10. Deszczowy wieczór

172 9 4
                                    

 Przyglądałem się wyrazowi twarzy Felicii, który zmienił się z niepewnego, pogodnego uśmiechu w smutny. Jej wzrok stał się zupełnie pusty, jakby nic już nie miało dla niej znaczenia. 

- Hej, czy wszystko w porządku? - Zapytałem szeptem, kładąc delikatnie dłoń na jej udzie.

- Co? - Odpowiedziała zdezorientowana. - Tak, tak wszystko w porządku, tylko się trochę zagapiłam. - Dodała z wymuszonym uśmiechem, który wcale mnie nie uspokoił, tylko jeszcze bardziej zaniepokoił.

- Chcesz może zobaczyć mój dawny pokój? - Zapytałem, chcąc odciągnąć Felicię od zbędnych spojrzeń mojej matki.  

 Ona w odpowiedzi na moje pytanie pokiwała delikatnie głową, a ja wziąłem ją za rękę i ruszyliśmy w kierunku przedpokoju, w którym znajdowały się schody, prowadzące na piętro.

 Wchodziliśmy po schodach wykonanych z ciemnego drewna w ciszy, a jedyne co ją przerywało na moment to stukot obcasów Felicii, gdy stawiała kolejny krok po stopniach w górę.

 Jak już pokonaliśmy schody, pokierowałem Felicię w stronę mojego pokoju. Szła za mną, rozglądając się po ścianach, gdzie znajdywały się fotografię małego mnie z moją "matką". 

 Aż w końcu przystanęła przy zdjęciu 9-letniego mnie. Miałem na sobie dokładnie wyprasowaną koszulę oraz idealnie ułożone czarne włosy. Trzymałem tort urodzinowy. 

 To były moje pierwsze urodziny bez mojej mamy... 

 Moja nowa "matka" zadbała o to, aby były naprawdę wartymi do zapamiętania. Mój tort był dwupiętrowy z dużą ilością czekolady i owoców, bo o takim zawsze marzyłem. Mogłem zaprosić każdego mojego nowo poznanego przyjaciela, mogli nawet zostać u nas na noc. Mogliśmy całą noc przegrać na konsoli, zajadając się smakołykami przygotowanymi wcześniej przez Alice, a gdy się rano obudziliśmy, czekała na nas wycieczka do parku rozrywki. Z mojej twarzy nie znikał uśmiech pomimo tego, że w środku moje serce krwawiło. Tak bardzo żałowałem, że moja kochana mama nie mogła zobaczyć mnie. Chciałbym, aby zobaczyła, że niczego mi nie brakuje. 

 Niczego prócz jej samej.

- Czyli od zawsze byłeś eleganckim chłopczykiem. - Powiedziała żartobliwie Felicia.

- Nie podoba ci się to?  Zawsze mogę ten styl zamienić na jeszcze gorszy. - Odpowiedziałem również żartobliwie.

- Na gorszy? Da się wyglądać jeszcze bardziej sztywniacko? 

- Sama stwierdzisz po zobaczeniu mojej garderoby. - Odrzekłem i otworzyłem drzwi do mojego pokoju.

 Drzwi stanęły otworem, ukazując przestronny pokój z wielkimi oknami, przez które aktualnie wpadały ostatnie promienie słoneczne. Właśnie o tej porze ten pokój prezentował się najlepiej.

 Jedna ze ścian była pomalowana na czarno, znajdowały się na niej moje kolekcje płyt oraz regał z dużą ilością książek. Po drugiej stronie ściana nie była czarna, lecz była biała. Razem z czarną ścianą tworzyły kontrast, na którym mi zależało, gdy projektowałem ten pokój.

 Felicia ruszyła w kierunku kolekcji moich płyt i zaczęła je przeglądać. 

- Hmm... Kogo my tutaj mamy. - Powiedziała, wciąż przeglądając płyty. - Metallica, KISS, Queen iii o! Ghost! 

- Znasz Ghost? - Zapytałem lekko zdziwiony. 

- No oczywiście, że tak! - A po chwili dodała. - Cóż Williamie. Masz nawet niezły gust muzyczny. Nie tak sztywny, jak twój gust do tych sztywniackich garniturów. - Odparła, śmiejąc się, a na mojej twarzy również pojawił się uśmiech. 

Obsession [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz