X Domek Pośród Krwi

308 24 14
                                    

Rozdział 10

Niedługo miał wzejść wschód, za oknem dymiło się smoliste czarne niebo, chodź i tak stopniowo pierzchło jaśniejąc rubinowo na wschodzie. Cieniutki horyzontalny pas widnokręgu lśnił tuż przy samej ziemi daleko, daleko przede mną. Szyba okienna co chwila pokrywała się białym nalotem od mojego oddechu. Zapatrzona w przestrzeń wdychałam przez uchyloną szparę świeże nasycone deszczem powietrze. Przelotnie zerknęłam na odbicie profilu Spencera w szkle, z poważną miną wpatrywał się w ekran monitora. W pewnym momencie nasze spojrzenia się spotkały więc speszona szybko odwróciłam wzrok i poszłam na wyznaczone mi miejsce. Siedzieliśmy właśnie na komendzie. O tym, że to nie legalne chyba nie chcę nawet sobie przypominać. Wiadomo czyj to był pomysł. Moje protesty były daremne. Usiadłam i zamyśliłam się. Przyuważyłam pilot, nacisnęłam włącznik. W rogu pomieszczenia włączył się telewizor. Akurat leciały jakieś wiadomości. Spikerka znów mówiła o psycholu, który włamał się do sklepu jakiegoś znanego projektanta i ubrał wszystkie manekiny w stroje z ludzkich skór. Podobno bezradna policja obstawiała, że to może być jakaś zemsta. 

Jak to możliwe, że ten dzień był tak długi. Tyle się dzisiaj wydarzyło to aż przerażające: pogrzeb, szpital a teraz jeszcze to miejsce. Miałam wrażenie, że jest rzecz, o której powinnam pamiętać, a niechybnie zapomniałam. Coraz mocniej odnosiłam wrażenie, że ze mną coś nie tak, albo z tym miastem jest coś nie tak. Niby nic się nie zmieniło, a jednak powoli przestawałam je poznawać zupełnie jakby wisiała nad nim jakaś klątwa. Dlatego tym bardziej miałam złe przeczucia, że ktoś może tu przyjść i nas nakryć, a wtedy nie tylko Spencer będzie miał kłopoty ale ja również. Gorzej ja w szczególności będę mieć kłopoty. 

-Że ja tego wcześniej nie zauważyłem!- podniosłam głowę na dźwięk jego słów.

-Słucham?- zapytałam półprzytomna. Wskazał na mnie ręką.

-Jak nazywa się terapeutka twojej matki?- o tej porze to było trudne pytanie, ledwie kojarzyłam jak sama mam na imię, a co dopiero musiałam szukać w mózgu czyjegoś nazwiska. Nagle przez przebłysk pamięci przed oczami pokazała mi się wizytówka, która leży na komodzie w przedpokoju. Zamknęłam oczy i wysiliłam umysł.

-Backer, Naomi Backer.

-Bingo!- Przyklasnął, zmarszczyłam brwi, czułam się niedoinformowana.

-Nie kojarzysz?- zapytał głupio.

-O tej godzinie nie potrafię nawet dodać dwa do dwóch.-Stwierdziłam ostro, ale zabrzmiało to jak miauczenie kociaka.

-Jeszcze godzinę wytrzymasz.-stwierdził nie przejęty. W odpowiedzi prychnęłam. Zapadła ciężka cisza, chciałam jak najszybciej wrócić do domu więc ja ją przerwałam. Z drugiej strony muszę przyznać, że trochę byłam ciekawa co wymyślił. Imponowało mi to jak łatwo potrafi dwie układanki łączyć w jedno.

-Co powinnam kojarzyć?-westchnęłam nieznacznie.

-To oczywiste połącz nazwisko terapeutki z nazwiskiem inspektora.

-No są identyczne.- przyznałam.

-No właśnie, poszperałem trochę i odkryłem, że pani Backer jest żoną inspektora.- zaniemówił jak by myślał, że go nie słucham, dałam mu znak aby kontynuował.- Uważam, przynajmniej tak mi przeczucie mówi, że Backer jest w to wszystko głęboko zamieszany. Już wcześniej wydawał mi się szemraną osobą, sam jego awans jest dość niespotykany. A fakt, że jego sprawy są tak szybko zamykane rodzi moje niepewności.-wyjechałam krzesłem za drewniane biurko i położyłam nogę, na nogę wygodnie się przy tym opierając. Moja podświadomość mówiła mi, że czeka mnie wykład. Spencer wyszedł na chwilę z pola mojego widzenia, by po chwili wrócić z białą tablicą obrotową. Wyjął mazak i naszkicował kropkę. Tak, moje przeczucie się sprawdziło. Głośno westchnęłam przygotowując się na ten monotonny wykład.

CiszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz