»»────── .⋅ ⚜ ⋅. ──────««
Tydzień później.
Shaye zamknęła drzwiczki od swojej szafki. Przewiesiła torbę przez ramię. Obok niej pojawiła się Allison. Na twarzy brunetki gościł delikatny uśmiech. Zielonooka spojrzała na nią. Mimowolnie kąciki jej ust powędrowały do góry. Miała w niej ogromne wsparcie, w Theo też, ale to Allison była jej kotwicą. Gdyby nie ona, Shaye całkowicie zalałyby wyrzuty sumienia i obwinianie się za wszystko. Dzięki brunetce dostrzegła, że na wiele rzeczy nie miała wpływu. Życie było trudne. Czasem niesprawiedliwe, ale nie warto było patrzeć na wszystko w ponurych barwach. Życie mogło być piękne, wystarczyło po to sięgnąć. Zawalczyć i nie poddawać się, gdy czasami nam nie wychodzi.
— Co ci chodzi po głowie? — zapytała Allison. Zauważyła błysk w tych cudnych zielonych oczach. Nie dostała odpowiedzi.
Shaye objęła ją, po czym wzięła na ręce jak pannę młodą. Allison pisnęła zaskoczona. Zielonooka zakręciła się wokół własnej osi.
— Shaye przestań! — zaśmiała się brunetka. Zielonooka po chwili przestała się kręcić. — Postaw mnie.
— Nie puszcze cię. Nigdy — oznajmiła z zadziornym uśmieszkiem Shaye. Trzymając Allison w ramionach, ruszyła ku wyjściu z szkoły.
Allison miała okazję przyjrzeć się jej twarzy. Patrzyła na nią z miłością. Shaye miewała trudny charakter. Zawsze starała się być silna i niezależna, a gdy coś złego się działo, obwiniała siebie że nic nie zrobiła albo że mogła być lepsza. Poczucie winy za wszelkie zło, bardzo mocno było ukorzenione w jej głowie, ale nawet tak silne korzenia można było wyrwać. Allison starała się tego dokonać. Stopniowo udawało się. Przekonała Shaye, że nie odpowiadała za to co zrobiła Eire, ani za to co zrobił jej alfa. Brunetka widziała jak zielonooka się starała. Chciała udowodnić że była świetną dziewczyną. Nie chciała obciążać jej swoimi problemami i chętna była do wysłuchiwania oraz rozwiązywania problemów Allison. Była chodzącą definicją określenia, mój ból jest lepszy niż twój.
Shaye postawiła Allison na ziemię obok samochodu brunetki.
— Widzimy się później? — zapytała z uśmiechem Argent. Zauważyła jak zielonooka zerka w bok, jakby nie chciała odpowiadać na pytanie. — Znajdą ich — oznajmiła pewnie, czym przykuła uwagę Shaye. — Tata znalazł trop. Jej samochód został zezłomowany na złomowisku poza Beacon Hills. Znajdą ich — powtórzyła, chcąc aby zielonooka uwierzyła w to.
— Masz racje — przytaknęła lekko głową Shaye. — Później się zobaczymy — złożyła krótkiego całusa na policzku dziewczyny, po czym odwróciła się i podeszła do swojego samochodu. Wsiadła do pojazdu, a następnie odpaliła silnik. Wyjechała z szkolnego parkingu i skierowała się do domu.
Chris razem z szeryfem Stilinski'm nieustannie szukali Eire, jej ojca oraz Nulla identi, istoty zwanej bez tożsamości. Odnalezienie istoty było szczególnie ważne. Shaye zidentyfikowała wygląd tej kreatury. W książce Chris'a, pisało jasno że to bardzo niebezpieczna bestia. Podobnie jak kanima, osoba ugryziona przez alfe, nie przemienia się w wilkołaka. Może mu się wydawać że został wilkołakiem. To charakter danej osoby odpowiada za staniem się Nullą identi. Związany z osobą, która może wpasować się w każde towarzystwo, dopasować do zachowania innych, ale przez to ciężko mu ustalić kim i jaki na prawdę jest. Gubi swoją tożsamość. Podobnie jak kanima, można kontrolować Nullą, ale istota nie jest łatwa do ujarzmienia i będzie próbować odnaleźć swoją tożsamość. Kierowany instynktem będzie podążać za przypomnieniem sobie kim był. W tym może pomóc przedmiot czy bliska osoba.
CZYTASZ
MOJA ALFA | A.A. | Zakończona
FanfictionShaye razem z rodzicami przeprowadziła się do Beacon Hills. Chciała zacząć tutaj nowy rozdział. Nie spodziewała się jednak, że w tym mieście nie da się żyć spokojnie. Miłosne komplikacje, sportowa rywalizacja, zawiłe relacje, tajemnice, zabójstwa...