Alice Davies. Moja mama. Kiedyś mogłam ją jeszcze tak nazwać, wtedy wszystko też było łatwiejsze. Obydwie byłyśmy szczęśliwe... Ona miała męża, a ja ojca.
Teraz nie mogłam sobie wyobrazić jej w roli matki. Po wszystkim co mi zrządziła... nie umiałabym. Nie widziałam w niej tamtej szczęśliwej i pełnej miłości kobiety. Z dnia na dzień zaczęła stawać się inną osobą.
Nie umiałam jej pomóc. Starałam się ją naprawić, myślałam że jak dam jej wsparcie i więcej miłości, mrok jej nie pochłonie.
***
Mojego liceum nie można było nazwać placówką, a prędzej budą. Stara farba odchodziła od ścianek a w niektórych oknach wciąż były kraty. Zawsze straszono pierwszaki że w piwnicy straszy. Całe to miejsce było popaprane.
Siedziałam już w ławce, oczekując na dzwonek. Mieliśmy mieć teraz biologię wymieszaną z maturzystami. Klasa była ogromna i bez trudu pomieściłaby czterdzieści osób.
Medycyna w naszym miasteczku była na najwyższym poziomie. Sporo osób zdecydowało się na ten kierunek. W naszej szkole biologia była traktowana bardzo poważnie.
Ja szłam w bardziej humanistycznym kierunku. Nie wyobrażałam sobie, siebie jako lekarza, fizyka, czy nauczyciela.
Dzwonek na lekcje rozbrzmiał, a ostatni uczniowie wchodzili do klasy. Jako ostatni z nauczycielem wszedł chłopak. Przeprosił za spóźnienie i zaczął szukać wolnego miejsca.
To był on. To on pod drzewem malował obraz i to jego widziałam parę razy na korytarzu. Zaczął zmierzać w moją stronę. Ale czemu? Nie lubiłam poznawać nowych ludzi, dobrze mi było z samotnością. Nie chciałam opuszczać swojej bańki.
Brunet stanął przed ławką, a ja dopiero wtedy zorientowałam się, że tylko koło mnie jest wolne miejsce.
- Mogę? - wyglądał na zagubionego. Czyżby był nowy?
- Tak. - odpowiedziałam cicho.
Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, dlatego milczałam. Za to ukradkiem na niego patrzyłam. Otworzył zeszyt i zaczął pisać notatki, oraz uważnie słuchać nauczyciela.
Parę kosmyków jego czekoladowych włosów, opadło mu na czoło. Były roztrzepane, tworząc artystyczny nieład. Miał wyraźnie zarysowaną szczękę i wystające jabłko Adama. Delikatnie wystającę kości policzkowe, były zarużowione. Prosty nos przyozdabiały piegi, które dodawały mu uroku. Jego rzęsy były długie, a brwi ciemne. Przy skroni miał niewielką bliznę. Zmarszczyłam brwi, ponieważ wydawała mi się znajoma.
To były drobiazgi, ale lubiłam wyłapywać te drobne szczegóły. Lubiłam być obserwatorem. Często przyglądałam się ludziom w autobusach, szkole, lub miejscach publicznych.
Zerknęłam na jego dłoń, która żwawo zapisywała kolejne słowa na kartce. Skórę miał zadbaną, a paznokcie obcięte. Na serdecznym palcu u lewej ręki miał pieprzyka, a kolejnego na nadgarstku. Te też znałam.
Przypominał mi kogoś...
Nauczyciel zadał zadanie, a w tym samym czasie chłopak odłożył długopis i odwrócił się w moją stronę. Przyłapana - pomyślałam.
Skrępowana, szybko przeniosłam wzrok za okno. Jednak nie zmieniło to sposobu w jaki, chłopak wypalał we mnie dziurę. Skanował mnie czekoladowymi oczami od góry do dołu. Poczułam jak się rumienię.
- I co fajnie, jak też tak na ciebie patrzę? - co?! Dobra mogłam pomyśleć zanim zaczełam się na niego gapić jak głupia. Myślałam, że robiłam to dyskretnie...
CZYTASZ
If you knew me
Dla nastolatkówSzesnastoletnia Flora Davis, po śmierci ojca, musi zakasać rękawy i poradzić sobie z trudną rzeczywistością. Sama utrzymuję dom, pracuję i zarabia na swoje życie, którego nie zapewnia jej matka. W pewnym momencie do jej rodzinnego miasteczka - Hatt...