Rozdział 2
Leżę na łożu w jakimś starym pomieszczeniu, zresztą, nie ma tu nic po za tym posłaniem. Sam pokój wyglądał jakby od wieków nie był użytkowany, wszędzie pleśń i spadający tynk. Dlaczego tu jestem? To pytanie jako pierwsze przewinęło mi się przez myśl. Na zewnątrz słychać było jakieś jęki i zawodzenia, ale były one przytłumione tak, jakby zalała je fala wody. Nagle usłyszałam inny dźwięk - skrzypienie. Mój wzrok powędrował w tamtą stronę. Małe, wypaczone drzwi zaczęły się powoli uchylać. Jednak w przejściu nikt nie stał. Wstrzymuję oddech i zaciskam dłonie w pięści ponieważ zaczynają się niemiłosiernie trząść. Śmiech dziecka, nie mogłam się przesłyszeć, co oznacza, że nie jestem sama. Spojrzałam na swoje ubranie. Byłam w koszuli nocnej ale nie mojej , chyba wolę nie wiedzieć czyja była. Wstałam z łóżka i poszłam w stronę drzwi.
Drewniana, spróchniała podłoga, wydawała charakterystyczne odgłosy pod wpływem mojego ciężaru. Stanęłam w ramie drzwi i złapałam za framugę, była lepka. Co to było? W dotyku przypominało mi śluz, ale miało czerwony kolor. Jak najszybciej wytarłam dłoń o ubranie. Wyszłam na korytarz, był wąski i lekko zamglony. Skąd ta mgła. poczułam nagły atak klaustrofobii. Moja podświadomość krzyczała mi w głowie aby uciekać.
Z pokoju obok dobiegał płacz. Skierowałam się w tamtą stronę. Na identycznym łóżku do "mojego" siedzała mała dziewczynka, kiwała się raz do przodu, raz do tyłu. Wydawała się szczupła, wręcz wychudzona oraz tak jak ja ubrana w piżamę.
- Kim jesteś? - zignorowała mnie. - Dlaczego tu jesteśmy? - zeskoczyła z łóżka. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, było tu bardzo gorąco, zupełnie tak, jakby na dworze panował czterdziesto-stopniowy upał. Na moim czole pojawiły się perliste krople potu, które szybko przetarłam rękawem koszuli.
- Ty też jesteś chora- zdjęłam rękę z czoła na jej słowa.
- Słucham? - nie mogłam się przesłyszeć.
- Umrzesz tutaj tak jak inni - odwróciła się, a moje serce na moment stanęło. Na miejscu oczu widniały tylko puste oczodoły. Czym prędzej wybiegłam na korytarz. Jeśli sądziłam, że będę bezpieczna nic bardziej mylnego. Zjawa wyrosła przede mną spod ziemi.
- Stąd nie da się uciec - szepnęła, kiedy to mówiła z jej ust wyszły pająki, wędrując po porcelanowej twarzy i wchodząc w oczodoły. Na pięcie odwróciłam się i biegnąc w drugą stronę. Trafiam w ślepy zaułek. Zaczęłam spazmatycznie szlochać. To było chore. Bezsilna opierałam się o ścianę. Próbując złapać oddech po biegu.
W tym monecie w ścianie obok spadł kawałek tynku oraz pojawiło się małe pęknięcie przypominające pajęczynę. Nie minęła sekunda, jak zaczęło się rozrastać na całą ścianę z nieprzyjemnym zgrzytem piszcząc jak oszalałe w bębenkach usznych. W epicentrum, gdzie spadł tynk wyrosło wybrzuszenie, tak jakby ściana była z gumy. Po chwili wklęsło się tworząc menisk. Przyglądałam się temu oniemiała, nie potrafię przestać patrzeć.
Krach, ze ściany wybiła brudna, zakrwawiona ręka próbując mnie dosięgnąć. Zaraz obok pojawiła się druga, a do dokoła wyłaniały się nowe wybrzuszenia zwiastujące kolejne dłonie. Wrzasnęłam wykorzystując całe powietrze jakie jeszcze miałam w płucach. Rzuciłam się do ucieczki, ale daleko nie potrafiłam odejść. Przede mną stanęła upiorna dziewczynka. Uśmiechnęła się przerażająco i wyszeptała:
-Kochanie obudź się.
- Chwila, że co? - wrzasnęłam. Łzy spływały mi rzęsiście po policzkach. Poczułam, że popadam w obłęd. Ogarniała mnie nicość niewyspania, niczym całun ciemnej materii zatrzymując moje ciało. Nie potrafiłam wypłynąć. Czułam się taka zimna i nieczuła.
CZYTASZ
Cisza
Mystery / ThrillerCisza choć utożsamiana ze spokojem bywa przerażająca... Miasteczko Pinestone dotąd osada spokoju, wkrótce zostaje zbrukane przez fanatycznego morderce, który za swój cel obiera sobie młodą dziewczynę. Te wydarzenia powodują, że jej siostra wraca do...