Rozdział 6

9 1 0
                                    

Obudziłam się chwilę później. Rozejrzałam się i zauważyłam Deszczową Trawę. Podniosłam się mozolnie i poszłam do niej.
- Deszczowa Trawo...? - zapytałam niepewnie. - O co im chodziło? Czego chcieli się dowiedzieć?
- Pytali o przyczynę twojego złego samopoczucia, więc im powiedziałam...- miauknęła jakby nic się nie stało.
- Dlaczego im powiedziałaś?! A jeśli się pomyliłaś?! Ja nie chciałam złamać serca żadnemu z nich! Nawet nie wiem czy to prawda! - miauczałam. Byłam wściekła. - Ja naprawdę nie wiem o co ci chodzi to nie może być prawda! - moja agresja zamieniła się w płacz. Płakałam jak mały kociak.
- Nie martw się - uspokoiła mnie. - Powiedziałam im że jesteś przemęczona tą ich wieczną rywalizacją - odparła. - Nie pozwoliłaś mi dokończyć - spojrzała na mnie uśmiechając się lekko. Zrobiłam się czerwona. - Chcieli się zapytać jak się czujesz i którego wybierasz, bo to przecież twoja decyzja, którego kochasz. - dodała.
- Przepraszam... - miauknęłam. - Bałam się że im powiedziałaś...
- Już spokojnie - otuliła mnie ogonem. - Nie możesz się tak denerwować - przypomniała. Kiwnęłam głową.
- Mogę iść na następny patrol? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Oczywiście, o ile będziesz się dobrze czuła - odparła Deszczowa Trawa.
- Dziękuję! - przytuliłam lekko zdziwioną na ten gest kotkę i wybiegłam z legowiska medyczki.

