Chowałam się pod kołdrą, przytulając swojego misia. Kolejny piorun głośno trzasnął, a deszcz uderzał z ogromną siłą w dach. Ścisnęłam mocniej pluszaka i zatkałam uszy. Puściłam muzykę, ale nawet ona nie pomogła.
Może było to dziecinne, ale wiele osób boi się burz.
Nie wiedząc co mogłam jeszcze zrobić, zaczęłam skubać z nerwów skórki, aż pewna myśl wpadła mi do głowy. Ale wydawała się taka głupia...
Walić to.
Złapałam za telefon i wybrałam numer do Luke'a. Nie liczyłam na to, że odbierze, bo jednak była druga w nocy. Mijał już czwarty sygnał, a gdy chciałam się rozłączyć i dać sobie spokój, w słuchawce usłyszałam jego zaspany głos.
- Halo? Flora?
- Halo! Luke, możesz gadać?
Był środek nocy, a ty pytasz się czy może gadać... No raczej nie, skoro śpi.
- Flor jest prawie trzecia, o co chodzi?
- Boję się burzy... proszę Luke... po prostu, nie rozłączaj się. - pod koniec głos mi się trochę załamał. Pociągnęłam nosem i czekałam aż odpowie. Po drugiej stronie usłyszałam jakieś szelesty.
- Mam przyjść?
- Co?! Nie! Pogięło cię? Widziałeś co dzieje się za oknem?
- Dobra, czekaj mam inny pomysł...
Połączenie zostało przerwane.
Czyli kolejna osoba zostawiła mnie na lodzie...
W moim pokoju było ciemno, tylko małe lampeczki choinkowe zawieszone na suficie, dawały minimalne oświetlenie. Wtuliłam się w kołdrę. Kolejny grzmot rozbłysnął na niebie.
Moja komórka zawibrowała. Spojrzałam na wyświetlacz... Dzwonił... Czyli jednak nie zostawił mnie. Pospiesznie odebrałam, siadając na łóżku.
- Włącz kamerkę. - polecił.
Zrobiłam to, a gdy tylko go ujrzałam, uśmiechnęłam się. Siedział na fotelu gamingowym z kocykiem. Obok stał kubek z parującym napojem. Jego włosy były rozczochrane, a wzrok zaspany.
- Nie zostawiłbym cię, wiesz o tym? - uniósł kąciki ust.
- Dziesięć lat temu zostawiłeś...
Palnęłam głupio. Chłopak zacisnął szczękę i wyraźnie się spiął. Zaczął intensywnie nad czymś myśleć...
- Żałuję tego. Wierz mi... nigdy nie chciałem... - przerwał, biorąc wdech. - To była decyzja rodziców, a ja nie mogłem nic z tym zrobić.
Pokiwałam głową w zrozumieniu.
- Pamiętasz mojego tatę ? - spytałam nagle.
- Tak, uwielbiał cię. Pamiętam jak raz zabrał nas na lody, była wtedy zima. Wróciliśmy do domu cali zziębnięci, a nasze mamy nawrzeszczały na niego, że jeszcze się rozchorujemy. - zaśmiał się pod nosem, a ja delikatnie się uśmiechnęłam na to wspomnienie. - Szkoda, że go z nami nie ma. Myśle, że byłby z ciebie bardzo dumny.
- Był najważniejszą osobą w moim życiu. - pociągnęłam nosem i przetarłam wilgotne oczy.
- A twoja mama? Pozbierała się? - spięłam się na samo wspomnienie o niej.
- Lubiłem ją. Zawsze jak do Ciebie przychodziłem, dawała mi ciastka. Pamiętasz jak na twoje szóste urodziny upiekła ci tort z wonder woman?
To było miłe wspomnienie, ale ja nawet nie pamiętałam Alice, kiedy była kochającą matką z dobrą pracą. Wszystkie dobre wspomnienia, zostały zakryte przez te złe.
- Nie chce o niej mówić...
- Dobrze nie musimy - uśmiechnął się słabo. W jego tęczówkach widziałam zmartwienie. Ciągle się martwił, może wyrobiła mu się jakaś trauma? - Ale idź już spać.
- A mogę mieć stuprocentową pewność, że jak się przebudzę, będziesz tu? - spojrzałam na jego łagodny wyraz twarzy.
- Będę.
Ustawiłam telefon na szafce, a sama zakopałam się pod pierzyną. Gdy byłam już na skraju snu, uchyliłam powieki i podziękowałam mu za to że jest. Zamknęłam oczy, a sen sam nadszedł.
***
Chłód zaatakował moje ciało. Próbowałam odnaleźć pościel, ale nigdzie jej nie było. Ktoś mi ją zabrał?
- Spadła na podłogę.
Podskoczyłam na czyjś głos. Zaczęłam rozglądać się w popłochu po pokoju, aż mój wzrok padł na ekran telefonu...
- Dzień dobry, śpiąca królewno!
Luke siedział owinięty kocem, a w ręku trzymał jakąś książkę. Oczy miał podkrążone, ale spokojne. Jego tęczówki były bardziej brązowe. Wyglądał na zmęczonego, ale wątpiłam by się do tego przyznał.
- Nie spałeś całą noc? - To była moja pierwsza myśl.
- Nie. Pilnowałem cię... Właśnie! Wiesz, że gadasz w nocy? - zaśmiałam się pod nosem i sięgnęłam po kołdrę.
- Tak Issy coś mi kiedyś wspominała...
- Kurcze wieki jej nie widziałem... - zamyślił się na chwilę, a gdy na jego usta wypłynął ten głupkowaty uśmiech... - Powiedz mi... Ona nadal się we mnie podkochuję?
Wytrzeszczyłam oczy, a szczęka mi opadła. Skąd on... Brunet roześmiał się widząc moje zakłopotanie, faktycznie bardzo zabawne...
- Skąd ty...
- Kiedy byliśmy dzieciakami, Issy zwołała tajne spotkanie, tyle, że mnie na niego nie zaprosiła... - faktycznie tak było, przypominało mi się. - Ty w którymś momencie wypaplałaś, że będziecie mówić o chłopcach którzy wam się podobają.
- Więc zakradłeś się pod naszą bazę i podsłuchałeś. - dokończyłam. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
- Naprawdę podobał ci się Conor? Przecież to był największy chuligan jakiego spotkałem. - zakpił, a ja poczułam jak się rumienię.
- No widzisz... lubię niegrzecznych chłopców. - uniosłam dwuznacznie brwi, by zaraz z chłopakiem wybuchnąć śmiechem.
- Czyli muszę stać się bad boyem? - zamurowało mnie.
- C-co?
- Co?
- Jesteś cała czerwona na twarzy.
- Wcale nie - schowałam policzki w dłoniach.
- Tak, jesteś! Rumienisz się!
- Luke przestań...
- Flora czy ty się zawstydziłaś? - pyta, a ja mam ochotę zrzucić sobie kowadło na głowę.
- Tak, bo zachowujesz się irracjonalnie!
- Owszem, a ci się to podoba.
Szczęka mi opadła, aż do samej ziemi. Jak on mógł powiedzieć coś takiego! Zaczęło mi się ciężej oddychać, a w pokoju temperatura wzrosła. Czy to była sprawka tego chłopaka z czekoladowymi lokami i brązowymi oczami?
- Gówno prawda! Zastanów się nad swoim zachowaniem niegrzeczny chłopczyku, a ja idę się ogarnąć.
- Ha! Widzisz jestem tym twoim łobuzem!
- Brawo geniuszu! Minęło ponad szesnaście lat, a ty dopiero teraz się zorientowałeś. - z tymi słowami zakończyłam rozmowę nie dając mu odpowiedzieć.
Nie miałam ochoty przegrać w tym pojedynku, czymkolwiek to było. Czemu tak dziwnie wpłynął na mnie. Nigdy się tak nie zawstydziłam. Przecież Luke to Luke. Jest moim przyjacielem, ale chyba przyjaciele tak też żartują... prawda?
Z szerokim uśmiechem, wstałam, po czym poszłam pod zimny prysznic, schłodzić rozgrzane ciało i zmyć ten szkarłat z policzków.
Jedyne czego nie potrafiłam się pozbyć, to trzepoczących skrzydełkami motyli w brzuchu.
***
Miłego czytania :)
CZYTASZ
If you knew me
Novela JuvenilSzesnastoletnia Flora Davis, po śmierci ojca, musi zakasać rękawy i poradzić sobie z trudną rzeczywistością. Sama utrzymuję dom, pracuję i zarabia na swoje życie, którego nie zapewnia jej matka. W pewnym momencie do jej rodzinnego miasteczka - Hatt...