𝑅𝑜𝓏𝒹𝓏𝒾𝒶ł 𝒹𝓌𝓊𝓃𝒶𝓈𝓉𝓎

429 28 7
                                    

»»──────

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

»»────── .⋅ ⚜ ⋅. ──────««

Shaye zaparkowała samochód pod domem Argent'ów. Liam i Theo wrócili do domu niebieskookiego. Z pewnością ich wieczór zakończy się bardzo ciekawie. 

Zielonooka wysiadła z pojazdu. Podeszła do budynku. Allison miała pokój z przodu domu. Idealnie pod jej oknem był kawałek zadaszenia. Shaye skoczyła do góry i bezdźwięcznie wylądowała na dachu. Zajrzała przez okno do pokoju brunetki, w którym świeciła się nocna lampka na szafce nocnej. Allison siedziała na łóżku w luźnych błękitnych dresach oraz włosach upiętych w niedbały kok. Czytała książkę. Była bez makijażu czy innych upiększaczy, a mimo to nadal wyglądała pięknie. Nie ważne co miałaby na sobie czy byłaby zapłakana czy radosna, dla Shaye zawsze wyglądałaby pięknie.

Dochodziła północ, więc było to trochę dziwne że Allison jeszcze nie spała. Shaye była pewna że brunetka będzie spać gdy do niej zajrzy, ale może wyszło to na jej korzyść. Przynajmniej nie będzie musiała odłożyć tej rozmowy na następny dzień.

Shaye przez kilka chwil przyglądała się brunetce. W końcu zdecydowała się zapukać w szybę. Nie chciała aby Allison uznała jej zachowanie za niepokojące, ale wejście przez okno wydało jej się trochę romantyczne.

 Allison oderwała wzrok od książki gdy usłyszała pukanie. Shaye zamachała dłonią i uśmiechnęła się. Brunetka odłożyła książkę, po czym podeszła do okna i otworzyła je.

— Shaye? Co ty tu robisz? — zapytała zaskoczona Allison. Nie spodziewała się wizyty zielonookiej, a tym bardziej że zakradnie się do jej okna.

— Mogę wejść?

— Tak. — Allison odsunęła się w bok robiąc miejsce zielonookiej. 

Shaye weszła przez okno. Wyprostowała się. Jedną rękę trzymała za swoimi plecami. Zrobiła mały upominek z origami w geście zadośćuczynienia za swoje wcześniejsze zachowanie.

— Czemu nie skorzystałaś z drzwi? — Allison skrzyżowała ramiona na klatce piersiowej. Poczuła się trochę nieswojo wiedząc, że Shaye widzi ją nie umalowaną i w luźnych dresach. Nie miała zaniżonej samooceny, ale była świadoma że w tym momencie nie wygląda tak dobrze jak gdy Shaye widywała ją w szkole.

— Nie chciałam cię budzić albo twojego taty. Widziałam że świeci się światło w twoim oknie, więc...

— Uznałaś że wkradnięcie się przez okno to dobry pomysł? 

— Gdy powiedziałaś to nagłos, to już nie brzmi jak dobry pomysł. — uśmiechnęła się niezręcznie.

— Powiedzmy że wierzę, że nie miałaś złych zamiarów.

— Obiecuję że nie jestem stalkerką.

Dziewczyny po chwili roześmiały się. 

Brązowe tęczówki skrzyżowały się z zielonymi. Ich uśmiechy trochę opadły, ale atmosfera pozostała luźna.

MOJA ALFA | A.A. | ZakończonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz