, po czym zbliżył swoją twarz do mojej zatrzymując się kilka milimetrów od moich ust.
- Mogę? - zapytał niepewnie.
Nie odpowiedziałam , tylko zarzuciłam ręce na szyję mężczyzny i delikatnie złączyłam nasze usta obawiając się własnej reakcji. Po kilku sekundach odsunęliśmy się od siebie trochę zmieszani.
- Przepraszam... - wymamrotałam ledwo słyszalnie - Ja nie powinnam... - przerwał mi biorąc mnie na ręce - Hej, co ty robisz? - zaśmiałam się patrząc na niego.
- Nie przepraszaj, bo nie masz za co - wyszeptał mi prosto do ucha.
Mężczyzna przytulił mnie do siebie delikatnie, bojąc się sprawić mi ból i spojrzał mi w oczy.
- To jak? Powiesz mi kto Cię tak krzywdzi? - zapytał nie chcąc dawać za wygraną.
- No dobrze, powiem Ci, ale po dyżurze - zarządziłam z mieszanką uśmiechu i strachu na twarzy.
- Wspólna kawa i ciasto w naszym bistro? - zaproponował chcąc przejąć inicjatywę.
- Chętnie - uśmiechnęłam się - A teraz mógłbyś mnie odstawić? - poprosiłam z żalem.
- A muszę? - zaśmiał się - Jesteś taka lekka i tak przyjemnie się Ciebie nosi.
Nie chciałam mu mówić, że mówiąc o tym, że jestem lekka poruszył mój mały temat tabu, którym od zawsze była moja waga. Cała się spięłam, przez co mężczyzna zrobił skruszoną minę i odstawił mnie na ziemię, po czym delikatnie chwycił moją dłoń i lekko pociągnął w stronę socjalu. Posłusznie ruszyłam za nim i razem weszliśmy do pomieszczenia. Gdy tylko przekroczyliśmy próg trzymając się za ręce zauważyłam, że wszyscy skierowali swoje spojrzenia na nas z zaciekawieniem. Mój wzrok od razu wylądował na uśmiechniętej od ucha do ucha Martynie, która siedziała przytulona do swojego męża, Piotrka. Nagle do pomieszczenia wszedł szef stacji, Doktor Artur Góra. Wszyscy momentalnie spoważnieli, a ja puściłam rękę Wiktora.
- Co tu się dzieje? - zapytał charakterystycznym dla siebie tonem.
- Nic, po prostu mamy dobry humor - wyjaśniłam zanim ktokolwiek się odezwał.
- Niech Pani będzie, Pani Doktor - burknął i wyszedł.
Gdy tylko usłyszeliśmy trzask zamykanych drzwi gabinetu na górze wszyscy łącznie z Wiktorem, który mało się śmiał wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Po chwili usiadłam na kanapie i pogrążyłam się w rozmowie z Martyną. Wiktor stanął za mną i położył ręce na moich ramionach delikatnie je masując, a ja stłumiłam kolejne syknięcie bólu i skuliłam się minimalnie. Mężczyzna musiał to poczuć, bo od razu przestał mnie masować i tylko trzymał ręce na moich ramionach. Oparłam głowę do jego dłoń i zamknęłam oczy zastanawiając się, jak mam uwolnić się od Stanisława.
