Nie Zostawiaj Mnie

234 8 4
                                    

Stałam w otwartych drzwiach, nie mogąc się ruszyć. Nie wierzyłam w to, co widzę, bo kto normalny uwierzył by w to, że sobowtór osoby, która zniszczyła mu życie, stoi właśnie przed nim. Znałam doskonale ten wymuszony i kpiący uśmieszek, który doprowadzał mnie do szału, ale mimo to nie mogłam się ruszyć. Zaalarmowany ciszą i tym, że nie wracam Wiktor przyszedł do drzwi, a widząc mężczyznę przed drzwiami od razu mnie objął w talii. Natychmiast się cofnęłam tak, żeby opierać się o niego, bo czułam jak nogi mi miękną. Nie umiałam się w ogóle odezwać, a tym bardziej patrzeć mężczyźnie za drzwiami w oczy.

- Czegoś Pan szuka? - usłyszałam głos Wiktora, i poczułam jak mocniej mnie ściska.

- Nie czegoś, a kogoś - głos nieznajomego, a zarazem znajomego mężczyzny, rozbrzmiewał w mojej głowie jeszcze przez chwilę. Nie mogłam się pomylić, brzmiał dosłownie jak Potocki, co przerażało mnie jeszcze bardziej.

- A więc kogo? - ciągnął Wiktor, a ja przymknęłam oczy.

- Pana, Panie Banach. Wyszedł Pan bardzo wcześnie jak na to, że przez chwilę był Pan martwy - mimo strachu spojrzałam na mężczyznę. Patrzył prosto na mnie, znałam ten wzrok aż za dobrze, chciałam się zapaść pod ziemię, czując go na sobie.

- Nie wydaje mi się, żeby nachodzenie mnie w moim domu należało do Pana obowiązków, więc proszę zostawić mnie w spokoju - słyszałam po głosie Wiktora, że zaczynał się denerwować, przez co przytuliłam go troszeczkę mocniej.

- Przecież ja nic takiego nie robię, przyszedłem porozmawiać. - znów wbił spojrzenie we mnie - A Pani to ja chyba nawet nie poznałem. - Jego głos był przesłodzony, co spowodowało, że zebrało mi się na mdłości. Nie chciałam w ogóle z nim rozmawiać i Wiktor chyba to wyczuł, bo pogłaskał mnie kojąco po głowie i zwrócił się do mężczyzny.

- I nie poznasz - warknął, po czym pocałował mnie w czubek głowy. - I proszę nas więcej nie nachodzić. Po prostu zostawić mnie i moją kobietę w spokoju. - dodał po chwili i zamknął gdrzwi przed mężczyzną.

Gdy tylko zostaliśmy bez widowni, wtuliłam się mocniej, a po moich policzkach spłynęły łzy. Nie kontrolowałam ich, płynęły same, ale wiedziałam, że jak zacznę je hamować, to wybuchnę w najgorszym momencie. Wiktor chyba poczuł moje łzy na koszulce, bo podniósł mnie ostrożne i tulił do siebie, a ja automatycznie oplotłam nogami jego biodra. Trzymałam się go tak, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi, ciągle pozwalając łzom płynąć. Czułam, że się przemieszcza, ale nie chciałam się odrywać od niego, więc nawet nie wiedziałam do którego pomieszczenie zmierza. Gdy poczułam, że siada, minimalnie zmieniłam pozycję, żeby było nam wygodniej, ale nadal chowałam się w jego objęciach. Głaskał delikatnie moje ciało, co dawało ukojenie, lecz nadal nie mogłam przestać myśleć o tym, że tamten facet wygląda jak Potocki, to było przerażające, zwłaszcza po wszystkich rzeczach, które przez niego przeżywałam i wszystkich traumach, jakie przez niego mi zostały. Mijały długie minuty, a ja nadal nie umiałam się uspokoić. Przez cały czas czułam, jak Wiktor głaszcze mnie po ciele i całuje delikatnie, w celu uspokojenia mnie, jednak tym razem na niewiele się to zdało. Nie wiem jak dużo czasu upłynęło, ale płacz tak mnie zmęczył, że nieświadomie zasnęłam, siedząc na kolanach mężczyzny. Sen na chwilę dał ukojenie i pozwolił się pozbierać choć trochę, ale gdy tylko się obudziłam przytuliłam się mocniej do Wiktora.

- Już dobrze Anuś... Jestem przy tobie, jesteś bezpieczna... - słyszałam uspokajający głos mężczyzny, który ciągle mnie przytulał do siebie, ale mimo to musiałam wziąć kilka głębokich wdechów, żeby móc skupić się na nim.

- Przepraszam... - szepnęłam i odsunęłam się minimalnie, patrząc na niego napuchniętymi od płqczu oczami. Zdawałam sobie sprawę z tego, że wyglądam okropnie, ale nie zwracałam uwagi na to przy Wiktorze.

- Nie masz za co Aniołku, rozumiem cię... - nadal głaskał mnie po głowie i plecach, co ostatecznie pomogło mi skupić całą uwagę na nim.

- Nie powinieneś jeszcze mnie nosić... Nie możesz się przemęczać... - w moim głosie słuchać było poczucie winy, że to przeze mnie musiał mnie nosić, chociaż wiedziałam, że i tak by to zrobił, bo to w końcu Wiktor, mój Wiktor.

Nic na to nie odpowiedział, tylko przytulił mnie mocniej i położył się ze mną na łóżku. Wtuliłam się mocno i zaczęłam miziać go po głowie, przeplatając jego włosy między palcami. Leżeliśmy tak przez jakiś czas, a ja bez przerwy bawiłam się jego włoskami, które układały się w różne kształty na poduszce gdy je roztrzepywałam. Mijały godziny, a my nawet nie zmienialiśmy pozycji, chociaż oboje już zesztywnielośmy.

- Skarbie... Zjesz coś...? - zaputał mężczyzna po pewnym czasie. Wyczułam w tym prośbę, więc zgodziłam się, chociaż zupełnie nie byłam głodna. Od razu wstałam i znów wziął mnie na ręce, aby zanieść do kuchni. Nie protestowałam, no wiedziałam, że na nic się to zda. Wiktor uwielbiał mnie nosić, a ja szczerze mówiąc uwielbiałam gdy to robił. Ciągle trzymając mnie na rękach, mężczyzna przygotował dla mnie jedzenie, po czym postawił talerz na stole i usiadł na krześle ze mną na kolanach. Spojrzałam mu w oczy i odezwałam się cicho.

- Ty też masz zjeść... Chociaż trochę... - z tymi słowami wzięłam z talerza jedną z kanapek i przysunęłam ją do ust mężczyzny, żeby jadł ze mną. Ten grzecznie jadł, wiedząc, że sprawia mi radość to, że się mnie posłuchał. Po skończonym posiłku popatrzyłam mu głęboko w oczy. Musiałam iść na zakupy, a nie chciałam, żeby Wiktor za wiele jeszcze się poruszał. - Wikuś, zostaniesz na dosłownie pół godzinki sam? Pojadę na jakieś zakupy spożywcze i zaraz wrócę.

- Jeśli muszę... Chociaż wiedz, że nie chcę... - odpowiedział i pocałował mnie w czoło, na co uśmiechnęłam się lekko.

- Tylko pół godzinkiz obiecuję - oddałam pocałunek, ale w usta. Chwilę przeciągnęłam pieszczotę, po czym zeszłam z jego kolan. Szybko zrobiłam listę zakupów, a w tym czasie on stwierdził, że wybierze mi ciuchy na dzisiaj. Weszłam do sypialni, gdzie zastałam gotowy komplet ciuchów na łóżku, obok którego siedział Wiktor i szukał czegoś w szufladzie. Podeszłam i uwiesiłam mu się na szyi. - Czego tam szukasz misiu? - zapytałam ciekawa z nadzieją, że uzyskam odpowiedź, jednak mężczyzna miał inny plan.

- Jak wrócisz z łazienki ubrana, to zobaczysz skarbie - słyszałam uśmiech w jego głosie, więc pocałowałam go, wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki. Wzięłam chłodny prysznic, ale starałam się nie zmoczyć włosów, bo nie chciało mi się ich teraz suszyć. Wyszłam na ręcznik, wytarłam się i ubrałam, po czym zrobiłam lekki makijaż i ułożyłam włosy. Gdy już skończyłam, od razu poszłam do sypialni. Wiktor w uśmiechem siedział na łóżku, a jak tylko weszłam, to wstał i mnie przytulił.

- Tooo czego szukałeś? - zapytałam ciekawa, a on tylko uważnie przyjrzał się mojej twarzy.

- Wiesz, że bez makijażu też jesteś piękna, prawda? - skutecznie zbił mnie z tropu i przestałam na chwilę myśleć o jego poszukiwaniach.

- Wiem, ale chciałam dzisiaj wyglądać jak wyjęta z filmu - przyznałam, patrząc mu w oczy - A teraz ty odpowiedz mi na pytanie, którego uniknąłeś

- Zamknij oczka na chwilę - poczułam jak się odsuwa, więc posłusznie zamknęłam oczy. Usłyszałam jak otwiera jakieś pudełeczko, po czym poczułam chłód wisiorka na szyi. Nadal nie otwierałam oczu czekając na pozwolenie, ale on wziął moją rękę o zapiął mi na niej bransoletkę. Stałam tam ciekawa, z uśmiechem na ustach.

- Już mogę otworzyć? - zapytałam cicho, cała podekscytowana.

- Możesz - otworzyłam oczy i zobaczyłam Wiktora klęczącego przede mną na jednym kolanie z pięknym pierścionkiem w ręce. Od razu wiedziałam co się święci, więc w moich oczach błyszczały łzy. - Aniu, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i wyjdziesz za mnie? - słowa te rozbrzmiały w mojej głowie, a łzy spływały mi po policzkach.

- Tak - odpowiedziałam z zaciśniętym od emocji gardłem. Delikatnie chwycił moją dłoń i wsunął pierścionek na palec. Przyjrzałam się pierścionkowi, po czym odwróciłam się do lustra. Zarówno naszyjnik jak i bransoletka pasowały do pierścionka, przez co jeszcze bardziej się rozpłakałam, a widząc, że Wiktor wstał, przytuliłam się do niego najmocniej jak mogłam.

- Kocham cię Anuś - szepnął, a ja nagle poczułam, jak jego ciało się rozluźnia i osuwa w moich ramionach.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 15, 2024 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mimo WszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz