Matka Normana stoi jak wryta i patrzy na chłopaków.
- Czy wy jesteście?... - zapytała się zszokowana matka.
- Nie! - odrzekł nerwowo Florin i obrócił głowę. - A szkoda... - pomyślał.
- Mhm... - odpowiedziała matka i usiadła naprzeciwko Lazara.
Matka Evansa siedziała wyprostowana i przeskanowała Florina zimnym, i zabójczym spojrzeniem.
Boże... To jej spojrzenie... - pomyślał Florin. - Jest takie.... Dziwne i straszne, jakbym nie wiadomo co zrobił.
W trakcie niezręcznej ciszy do sali wszedł doktor.
- Dzień Dobry - powiedziała cała trójka jednocześnie.
- Dobry - powiedział krótko doktor. - Mam informację dla państwa. Jutro przed południem pacjent zostanie wypisany.
- Naprawdę?! - podekscytował się Norman.
- Oczywiście - odrzekł doktor.
- OMG!! - uśmiechnął się Evans do Lazara, dalej się przytulając.
Florin odwzajemnił uśmiech.
Matka zerknęła na Normana kontem oka, widziała jaki jest szczęśliwy, ze względu, że wraca do domu i przez to, że jest przy Florinie.
- Nawet jakby mój syn był gejem, to i tak bym go kochała - pomyślała jego matka
- I widzisz! Mówiłem że niedługo wyjdziesz - powiedział Florin do Normana. - A tak się bałeś, że będziesz tu siedział przez tydzień.
- A do szkoły będę mógł chodzić? Na SKS będę mógł chodzić? - zapytał się Evans.
- Do szkoły odradzałbym chodzić. Więc na SKS nie będziesz chodzić. - powiedział doktor patrząc na Normana. - Pamiętaj, że jedną przyczyną twojego omdlenia był za duży wysiłek fizyczny.
- No niby tak. Ale niedługo zaczynamy mecze towarzyskie z siatkówki, a miałem pięć tygodni przerwy od treningów i jeszcze mam przez następne dwa tygodnie sobie odpuścił? Przecież ja z formy spadnę... Pfff.... - krzyknął podirytowany Norman. - A ile będę musiał siedzieć w domu?
- Przynajmniej przez dwa tygodnie. - powiedział doktor i podszedł do drzwi. - Do widzenia! - doktor wyszedł z sali.
- Aha?! - odrzekł krótko Norman.
- Norman, ale doktor ma rację - powiedział Lazar.
- I ty brutusie przeciwko mnie? - oburzył się Norman.
- No już, już spoko.... - przerwała Lazarowi matka Evansa.
- Ty - wskazała palcem matka na Florina. - Powinieneś już opuścić to pomieszczenie! - rozkazała. - A ty Norman nawet się nie odzywaj.
- Dobrze... - odrzekł Norman pod nosem.
- To ja już pójdę, bo musze się trochę pouczyć... - powiedział Florin, po czym wstał i udał się do drzwi od sali. - Do widzenia! Norman, jak będziesz mógł, to napisz - wyszedł i zamknął za sobą drzwi.
Chwila ciszy
- Normanie - zaczęła jego matka. - Powiedz mi, co stało się w szkole? Kim jest dla ciebie ten chłopak, który tu był?
- W szkole wydarzyło się to, co doktor powiedział. - westchnął. - A ten chłopak, to Florin czyli mój przyjaciel!
- Czy aby na pewno tylko przyjaciel? - zapytała matka.
- Tak, tylko przyjaciel. - odrzekł Norman. - Masz jeszcze jakieś pytania? Bo jakoś nie mam ochoty z tobą rozmawiać. - powiedział obojętnie.
- Chyba nie... - powiedziała zamyślona matka. - A! Jak nie będzie cię w szkole, to co masz zamiar robić?
- Mam zamiar: dokończyć serial, obejrzeć film, przeczytać zaległe książki, obejrzeć anime o siatkówce, może poćwiczyć zagrywkę, ale to M O Ż E. - wyliczył Norman.
- Boże, ale mam ambitnego syna! Ile rzeczy zrobisz, z tego co wymieniłeś? - zapytała matka.
- Zapewne wszystko zrobię, ale rozmyślam czy nie zrezygnuję z ćwiczenia zagrywki. - powiedział Norman na jednym wdechu. - Bo jak doktor powiedział, że nie mogę chodzić do szkoły, to oznacza że to w miarę poważna sprawa.
- Łał, ale ty mądry jesteś - uśmiechnęła się matka. - Dobrze synu, ja już muszę iść do kancelarii. - wstał i podeszła do drzwi. - Pa! - powiedziała i wyszła z sali. A Norman siedział sam w cichej sali, czuł się, jakby każdy go porzucił.
CZYTASZ
Otwórz Oczy
Fantasy-Halo? O! Cześć ciociu, stało się coś?-pyta. -Słuchaj, mam złą informację.-zaczęła łamiącym się głosem.-Twój wujek, Krystian, nie żyję. Jakiś dwóch mężczyzn go napadło, okradli i śmiertelnie pobili. Norman odkłada telefon i szybkim krokiem ruszył do...