3. Czarne róże

332 16 15
                                    

 Minął tydzień. 

 Tydzień odkąd znowu zabiłem człowieka. 

 Czy żałuję? Nie. Zrobiłem to dla ważnej dla mnie osoby, w sumie tak samo jak za pierwszym razem. Nie zabiłbym go, gdyby nie stał pomiędzy mną a Felicią. Był przeszkodą, a przeszkody trzeba pokonywać.

 Dziś jest dzień w którym spotykam się z Felicią. Wstałem wcześnie rano, by wyprasować swoją koszulę i spodnie. Chcę zrobić na niej jak najlepsze wrażanie. Zjadłem śniadanie, umyłem zęby chyba z trzy razy, aby mieć pewność że wystarczająco są czyste. Ułożyłem swoje włosy, ubrałem się i wyszedłem z domu. Miałem iść pod jej dom (tak się wcześniej umówiliśmy), lecz ja nie poszedłem od razu tam.

 Szedłem przez parę minut aż w końcu byłem na miejscu. Kwiaciarnia. Chciałem kupić jej kwiaty, które będą pasować do niej i do dzisiejszego spotkania. 

- Dzień dobry, czego Pan szuka? - Odezwała się starsza kobieta zza lady.

- Dzień dobry, czy ma Pani czarne róże

- Och to mnie Pan zaskoczył. Mam kilka na zapleczu, rzadko ktoś je kupuje. Ile ich Pan chce? - Zapytała kwiaciarka, wstając z swojego miejsca. Gotowa, by pójść po nie.

- Wszystkie jakie Pani ma. - Odpowiedziałem uprzejmie.

- Ale to bardzo dużo będzie koszto... 

- Cena nie gra roli - Uśmiechnąłem się do starszej kobiety a ona poszła na zaplecze.

 Po chwili wróciła, trzymając 13 pięknych czarnych róż. Idealny kolor oraz liczba.

 Zapłaciłem za róże i ruszyłem w końcu pod dom mojej ukochanej. Droga minęła mi dosyć szybko przez słuchanie moich ulubionych piosenek. Akurat gdy byłem pod jej domem, to tekst piosenki idealnie wpasował się w moje plany co do Felicii.

"And the truth of the matter is 

I never let you go, let you go."

 Dokładnie tak Felicio. Nigdy ale to przenigdy nie pozwolę ci odejść. 

 Stanąłem przed jej drzwiami, wziąłem głęboki oddech i zapukałem. Po chwili usłyszałem jej  stłumiony głos:

- Cholera! Już jesteś a ja jestem jeszcze nie ubrana! 

 A po chwili otworzyła mi drzwi w samej koszulce. Ale tak dosłownie tylko w koszulce.

 Will nie patrz w dół. Patrz na jej twarz a będzie dobrze. Kurwa, miałem nie patrzeć w dół.

 - Wybacz mi Williamie, ale jakoś nie jestem dobra w planowaniu. - Po chwili dodała. - O a co to za kwiaty?

- To dla ciebie. Pomyślałem, że skoro idziemy do kina na horror to czarne będą idealne. - Zaśmiałem się nerwowo, bojąc się, że się jej nie spodobały. - Mam nadzieję, że ci się mój pomysł spodobał. - Dodałem, poddając jej kwiaty.

- Boże, nie mogę w to uwierzyć. - Po jej policzku zaczęły spływać łzy.

- Mój prezent ci się nie spodobał...? - Zapytałem zamartwiony.

- Ale jesteś głupi! Ja płaczę ze szczęścia, nigdy nie dostałam kwiatów a tym bardziej tak idealnie dobranych!

 Nie zdążyłem nawet odetchnąć z ulgą, bo Felicia już po chwili wskoczyła w moje objęcia. Od razu przyciągnąłem ją bliżej siebie, mocno przytulając. Ona za to położyła głowę na moim ramieniu a jej ręce zwisały mi na szyi. W rękach trzymała kwiaty. Kwiaty które dostała ode mnie.

Obsession [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz