ROZDZIAŁ XII

2 1 0
                                    

Matka Normana stoi jak wryta i patrzy na chłopaków.

- Czy wy jesteście?... - zapytała się zszokowana matka.

- Nie! - odrzekł nerwowo Florin i obrócił głowę. - A szkoda... - pomyślał.

- Mhm... - odpowiedziała matka i usiadła naprzeciwko Lazara.

Matka Evansa siedziała wyprostowana i przeskanowała Florina zimnym, i zabójczym spojrzeniem.

Boże... To jej spojrzenie... - pomyślał Florin. - Jest takie.... Dziwne i straszne, jakbym nie wiadomo co zrobił.

W trakcie niezręcznej ciszy do sali wszedł doktor.

- Dzień Dobry - powiedziała cała trójka jednocześnie.

- Dobry - powiedział krótko doktor. - Mam informację dla państwa. Jutro przed południem pacjent zostanie wypisany.

- Naprawdę?! - podekscytował się Norman.

- Oczywiście - odrzekł doktor.

- OMG!! - uśmiechnął się Evans do Lazara, dalej się przytulając.

Florin odwzajemnił uśmiech.

Matka zerknęła na Normana kontem oka, widziała jaki jest szczęśliwy, ze względu, że wraca do domu i przez to, że jest przy Florinie.

- Nawet jakby mój syn był gejem, to i tak bym go kochała - pomyślała jego matka

- I widzisz! Mówiłem że niedługo wyjdziesz - powiedział Florin do Normana. - A tak się bałeś, że będziesz tu siedział przez tydzień.

- A do szkoły będę mógł chodzić? Na SKS będę mógł chodzić? - zapytał się Evans.

- Do szkoły odradzałbym chodzić. Więc na SKS nie będziesz chodzić. - powiedział doktor patrząc na Normana. - Pamiętaj, że jedną przyczyną twojego omdlenia był za duży wysiłek fizyczny.

- No niby tak. Ale niedługo zaczynamy mecze towarzyskie z siatkówki, a miałem pięć tygodni przerwy od treningów i jeszcze mam przez następne dwa tygodnie sobie odpuścił? Przecież ja z formy spadnę... Pfff.... - krzyknął podirytowany Norman. - A ile będę musiał siedzieć w domu?

- Przynajmniej przez dwa tygodnie. - powiedział doktor i podszedł do drzwi. - Do widzenia! - doktor wyszedł z sali.

- Aha?! - odrzekł krótko Norman.

- Norman, ale doktor ma rację - powiedział Lazar.

- I ty brutusie przeciwko mnie? - oburzył się Norman.

- No już, już spoko.... - przerwała Lazarowi matka Evansa.

- Ty - wskazała palcem matka na Florina. - Powinieneś już opuścić to pomieszczenie! - rozkazała. - A ty Norman nawet się nie odzywaj.

- Dobrze... - odrzekł Norman pod nosem.

- To ja już pójdę, bo musze się trochę pouczyć... - powiedział Florin, po czym wstał i udał się do drzwi od sali. - Do widzenia! Norman, jak będziesz mógł, to napisz - wyszedł i zamknął za sobą drzwi.

Chwila ciszy

- Normanie - zaczęła jego matka. - Powiedz mi, co stało się w szkole? Kim jest dla ciebie ten chłopak, który tu był?

- W szkole wydarzyło się to, co doktor powiedział. - westchnął. - A ten chłopak, to Florin czyli mój przyjaciel!

- Czy aby na pewno tylko przyjaciel? - zapytała matka.

- Tak, tylko przyjaciel.  - odrzekł Norman. - Masz jeszcze jakieś pytania? Bo jakoś nie mam ochoty z tobą rozmawiać. - powiedział obojętnie.

- Chyba nie... - powiedziała zamyślona matka. - A! Jak nie będzie cię w szkole, to co masz zamiar robić?

- Mam zamiar: dokończyć serial, obejrzeć film, przeczytać zaległe książki, obejrzeć anime o siatkówce, może poćwiczyć zagrywkę, ale to M O Ż E. - wyliczył Norman.

- Boże, ale mam ambitnego syna! Ile rzeczy zrobisz, z tego co wymieniłeś? - zapytała matka.

- Zapewne wszystko zrobię, ale rozmyślam czy nie zrezygnuję z ćwiczenia zagrywki. - powiedział Norman na jednym wdechu. - Bo jak doktor powiedział, że nie mogę chodzić do szkoły, to oznacza że to w miarę poważna sprawa.

- Łał, ale ty mądry jesteś - uśmiechnęła się matka. - Dobrze synu, ja już muszę iść do kancelarii. - wstał i podeszła do drzwi. - Pa! - powiedziała i wyszła z sali. A Norman siedział sam w cichej sali, czuł się, jakby każdy go porzucił.

Otwórz OczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz