11. Wieża Astronomiczna

12 1 0
                                    

Było już bardzo późno. Astra i Carol już spały. Wcześniej ze swoimi przyjaciółmi, krótko i skromnie uczciliśmy sukces Diggoriego. Wypiliśmy do kremowym piwie i gadaliśmy z chłopakiem o informacjach jakie dostał. Był wkurzony, że Potter będzie w Turnieju. Niby to jeszcze dzieciak, ale jednak dodatkowy rywal. O odpowiedniej porze się pożegnaliśmy i rozdzieliliśmy po pokojach. Ja jednak nie umiałam zasnąć. Wpatrywałam się w zegarek, który wskazywał, że za dwadzieścia minut północ. Rozum od razu mi mówił, że to głupi pomysł, ale jednak coś mi podpowiadało że powinnam sprawdzić o co chodzi. Valentina, przecież twój ojciec nie żyje. Zakryłam swoją twarz rękoma i spróbowałam zasnąć. Kogo ja próbuje oszukać. Przecież nadal jestem w swojej szacie. Dobra, sprawdzić nie zaszkodzi. Pewnie to głupi żart i będzie śmiesznie.

Wstałam z łóżka i ponownie sprawdziłam godzinę. Mniej niż piętnaście minut. Ubrałam buty i wzięłam różdżkę. Po cichu wyszłam z dormitorium i przeszłam przez pokój wspólny. Na szczęście nikogo tam nie było. Jak najszybciej spróbowałam dojść do wieży astronomicznej. Musiałam być jednak cicho, bo Filch lub jego kotka mogą mnie złapać. W krótkim czasie dotarłam na wieżę. Byłam na ostatnich schodkach i zaczęłam strasznie się stresować. Co tam będzie? Na trzęsących nogach dotarłam do celu. Rozejrzałam się chaotycznie i prawie zeszłam na zawał gdy przy jednej z barierek zobaczyłam Karkarowa. Sparaliżowało mnie i nie wiedziałam co mam zrobić. Nagle zaczął się do mnie odwracać. Gdy mnie dostrzegł to szeroko się uśmiechnął. Aż wstrząsnął mną dreszcz.

-Taka podobna. Gdy cię dostrzegłem w tłumie uczniów to od razu cię rozpoznałem, chociaż nigdy wcześniej cię nie widziałem- odparł dziko a mi mocniej zabiło serce. Co on wygaduje.

-C-co?- nie sądziłam, że tak mi głos drży.

-Valentina Davies, córka Philipa Davies- skąd on zna moje i mojego ojca imię.

-Skąd ty..?- zrobiłam niepewny krok w przód.

-Dużo wiem o twoim ojcu- on też się do mnie przybliżył- dużo o tobie mówi.

-Przecież on nie żyje- zdrętwiało mi całe ciało.

-A no tak, nie żyje- zaśmiał się obrzydliwym śmiechem.

-O co panu chodzi? I co to za list?- wyciągnęłam z kieszeni ten przeklęty papierek.

-Ostrzegam cię tylko przed nadciągającymi wydarzeniami- odparł swoim akcentem, ale nagle usłyszałam skrzypienie schodów. Momentalnie odwróciłam się.

-Co tu się stało?- zapytał Snape i stanął obok mnie, patrząc to na mnie to na Karkarowa- panno Davies, Igor Karkarow?- uniósł brew.

-Ja muszę już iść- mruknęłam i chciałam zacząć schodzić po schodach, ale powstrzymywała mnie ręka Snape'a.

-Chciałbym najpierw usłyszeć wyjaśnienia czemu panna Davies jest tutaj w nocy i to w dodatku z dyrektorem Dumstrangu- odparł swoim tajemniczym głosem.

-Nie mogłam zasnąć, więc tutaj przyszłam. Dyrektor Karkarow już tu był- mówiłam ze spuszczoną głową, ponieważ tamten nie miał najwidoczniej nic do powiedzenia.

-Wiesz, że uczeń nie może krzątać się po zamku po ciszy nocnej?- uniósł brew jeszcze wyżej.

-Wiem, przepraszam.

-Minus trzydzieści punktów dla Hufflepuffu- trzydzieści?! Czy jego nie pogięło przypadkiem?- teraz marsz do dormitorium, bo odejdę więcej punktów.

-Tak panie profesorze Snape- kiwnęłam głową i natychmiast zbiegłam po schodach, nie zaszczycając tych dwóch typów ani jednym spojrzeniem.

Z bijącym sercem udałam się do piwnic, nie zbaczając na to, że ktoś inny nauczyciel lub Filch może mnie złapać. Kiedy już byłam w pokoju wspólnym, głośnym westchnieniem stwierdziłam, że nie jestem tu sama. Niewinnie uśmiechnęłam się do prefekta Hufflepuffu, Cedrika Diggoriego.

-Gdzie ty się do cholery włóczysz?!- burknął wstając z fotela, bo na nim wcześniej siedział.

-Eee, byłam się przejść- założyłam kosmyk włosów za ucho i spojrzałam na niego spod rzęs.

-Wiesz, że jako prefekt mogę odjąć ci punkty? A nawet powinienem- westchnął łapiąc się za biodro.

-Już Snape to zrobił- przewróciłam oczami.

-I co z tego? Jeśli chcę to mogę odjąć- uśmiechnął się cwaniacko.

-Tak? No to to zrób- uniosłam głowę i podeszłam do chłopaka. Staliśmy od siebie parę centymetrów.

-Mógłbym, ale...

-Ale?- zachichotałam.

-Ale mogę zrobić to- natychmiast się przybliżył i zetknął swoje usta do moich.

Zamurowało mnie. Nie byłam wstanie niczego zrobić. Jednak zrobiłam w końcu to. Poruszyłam delikatnie ustami. I nagle byliśmy jednym. Całowaliśmy się z uczuciem i pasją. Byliśmy jednością. Czarem i magią. Bo to jest najbardziej piękne. Położył swoję ręce na moją talię a ja wplątałam swoje palce w jego delikatne, brązowe włosy. Nagle zaczął popychać mnie do tyłu. Poczułam, że plecami dotykam ścianę. Usta przeniósł z moich ust na moją szyję. Kąsał ją i ssał. Mimowolnie jeknęłam z przyjemności. Chłopak niespodziewanie zaczął rozpinać moją szatę. To mnie zaalarmowało.

-C-co ty robisz?- zapytałam trzęsącym głosem.

-Jak to co? Wiem, że tego chcesz- wymruczał w moją szyję.

-Cedrik, to nie jest dobry pomysł.

-Przestań pierdolić- znowu złapał ręką moją szatę, ale odepchnęłam go.

Oczywiście, że tego chciałam, ale nie w taki sposób i w takich okolicznościach...

-Co ty odpierdalasz?!- podniósł głos i walnął pięścią w ścianę, tuż obok mojej głowy.

-Opanuj się i ścisz ton.

-Latasz za mną przez tyle lat a teraz gdy też tego chcę to ty mnie odrzucasz?- syknął wściekły.

-To nie prawda. Ty tego nie chcesz. Nie ze mną- mamrotałam, czując łzy pod powiekami.

-Jak nie z tobą? A co teraz chciałem zrobić?

-Odkąd nie łączy cię nic z Aylą, szukasz dziewczyn na jedną noc. Nie chcę być jedną z nich- kręciłam głową. Wiedziałam, że już się nie opanuję, więc łzy leciały mi po policzkach.

-To nie prawda!- huknął tak głośno, że teraz napewno ktoś nas usłyszał.

-Nie, Cedrik. Wróć do mnie i pogadamy, gdy faktycznie będziesz chciał mnie a nie ,,kogoś"- syknęłam wściekła. Popchnęłam chłopaka jeszcze bardziej i pobiegłam do dormitorium.

Serce mi było niemiłosiernie a ręce trzęsły. Na giętkich nogach dotarłam do łóżka i nie ściągając szaty, schowałam się pod kołdrą. Cicho pochlipywałam nie widząc co mam ze sobą zrobić. Gdy mnie pocałował... tak bardzo go chciałam. Ale zdałam sobie sprawę, że mu się nie podobam ani nigdy nie spodobam. Bo to Cedrik Diggory. Spotkał mnie, więc chciał to wykorzystać. Wiedział, że mi się podoba, więc sądził że go nie odepchnę. Ale ja muszę być silna. Uczucie nie może wygrać ze zdrowym rozsądkiem.

Tej nocy nie spałam. Moje emocje mi na to nie pozwoliły. Wiem, może za bardzo to przeżywam. Ale dla mnie to coś nowego. Coś co najwidoczniej mocno mną wstrząsnęło. I jeszcze do tego słowa Karkarowa. Przez Cedrika nie mogłam o tym pomyśleć. On znał mojego ojca. To jest aż dziwne. Narządy mi się ściskały a w gardle zrobiło się sucho. Nie wiem jak, ale muszę się więcej dowiedzieć o moim ojcu. A Igor Karkarow mi w tym pomoże.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 01 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nic nas nie rozdzieli II Cedric DiggoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz