»»────── .⋅ ⚜ ⋅. ──────««
Shaye nerwowo zaciskała dłonie na dużym plastikowym pudełku, które trzymała na kolanach. Wewnątrz przedmiotu były czekoladowe ciastka, które zrobiła jej mama. Upiekła dość dużą liczbę ponieważ Shaye stwierdziła że lepiej upiec więcej, niż aby miało zabraknąć. Zielonooka miała nadzieję że ciastka posmakują innym. Starała się zachować spokój i nie przejmować za bardzo, aby przyjaciele Allison ją polubili, a przynajmniej zaakceptowali. Tak byłoby łatwiej, bo nie chciała aby brunetka z jej powodu kłóciła się z swoimi przyjaciółmi. Niektórych z nich nie znała w ogóle, pozostałych znała bardziej lub mniej. Zielonooka zastanawiała się czy przyjaciele Allison w ogóle byli zadowoleni że dołączy do ich wieczoru filmowego. Może nie będą zachwyceni. Jednak gdyby jej tam nie chcieli, to Allison raczej w jakiś sposób powiedziałaby jej to. Shaye odblokowała telefon i weszła w wiadomości. Przejrzała czat, na którym pisała z Allison. Brunetka otwarcie napisała że nie może doczekać się ich wspólnego wieczoru. Wysłała nawet emotikon uśmiechniętej buźki z zarumienionymi policzkami. To musiało coś znaczyć. Musiało oznaczać, że zależy jej aby Shaye spędziła z nimi wspólny wieczór.
— Nie musisz się tak denerwować.
Shaye schowała telefon do kieszeni kurtki. Zerknęła w bok, na swojego tatę, Kian'a, który prowadził samochód. Mężczyzna zerknął na nią. Jego zielone oczy emanowały spokojem. Posłał córce pocieszny uśmiech, po czym wrócił do patrzenia na drogę. Miał czarne włosy, krótką brodę oraz jaśniejszą karnację niż Shaye, którą zielonooka odziedziczyła po swojej mamie. Shaye była idealną mieszanką swoich rodziców. Miała oczy, kolor włosów oraz wysoki wzrost po swoim tacie. Odcień skóry, kręcone włosy oraz rysy twarzy swojej mamy. Z charakterem było inaczej, bo była mniej opanowana i spokojna niż jej rodzice. Choć dziadkowie od strony taty, twierdzili że Kian w młodości również miał burzliwy i trudny charakter tak jak Shaye. Z czasem wydoroślał, ale całkowicie nie wyrósł z tego jaki był za młodu.
— Nie za dużo tych ciastek? — zapytał Kian, zerkając na sekundę na pudełko z słodkościami.
— Może, ale to nic. Z nerwów pewnie sama wszystkie zjem. — na zewnątrz wyglądała na bardziej spokojną i opanowaną. Wewnątrz była pełna niepewności. Ostatni raz czuła podobne zdenerwowanie gdy planowała wyjawić swoje uczucia dziewczynie, w której się podkochiwała. Tamto skończyło się kiepsko i pociągnęło za sobą masę negatywnych zdarzeń, ale mimo tego jak paskudnie się wtedy czuła, nie okazała swojego bólu innym. Tym razem również nie zamierzała. Jeśli jej nie polubią, to nie przejmie się tym. Zdanie i opinia innych nie była najważniejsza.
— Poradzisz sobie, zawsze sobie radzisz. Jesteś silna, nie tylko fizycznie. — Kian zerknął na córkę. Shaye w tym samym czasie spojrzała na niego. Oboje pomyśleli o tym samym.
To nie była twoja wina, to zdanie mignęło w jej umyśle jak cichy szept niesiony przez wiatr. Wiele razy słyszała to zdanie. Sama nawet je powtarzała. Z całych sił próbowała w to wierzyć, ale część niej nadal tkwiła w przeszłości.
CZYTASZ
MOJA ALFA | A.A. | Zakończona
FanficShaye razem z rodzicami przeprowadziła się do Beacon Hills. Chciała zacząć tutaj nowy rozdział. Nie spodziewała się jednak, że w tym mieście nie da się żyć spokojnie. Miłosne komplikacje, sportowa rywalizacja, zawiłe relacje, tajemnice, zabójstwa...