»»────── .⋅ ⚜ ⋅. ──────««
Shaye zatrzymała samochód pod domem Argent'ów. Zamierzała wysiąść, ale wtedy zadzwonił jej telefon. Wyjęła go z kieszeni kurtki. Na ekranie widniało przychodzące połączenie od Allison. Zielonooka odebrała od razu.
— Hej. Coś się stało? — zapytała Shaye. Niedawno rozmawiały, więc telefon od niej zaniepokoił ją.
— Spokojnie Shaye. Nic się nie stało. Miałam dość siedzenia w szpitalu i wybrałam się na przejażdżkę. Chciałam żebyś do mnie dołączyła w punkcie widokowym. Nasze ulubione miejsce, nieprawdaż?
— Tak. Sporo się w tym miejscu wydarzyło — Shaye uśmiechnęła się, gdy przypomniała sobie o tym co robiły w punkcie widokowym. — Może najpierw porozmawiam z Chris'em i powiem mu jak wyglądała ta istota, a wtedy do ciebie dołączę? Jestem już pod twoim domem, więc...
— Shaye...
Sposób w jaki Allison szepnęła jej imię, delikatnie i przeciągle zanuciła. Sprawiło że Shaye nagle wszystko było mniej istotne i zapragnęła spełnić tylko jej prośbę.
— Już jadę.
— Dziękuję skarbie.
Połączenie zakończyło się. Shaye odpaliła samochód. Była niczym w transie. Nie zdawała sobie sprawy że została zmanipulowana.
Chris wyszedł przed dom, widząc samochód zielonookiej. Zdziwiło go że Shaye nie wysiadała. Machnął do niej dłonią. Widziała jego gest, ale nie zareagowała. Odjechała spod domu i gdzieś pojechała. Coś go tknęło. Shaye miała przyjechać aby pomóc zidentyfikować istotę, z którą walczyli. Dlatego dziwne było że nawet nie weszła porozmawiać.
Argent wsiadł do swojego jeepa. Odpalił silnik, po czym pojechał za Shaye. Trzymał się na dystans. W między czasie zadzwonił do córki. Przez dłuższy moment nie odbierała.
— Cześć tato. Jakimś cudem zostawiłam telefon na korytarzu pod salą — powiedziała lekko nerwowym tonem Allison. Była pewna że telefon trzymała w kurtce. Miała dziwne wrażenie że coś się stało, ale nie potrafiła wyjaśnić tego logicznie. Instynkt zaalarmował ją. — Znaleźliście już coś o potworze?
— Nie. Shaye nie przyjechała. Śledzę ją.
— Co? — zapytała zmieszana brunetka. Jej uwagę przykuł Scott, który razem z innymi szli w jej kierunku.
— Allison?
Po drugiej stronie Chris usłyszał jakiś szum, a później rozmowę. Słowa były za ciche aby mógł je zrozumieć.
— Scott i pozostali wrócili z Eichen. Roy Smith zniknął. Ktoś go zabrał z szpitala — wyjaśniła na szybko Allison. Nadal była w sali Lydii razem z Stiles'em. Scott po krótce opowiedział że istota odwróciła ich uwagę. Powstał chaos. Zajęli się walką, a wtedy ktoś wyprowadził Roy'a z budynku. Mężczyzna przez poważne załamanie psychiczne, przez które popadł w stan katatonii i nie funkcjonował jak normalna osoba. Ciągle tylko siedział i tępo patrzył się przed siebie. Ktoś wywiózł go na wózku inwalidzkim tuż pod ich nosem. — Co mówiłeś o Shaye?
CZYTASZ
MOJA ALFA | A.A. | Zakończona
FanficShaye razem z rodzicami przeprowadziła się do Beacon Hills. Chciała zacząć tutaj nowy rozdział. Nie spodziewała się jednak, że w tym mieście nie da się żyć spokojnie. Miłosne komplikacje, sportowa rywalizacja, zawiłe relacje, tajemnice, zabójstwa...