Leżałam w słońcu czekając aż wrócą. Może nie było najcieplej, lecz mi bardzo się podobało. Niedługo musiałam czekać. Właśnie wrócili. Odrzucili zwierzynę na stos i popędzili do legowiska medyczki, wywracając wychodząca Deszczową Trawę. Medyczna wstała oburzona i coś do nich miauknęła, a później wskazała mnie ogonem. Oba kocury potruchtały w moim kierunku.
- Jak się czujesz Agrestowe Serce? - zapytał Świetlisty Mrok. - Nie chcieliśmy cię męczyć naszą rywalizacją... - miauknął zmieszany.
- Nic nie szkodzi - miauknęłam i liznęłam wtuloną we mnie głowę Fistaszkowej Burzy. Świetlisty Mrok westchnął cicho i już miał się oddalić kiedy przywolałam go ogonem. - Usiądziesz? - zapytałam jak gdyby nigdy nic.
- Nie chce wam przeszkadzać... - odparł. - Rozumiem, że wybrałaś jego, nie mam Ci tego za złe...
- Jeszcze nikogo nie wybrałam - odparłam. - Nie potrafię... Obaj jesteście wspaniałymi wojownikami... I obu chcę mieć blisko siebie... - dodałam ciszej, gdy łaciaty kocur przysiadł. - Nie zjecie mnie, prawda...? - wyjąkałam. Kocury się nie odezwały tylko patrzeli w milczeniu po sobie. Opuściłam uszy, a wtedy obaj zaczęli się śmiać. Spojrzałam na nich zdezorientowana.
- Zbyt długo cię znamy żebyśmy nie zgadli, jak postąpisz - miauknął Fistaszkowa Burza.
- I nie bez powodu nazywasz się Agrestowe Serce - dodał Świetlisty Mrok. - Nie umiałabyś żadnego z nas zranić - miauknął. - Było widać jak walczysz ze sobą.
- I te ciągłe zamyślanie się - dodał mój przyjaciel. - Znamy cię nie od dziś i tylko czekaliśmy aż sama to powiesz. - miauknął śmiejąc się. Świetlisty Mrok też się śmiał, a ja patrzyłam na nich zdenerwowana ale i szczęśliwa.
- Czyli... Nie jesteście źli? - upewniłam się. - Naprawdę nie chciałam żeby któryś z was czuł się odrzucony...
- Oh Agrestowe Serce, Agrestowe Serce... - miauknął łaciaty wojownik. - Wybory są w życiu potrzebne, a ty masz z nimi nie lada problem - westchnął. - Jesteś zbyt miękka i boisz się zranić uczucia innych.
- Ale za to cię kochamy - odparł pręgowany. - Za bycie taką delikatną - miauknął. Uśmiechnęłam się lekko i wtuliłam w futra oba kocurów.
- Muszę wam coś powiedzieć - miauknęłam. - Choć boje sie że tym razem tak łatwo mi się nie upiecze... - spojrzałam na nich. - Deszczowa Trawa powiedziała... - spojrzałam na swoje łapy. - Że spodziewam się młodych... - miauknęłam cicho. Po chwili podniosłam głowę i spojrzałam na zdezorientowane kocury.
- Na taką wiadomość to chyba nie byliśmy gotowi... - miauknął Świetlisty Mrok.
- Też tak myślę... - odparł Fistaszkowa Burza. - Jak to się stało? Kiedy? I... Który...?
- Nie wiem... - miauknęłam. - Gdy o tym usłyszałam też nie chciałam w to uwierzyć... - spojrzałam na zdezorientowane kocury. Patrzyli na mnie. - Myślę... Myślę, że obydwoje jesteście ojcami... - spojrzałam na swoje łapy. W tym momencie poczułam, jak oba kocury przesunęły się do mnie i cicho zaczęli mruczeć. Również zaczęłam cicho mruczeć. Było mi dobrze, otoczona wspaniałymi wojownikami.
- Martwi mnie tylko jedna rzecz... - miauknął Świetlisty Mrok. - Zbliża się pora Nagich Drzew.
- W żłobku będzie ciepło - przypomniałam. - Wszystko się jakoś ułoży - liznęłam oba kocury po głowach.
- Któryś z nas może siedzieć w żłobku - zasugerował Fistaszkowa Burza.
- Nie przejmujcie się tym tak - miauknęłam. - Jeszcze się nie kocę - odparłam. - Jeszcze miną z dwa księżyce nim zacznie się dziać, to dużo czasu - miauknęłam.
- Powiedziałaś już Kolorowej Gwiaździe? - zapytał Świetlisty Mrok.
- Nie - miauknęłam. - Sama się niedawno dowiedziałam...
- Mamy iść z tobą? - spytał Fistaszkowa Burza.
- Myślę, że to może poczekać - odparłam. - Dzisiaj wolałabym iść na patrol - dodałam. Spojrzeli po sobie. - Deszczowa Trawa mi pozwoliła - dodałam.
- W takim razie chodźmy - miauknął łaciaty wojownik wstając.
- Ale my idziemy z tobą - dodał drugi również wstając.
- Oczywiście - odparłam. - Ale nikomu ani słowa - ostrzegłam. A kiedy kocury przytaknęły poszłam w kierunku wyjścia z obozu gdzie zbierały sie juz inne koty. - Możemy iść zbadać granicę z Klanem Kaktusa? - zapytałam Czarną Różę.
- Dobrze, właśnie chciałam sie zapytać, kto by chciał - odparła zastępczyni. - Możecie już iść! - miauknela donośnym głosem, a wszystkie patrole zaczęły wychodzić z obozu i rozchodzic sie w różne strony. - Pójdę z wami - miauknęła. - Słyszałam, że koty Klanu Kaktusa przekraczają granicę - dodała. - Chcę to sprawdzić osobiście - miauknęła, a ja kiwnęłam głową. Wyszła z obozu, a my za nią.
- Dlaczego wybrałaś akurat tą granicę? - szepnął mi do ucha Świetlisty Mrok. - Tu jest chyba bardziej niebezpiecznie...
- I o to chodzi - szepnęłam na jego ucho. - Będzie zbyt zajęta, by zwracać na nas uwagę - odparłam.
- Ty to jednak masz głowę na miejscu - zaśmiał się.
- Coś nie tak? - miauknęła Czarna Róża wpatrując się w nas. - Jakiś problem?
- Nie, żadnych problemów - zapewniłam. Zastępczyni wzruszyła ramionami, a ja wtuliłam się w futra kocurów idących obok mnie.
- Ale ty się przytulaśna zrobiłaś - miauknął mi na ucho Fistaszkowa Burza. - Nigdy aż tak nie kleiłaś się do mojego futra.
- Zimno mi - odparłam.
- Mogłaś mówić wcześniej, to zostalibyśmy w obozie - szepnął do mnie Świetlisty Mrok. - Znowu gorączki dostaniesz i co będzie?
- Nie dostanę gorączki - zapewniłam. - Po prostu wasze futra są takie mięciutkie - rozmażyłam się.
- Tylko się nam tu znowu nie przewróć - miauknął ze strachem pręgowany wojownik.
- Dlaczego wy jesteście tacy spięci? - zapytałam lekko przyśpieszając kroku. - Nie musicie się martwić na każdym kroku - odwróciłam się uśmiechnęłam do nich. Odwzajemnili ten gest. Reszta patrolu przeszła spokojnie.

W pogoni za szczęściemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz