Weszłam do Pokoju Wspólnego pełnego Puchonów. Robiło się późno, dlatego coraz więcej osób wracało z Hogsmade. Wróciłam z tamtąd z Cedrickiem i jego przyjaciółmi. Można powiedzieć, że to już moi znajomi. Byliśmy też razem na kolacji w Wielkiej Sali. Nigdzie nie mogłam znaleźć Summiego, Astry i Carol, ale kiedy weszłam w głąb salonu, od razu ich zobaczyłam. Śmiali się w najlepsze i nawet nie zauważyli, że weszłam. Nie siedzieli sami. Obok nich siedzieli Joe i Nick. Czemu oni tu są. Przecież są z Ravenclawu i Gryffindoru. Henderson obejmuje Summiego a Alasowi Carol siedzi na kolanach. Podeszłam tak blisko, żeby wreszcie mnie zauważyli. Ich miny były sceptyczne.
-Umm.. hejka, myślałam że się potem spotkamy- rzekłam niepewnie. Cały czas czułam wzrok Cedrica i jego przyjaciół na moich plecach.
-Byłaś zbyt zajęta swoimi nowymi znajomymi. My się bawiliśmy bardzo dobrze- powiedziała chamskim głosem Carol.
-Po nieudanej randce z Weasleyem nie mogłam was znaleźć. Zaczepił mnie Cedric, więc do niego dołączyłam. Nie wiem o co wam chodzi- bardzo posmutniałam. Czemu oni mają do mnie jakieś pretensje?
-Poszliśmy do Trzech Mioteł a tam zastaliśmy ciebie i twoich nowych kumpli. Nie pamiętasz co o tym mówiliśmy? Nie ma tu już miejsca dla ciebie- kiedy Summie to powiedział moje serce złamało się. Gdzie ta puchońska krew?
-Nie możecie tego zrobić- mój głos się załamał- przecież mogę mieć innych znajomych- na to mi już nie odpowiedzieli. Jakie to egoistyczne!- mam was dość. Tylko wy się liczycie. A ja nie? Idę do osób dla których coś znacze- odwróciłam się do Cedrica i bez słowa przytuliłam się do niego- nie chcę tu być.
Chłopak od razu zrozumiał przekaz i chwycił mnie za rękę. Poprowadził mnie w stronę dormitoriów. Za nami poszli Rick, Miles, Patrick i Ayla. Zobaczyłam korytarze na, których jeszcze nie byłam. Stanęliśmy przy dziwnym wejściu. Cedric wystukał melodię trochę inną niż przy wejściu do Pokoju Wspólnym. Pomieszczenie się otworzyło a ja zobaczyłam dość duży salon. Z jednej i drugiej strony były drzwi, prawdopodobnie do sypialni.
-O to dormitoria prefektów. Tu jest mój pokój- wskazał na drzwi po lewej.
-O tutaj jest mój- podeszła do drzwi po prawej. Zapomniałam, że ona też jest prefektem.
-Chciałabym mieć swoje dormitorium- zaśmiałam się.
-Każdy by chciał. Rick, Miles i Patrick często tu przesiadują. Ty możesz tu dzisiaj nocować jak chcesz. Pewnie nie masz ochoty wracać do swojego dormitorium- odparł z lekkim uśmiechem Cedrik.
-Naprawdę mogę?- zapytałam z niedowierzaniem. Oni robią tak dużo dla mnie.
-Oczywiście, że tak. Możesz spać ze mną- powiedziała Ayla.
-Dziekuję wam- uśmiechnęłam się.
-Nie ma za co. Jebać fałszywizm- odparł Miles.
-Wiesz co to znaczy w ogóle?- zaśmiał się Patrick.
-Ee chyba- wzruszył ramionami.
Resztę wieczora spędziliśmy w tym salonie, rozmawiając o wszystkim. Cedric załatwił nam piwo kremowe, więc było jeszcze lepiej. Czułam się trochę źle z faktem, że jestem pokłócona z moją paczką. Naprawdę nie wiem co się stało. Nagle zachciało mi się płakać. Pojedyńcza łza zleciała po moim policzku. Szybko ją wytarłam, żeby nikt nie zauważył. Jednak Cedric zmarszczył brwi, ale na szczęście się nie odezwał. Czas nam bardzo szybko mijał. Nawet się nie obróciliśmy a już było po ciszy nocnej.
-O kurde zaraz spóźnimy się na patrol- pisnęła Banch.
-My się zmywamy, wrócimy za jakąś godzinę lub dwie- odparł Diggory i razem z rudowłosą wyszli z pokoju.
-Też musimy iść. Nie za bardzo nam wolno chodzić po innych dormitoriach w nocy- powiedział Rick.
-Rozumiem. Pójdę się umyć i położę się spać. Dziękuję jeszcze raz- chłopaki objęli mnie na pożegnanie i wyszli. Znowu sama. Trochę dziwnie.
Skoczyłam szybko pod prysznic i starałam się, żeby nikt mnie nie zauważył. Kiedy udało mi się przejść nie zauważalnie to wróciłam do dormitorium dla prefektów. Na szczęście zapamiętałam melodie na beczkach. Ayla powiedziała, że mogę spać z nią, więc poszłam do jej pokoju. Sypialnia była dość duża jak dla jednej osoby. Na środku przy ścianie znajdowało się dwuosobowe łóżko z baldachimem. Po drugiej stronie było solidne biurko z krzesłem. Była jeszcze szafa i półki z książkami. Na środku stał mały stoliczek z dwoma fotelami. Całe pomieszczenie było utrzymane z kolorach żółto- czarnych. Dużo roślin dawało dodatkowego efektu. W pokoju był porządek jednak było widać, że mieszka tu dziewczyna. Kosmetyki i akcesoria do włosów zajmowały połowie biurka. Parę ciuchów leżało na łóżku a nad nim wisiał plakat jakiegoś zespołu muzycznego, którego niezbyt kojarzę. Może to mugole? Na stoliku stała wypełniona do połowy butelka ognistej whisky i magazyny mody. Jest tutaj naprawdę przytulna atmosfera. Podeszłam do łóżka, ubrana już w piżamę i położyłam się po jednej stronie. Nie minęło nawet pięć minut a już spałam jak dziecko.
*
Usłyszałam śmiech i głośne kroki. Pewnie to Cedric i Ayla wrócili z patrolu. Ale czemu tak późno? Próbowałam zasnąć, ale głosy były coraz głośniejsze. Podeszłam do drzwi, żeby przypomnieć o swojej obecności, ale usłyszałam coś.
-Nie możemy teraz- wydyszała Ayla- Val jest w pokoju obok. Będzie wszystko słyszeć.
-To chodźmy do mnie- odparł Diggory a ja już wiedziałam o co chodzi. Zamknęłam oczy i próbowałam się uspokoić. Przecież wiedziałam, że coś ich łączy, więc czemu jestem teraz zazdrosna? Nagle usłyszałam ciche jęki i głos otwierania i zamykania drzwi. Natychmiast wskoczyłam na łóżko.
Nie chcę tu być. Nigdzie nie chcę. Nie ma tu miejsca dla mnie. Zatkałam dłońmi uszy i starałam się nie płakać. Skuliłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Co ze mną jest nie tak? Czemu nie mogę mieć normalnego życia. Nagle nie wytrzymałam i byłam już cała zapłakana. Spróbowałam zasnąć, ale mi nie wychodziło. Nie mogłam nawet stąd wyjść.
Uspokój się.
Ręce mi się coraz bardziej trzęsły a w głowie kręciło. Nie mogłam w ogóle oddychać. Z miękkimi nogami podeszłam do biurka. Jednak nie zdążyłam nawet usiąść i upadłam na ziemię. Poczułam ostry ból glowy i zobaczyłam czarny obraz przed oczami.
*
-Valentina! Obudź się!- krzyczał jakiś głos.
-Co jej się stało?- zapytał drugi.
-Nie wiem. Tak ją zastałam dzisiaj rano. Mogłam odpuścić wczoraj i spać z nią. Tyle przeżyła.
Spróbowałam otworzyć oczy. Pierwsze co zobaczyłam to dwie sylwetki pochylające się nade mną. Po czasie rozpoznałam Ayle i Cedrica.
-Val! Obudziłaś się. Całe szczęście. Chodź pomogę ci usiąść- odparła dziewczyna. Lekko się podniosłam by oprzeć się o łóżko.
-Zemdlałaś. Jak to się stało?- zapytał z niepokojem chłopak.
-Dostałam ataku paniki. Często je dostaję. Ale nigdy nie mdle. Wczoraj nie mogłam uspokoić oddechu i przez brak powietrza po prostu padłam- mówiłam to lekko spięta, ponieważ o moich atakach wie tylko moja mama i Summie, którzy byli tego świadkami.
-O boże Valie kochanie- lekko objęła mnie rudowłosa- nie wiedzieliśmy. Dlaczego to się stało?- musiałam skłamać. Nie mogą się dowiedzieć.
-Sama nie wiem. Dużo myślałam o moich przyjaciołach i tak jakoś wyszło- pierwsze kłamstwo.
-A teraz już wszystko w porządku?- zmartwił się Diggory.
-Tak tak- drugie kłamstwo.
Wraz z malutkimi kłamstewkami, zaczęłam przygodę z grzechem. Przyjdzie czas kiedy będę prosiła o pokutę. Nic już nie będzie takie samo.
CZYTASZ
Nic nas nie rozdzieli II Cedric Diggory
FanficMyślała, że nie miała szans. To był tylko chłopak z jej roku i tego samego domu. Był popularny i nie potrzebował takiej dziewczyny jak ona. Ale jednak. Los ich ze sobą połączył. Nie umieli bez siebie żyć. Jedna decyzja mogła zmienić wszystko. Postac...