ROZDZIAŁ VII

4 0 1
                                    

Norman, który siedział przy lekcjach, zaczął wszystkim dookoła rzucać, przez nieokiełznaną złość.
Jego ciemnoniebieskie oczy zmieniły się na krwisto czerwone.

Boże! Mam ochotę komuś zrobić krzywdę! - krzyczy Norman w myślach.

Po pięciu minutach szału, padł na podłogę i dyszał ze zmęczenia, jakby cała energia została z niego wyssana.

C-Co ja zrobiłem? – zastanawiając się, powoli podnosi się z podłogi.

Chłopak w szybkim tempie posprzątał rzeczy, którymi jeszcze przed kilkoma minutami rzucał. Po posprzątaniu usiadł z powrotem do matematyki.

Następnego dnia

Dzień mija bardzo szybko. Norman wiedząc, że jest coraz bliżej do spotkania, coraz bardziej się denerwuje.
Czas minął tak szybko, kiedy zadzwonił ostatni dzwonek przed spotkaniem.
Norman spojrzał na zegarek, który wskazywał godzinę 11:30.

– O boże! – mówi nastolatek

– Tak? Co się stało? - pyta Ulrich

– Mam spotkanie z tym trzecioklasistą. Życz mi powodzenia! – krzyczy, odchodząc w tłum, kierując się do sali Floriana.

Chłopak cały zdenerwowany podszedł do ściany, przy której siedział nastolatek z którym był umówiony.

– Hey – mówi Norman, do Floriana, który siedzi przy ścianie.

– Hey... – odpowiada siedzący nastolatek.

Florin wstał. Evans i Lazar wolnym krokiem zaczęli chodzić po szkole.

– To... – młodszy z chłopaków próbuje rozpocząć rozmowe

– Dobra... I ja, i Ty czujemy się niekomfortowo – mówi starszy z chłopaków. – Ale może, jakoś się przełamiemy...

– Może, ale wracając... Słyszałem, że miałeś, czy dalej masz jakieś problemy rodzinne, prawda? – pyta Norman

– Owszem. Dlatego czekałem do osiemnastki i się wyprowadziłem. Wiem, bardzo ryzykowna opcja, ale dłużej bym nie wytrzymał. Wiesz... Pijany Ojciec, pół żywa Matka, to już powinieneś zrozumieć – mówi Florin

– Mhm...

– Więc pracuję i chodzę do szkoły. Nie jest mi to na rękę, ale jakoś staram się to wszystko poukładać i dalej żyć. A u Ciebie?

– A no wiesz... Cztery lata depresji, dużo nieudanej miłości, kłótnie z rodzicami o najmniejszy mój błąd.

– Ajj, przykro mi... Co do miłości, to ja też nie mam szczęścia – lekko uśmiecha się do Normana.

Evans odwzajemnia uśmiech.

I było to ostatnie zdanie, które wymienili na długiej przerwie, ponieważ zadzwonił dzwonek. W kilka sekund po dzwonku, wszystkie klasy zniknęły z korytarza. Norman wyciągnął rękę na pożegnanie, ale Florian zamiast podać mu rękę, przytulił go i po chwili odwrócił się na pięcie, i szybkim krokiem odszedł. Po tej sytuacji Norman stał jak wryty.

Otwórz OczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz