3. Randka Załatwiona

69 2 0
                                    

Obserwowałam jak chłopak miesza coś w naszym eliksirze. Robił to z ogromną dokładnością. Ja między czasie kroiłam składniki. Czemu on jest tak blisko a jednocześnie tak daleko? Co się ze mną dzieję? Ręce mi się trzęsły i nie mogłam się skupić. Cały czas wypadał mi nożyk z ręki. Diggory musiał to zauważyć, ponieważ zabrał mi nóż z ręki.

-Zamieńmy się. Ty to pomieszaj- odparł zaczynając kroić. Zrobiłam jak kazał i zaczęłam mieszać. Kątem oka zobaczyłam jak Summie się na mnie patrzy. Pokiwał zrezygnowany głową.

Dlaczego on taki jest? Mi nie jest łatwo. Przecież nie może mi się od tak przestać podobać. Tak nie darady i tyle. Bez dyskusji. Wiem, że była umowa, ale co ja poradzę. Takie życie. Gdy widzę Cedrica mam ogromne motylki w brzuchu. Zaczynam się stresować i gadać od rzeczy. Trochę głupie. Starałam skupić się na mieszaniu andidotum. Cedric wrzucił swoje składniki i teraz mnie obserwował. Trochę mnie to zestresowało. Zauważyłam, że ręce mi się trzęsą. O boże. Ale się zbłaźniłam.

-Czym się tak stresujesz? Snape nie jest aż tak straszny- zaśmiał się brunet a ja prawie zemdlałam.

-Nic mi nie jest- mruknęłam cicho, powoli żałując swoich czynów.

-Jak tak uważasz- zachichotał a ja myślałam, że coś mnie zaraz weźmie. Za kogo on się uważa?!

Tak mam dwubiegunowość.

Skończyłam już eliksir i oddaliłam się od chłopaka na tyle ile to możliwe.

-Oj Val- szepnął mi do ucha Hans.

-Weź mi nawet nic nie mów.

-Koniec czasu. Zobaczę co zrobiliście- rzekł swoim ponurym głosem Severus Snape. Zaczął podchodzić do poszczególnych stolików. Po chwili podszedł do naszego, ale najpierw zainteresował się kociołkiem Patricka i Summersa- ale wy wiecie, że antidotum powinno mieć metaliczny kolor? Wasz jest czerwony- powiedział a ja miałam ochotę się zaśmiać. Chłopaki po patrzyli do swojego kociołka i Summie kłopotliwe podrapał się po głowie- otruje was i dam wam potem te antidotum. Ciekawe czy przeżyjecie- uśmiechnął się chytrze a mną wstrząsnął dreszcz.

-Jezu, ale on spięty- szepnął Patrick do Cedrica.

-Słyszałem to Andreas. Minus 5 punktów dla Hufflepuffu- odparł a pół klasy zabuczało- zobaczmy co tutaj jest- spojrzał do naszego kociołka i zmarszczył brwi- nie jest zły- powiedział tylko a ja wiedziałam już, że był idealny. Uśmiechnęłam się do siebie.

-Brawo Davies. To twoja zasługa- wyszczerzył się i posprzątał swoje rzeczy. Chwilę potem poszedł do swojego stolika z Andreasem.

Przeżyłam to.

-Znajdę ci chłopaka- powiedział Summie a ja miałam ochotę go uderzyć.

-Jak se chcesz- mruknęłam tylko i wyszłam z klasy, gdy Snape ogłosił koniec lekcji.

Hans dogonił mnie chwilę później. Cały czas gadał mi kandydatów na mojego chłopaka. Co jakiś czas wywracałam oczami. Nie chciałam nikogo innego. Chciałam Cedrica.

Nie zmienię się taka prawda.

-A może Goerge Weasley?- gdy to usłyszałam prawie parsknęłam śmiechem gdy szliśmy na transmutacje z Gryfonami- no co? Jest śmieszny, w naszym wieku i wysoki, tak jak lubisz. A jak nie to masz sobowtóra Freda.

-Lubię bliźniaków, ale są zbyt dziecinni szczerze mówiąc.

-Nie spróbujesz nawet?

-Summie...

-No proszę!- zrobił maślane oczka.

-Niech ci będzie. Umówię się z Goergem. Jest nawet przystojny- powiedziałam po chwili namysłu.

-To super, bo teraz mamy z nimi lekcje! Gadałaś z nim kiedyś w ogóle?

-Parę razy. Tłumaczyłam mu transmutacje w tamtym roku.

-Fantastycznie!

-Ale mam warunek- gdy to powiedziałam chłopakowi spełzł uśmiech z twarzy- zagadam do Weasleya jak ty umówisz się z Hendersonem- Hansowi nie było już tak wesoło.

-Ale Joe jest w 100% hetero!

-Skąd wiesz?

-B-bo wiem!

-Spróbuj. Najwyżej cię wyśmieję- zaśmiałam się.

-Valentina.

-No co?- zachichotałam.

-Wiesz jak bardzo zależy mi na twoim szczęściu, więc zrobię to- powiedział wreszcie.

-Tak!- ucieszyłam się.

Nagle dołączyły do nas Astra i Carol.

-Co tak szybko wybiegliście?- zapytała zadyszana blondynka.

-Załatwiamy sobie randki!- odparł uśmiechnięty Summers.

-Co takiego? Z kim?- zmieszała się Hyphe.

-Mam układ z Val i ja muszę się umówić z Joe Hendersonem a ona z Goergem Weasleyem.

-Co?!- powiedziały jednocześnie dziewczyny.

-Tak wyszło- podrapałam się po karku.

-O patrz tam stoi- rzekł blondwłosy wskazując na Goerga stojącego pod klasą transmutacji razem ze swoim bratem- dajesz dziewczyno- przewróciłam oczami na te słowa i poszłam w stronę rudzielców. Wzięłam głęboki wdech i stanęłam przez braćmi.

-Em hejka George i... Fred- co ja robię ze swoim życiem.

-O hej Val. Co tam?- zagadał Goerge.

-Wszystko dobrze, ale mam do ciebie sprawę. Moglibyśmy pogadać na osobności?- zapytałam patrząc wymownie na Freda.

-To ja stanę tam- odparł głupio Fred i zrobił kilka kroków w tył.

-Zmieniłaś fryzure- zauważył Goerge.

-Tak jakoś wyszło- zaśmiałam się nerwowo.

-To o co chodzi?- zapytał.

-Bo jest taka sprawa. W ten weekend jest pierwsze wyjście do Hogsmeade. Chciałbyś się wybrać tam ze mną?- powiedziałam na jednym tchu. Kątem oka zobaczyłam, że przyszedł Cedric ze swoimi przyjaciółmi. Super. Weasley podniósł brwi.

-Czemu nie- uśmiechnął się nieśmiało.

-To jesteśmy umówieni. Potem podam więcej szczegółów- odparłam i szybko weszłam do sali gdy rozpoczęła się lekcja.

Usiadłam w ławce razem z Astrą i położyłam głowę na ławce. Za mną usiadł Summie i Carol.

-I jak poszło?- szepnął chłopak za moimi plecami.

-Chyba dobrze, bo się zgodził.

-O mój boże!- ucieszył się blodwłosy.

-Panie Hans, lekcja się już zaczęła- oznajmiła profesor McGonagall.

Cały czas czułam na sobie wzrok Goerga. Czułam się trochę źle z tym. Niby zgodziłam się na to, żeby umówić się z chłopakiem, ale nadal nie zapomniałam o pewnym brunecie. Dobra koniec nim. Może z Weasleyem naprawdę mu wyjdzie? Odwróciłam się i spotkałam wzrok rudowłosego. Uśmiechnęłam się do niego a on oddał mi uśmiech. Wróciłam wzrokiem do biurka nauczycielki, gdy zaczęła coś tłumaczyć. Lekcja się skończyła a ja miałam już dość. Jak co roku. Jest mi po prostu ciężko. W głowie jest tyle sprzecznych ze sobą myśli. Dobrze, że miałam przyjaciół, bo inaczej nie dałabym rady. Cieszę się, że mnie wspierają. Popatrzyłam na śmiejących się z czegoś Carol, Astry i Summiego. Uśmiechnęłam się do siebie. Kocham ich nad życie.

-O czym myślisz?- zapytała Hyphe.

-O niczym ważnym- ważnym i to bardzo.

-Wszystko dobrze?

-Oczywiście. Nie martw się.

Myślenie było bardzo błędne. Tak jak moje niektóre czyny. Może moja głupota mnie kiedyś uratuję. Bardzo zabawne. Jeszcze tylko trzy lekcje. Przeżyję je i ukryję się w moim łóżku. Czy to dziwne, że czuję się bardzo źle, ale nic mnie nie boli?

Nic nas nie rozdzieli II Cedric DiggoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz