Rozdział 23

1.1K 37 34
                                    

— Wchodzisz do środka?

Oderwałam się od gwieździstego nieba nad głową i zerknęłam na Luke'a przez ramię.

Od pół godziny, opierałam się o balustradę na balkonie i patrzyłam w otaczającą mnie ciemność. Było spokojnie, a ja tego spokoju potrzebowałam. Nie wiedziałam czy to była ucieczka od bruneta, czy mój własny wymysł. Ale musiałam się wydostać, chodź na chwilę...

Nie wiedziałam czemu, ale stresował mnie fakt, że miałam spać z Lukiem i dzielić z nim przestrzeń. Nigdy coś podobnego się nie wydarzyło, dlatego było to dla mnie niecodzienne. Ale jeśli dzięki temu ruszylibyśmy dalej... to musiałam się przełamać i przestać przed nim chować.

— Tak — z bólem serca puściłam zimny metal i ostatni raz spojrzałam na gwiazdy, zanim weszłam do środka.

Ciepło przyjemnie otuliło moje zmarznięte ramiona, które okrywał tylko materiał bluzy. Palce już nie były tak skostniałe, a stopy nie drętwiały. Miałam ochotę wskoczyć pod gorący prysznic, lub otulić się kołdrą i nigdy nie wychodzić.

W pomieszczeniu paliły się drobne lampki po obu stronach łóżka. Dzięki temu światło nie raziło tak w oczy i tworzył się przytulny klimat.

Stanęłam przed ogromnym łóżkiem i obejrzałam obie strony, by ocenić która była lepsza.

— Po której stronie chcesz spać? — zapytałam Luke'a, który rozpakowywał swoje ubrania do szafy.

— Nie wiem, nie jest to dla mnie istotne. Ty wybieraj pierwsza — odparł i powrócił do swojego zajęcia.

Namyślałam się jeszcze, dopóki do głowy nie wpadł mi cudowny pomysł...

Ugięłam nogi w kolanach, aby po chwili szybko je wyprostować, wyskoczyć w górę i rzucić się na materac.

— W takim razie wybieram obie! — krzyknęłam i rozłożyłam się na rozgwiazdę, by zająć większość miejsca. Chłopak obrócił się, a gdy na mnie spojrzał, szeroko się uśmiechnął. — Wybacz, ale chyba będziesz musiał spać na podłodze — dodałam złośliwie, co mu się nie spodobało, ponieważ ruszył w moją stronę i tak jak ja wskoczył na łóżko, przy tym prawie mnie miażdżąc.

— Skoro ty zajmujesz całą powierzchnię i nie ma dla mnie miejsca... To nie pozostawiasz mi innego wyboru.

Złapał za poduszkę i cisnął nią w moim kierunku. Nie pozostałam mu dłużna. Szybko chwyciłam inną, złapałam jej rogi i zaczęłam okładać nią bruneta.

— Ała! Kobieto. Skąd. Ty. Masz. Tyle. Siły? — mówił między kolejnymi uderzeniami, które mu zadawałam.

Po pewnym czasie tych sił mi zabrakło. Moje ciosy stały się słabsze, co Luke uznał za idealną okazję. Wytracił mi poduszkę z rąk i złapał moje nadgarstki, a sekundę później leżałam już pod nim.

Ciężko oddychałam, a oczy miałam zamknięte. Poczułam na twarzy ciepły oddech, a gdy lekko uchyliłam powieki, zdałam sobie sprawę jak blisko siebie byliśmy... i że chłopak mi się przyglądał. Nie było to zwykłe spojrzenie. Luke patrzył na mnie jakby poza mną nie istniał świat. Jakbym była jego prywatną gwiazdą, na którą tylko on może patrzeć godzinami. Patrzył, jakbym była jego prezentem gwiazdkowym.

— Otwórz oczy. — Powiedział, kiedy znów je zacisnęłam. Pokręciłam głową, na co westchnął. — Otwórz oczy, pszczółko — wyszeptał z chrypką w głosie i użył tego przezwiska, a mnie ścisnęło w podbrzuszu. Spełniłam jego prośbę i zamrugałam kilka razy, wyostrzając wzrok. Jego nos stykał się prawie z moim, a kilka ciemnych kosmyków opadło mu na czoło. — Wiesz, że nawet jak postawisz wielką granicę na tym łóżku, to ja i tak będę miał ją gdzieś? Nic mnie nie powstrzyma, by zbliżyć się do ciebie — odgarnął mój kosmyk włosów za ucho i oparł swoje czoło o moje. — Powinnaś o tym wiedzieć... że tak jak mówiłem... Nie mam nic do stracenia. Będę walczył o ciebie, póki cię nie zdobędę. A nawet jak mi się nie uda, to i tak dalej będę próbował... Bo jesteś dla mnie bardzo... bardzo ważna i przy tobie czuję, że naprawdę żyję. Dlatego... ty też powinnaś zawalczyć. Nie będę cię zmuszał... ale spróbuj. Dobrze?

If you knew meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz